www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa > Kultura > Gwara warszawska

Gwara warszawska

Gwara warszawska jest w tej chwili już tylko zabytkiem, a przemieszanie ludności i nowoczesne środki przekazu położyły jej kres. Całe szczęście znalazła ona dwóch warszawiaków, którzy w porę ją utrwalili. Mowa tu o prof. Bronisławie Wieczorkiewiczu, autorze monumentalnego Słownika gwary warszawkiej XIX wieku (1966) oraz pisarzu Stefanie Wiecheckim, piszącym pod pseudonimem Wiech, który nie tylko uchwycił charakterystyczne cechy "warszawskiego mówienia", ale często podrabiał je tak dobrze, że do dziś nie wiadomo, co w jego pisarstwie jest zapisem, a co wróciło na bazary i "poszło w lud" jako cytat z Wiecha. Po wojnie pisywał Wiech w "Ekspresie Wieczornym" (czyli: Ekspresiaku) i czytany był powszechnie, nie tylko przez inteligentów.

Trudno powiedzieć, czy przed Wiechem mówiło się "w ząbek czesany", "znakiem tego", lub "przypuszczam, że wątpię"? Wiech pochodził z Woli, jego ulubionym miejcem – nie istniejący po wojnie bazar Kercelak (czyli "Kiercelak"), położony wzdłuż ulicy Okopowej. Tam narodziły się postacie Wiecha: pan Piecyk, Walery Wątróbka z żoną Gienią, szewcy i stolarze. Mówili "musiem", "zamiaruje", ale nie cechy dialektalne były najważniejsze, lecz dowcip słowny. Posterunkowy nazywany był "postronkowym",przepity głos to "sznaps-baryton", a fatamorgana przemieniała się w fatamruganę, nie dlatego że bohaterom Wiecha brakowało wykształcenia, ale w tym wyrażała się ich "rogatość". Wszyscy byli w Warszawie niezwykle zadomowieni. Mieli też sprecyzowane poglądy na historię Polski i opowiadali własne wersje, a to historii króla Popiela, a to odsieczy wiedeńskiej.

O Kolumnie Zygmunta pan Stanisław, stolarz meblowy, tak opowiadał jeszcze przed wojną "obcokrajowcom z Radomia czy Kalisza"

"ten słup i ta figura z majchrem w ręce na wierzchu to nieboszczyk król Zygmont. Morowy był chłop, chojrak, jakich mało. Jak wojna była grzał się z kiem popadło." Skłonność do bójek, własny honor to cechy, które odnaleźć też można w prozie Stanisława Grzesiuka – kolejnego warszawskiego "naturszczyka" literackiego.

Po wojnie bohaterowie Wiecha sekundowali odbudowie, traktując tę sprawę bardzo osobiście:"Patrz pan, panie szanowny, Hitler powiedział, że na miejscu Warszawy kartofle będą rośli, i faktycznie pełno tu kartofli, ale ze słoninką..." Fascynowało ich "warszawskie tempo" odbudowy, ale ich sposób patrzenia nie miał nic wspólnego z ideologicznymi zachwytami:"niedawno temu Gieniuchna, wysiadając z tramwaju w Alejach Jerozolimskich, została zabetonowana na cement po kostki. Niespodziała się, że jest tak miętko, dała dwa kroki po jezdni i została się na miejscu jak w swojem czasie żona niejakiego Lotego." – bo tramwaj podjechał na przystanek, zanim cement zdołał okrzepnąć. Po wojnie pisanie Wiecha zmieniło się o tyle, że po natchnienie musiał odtąd jeździć na prawą stronę Wisły, na Pragę.

Anna Nasiłowska
Warszawa w literaturze, literatura w Warszawie
 
Wersja do druku | Wyślij znajomym | Dodaj do ulubionych | Skocz na górę
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting