www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa > Media

Jakie Życie Warszawy - wywiad z Redaktorem Naczelnym, przedruk z ''Empik News''

Redaktor Naczelny Życia Warszawy Marek Zagórski w redakcji i w trakcie wywiadu (fot. - redakcja empik news)
Redaktor Naczelny Życia Warszawy Marek Zagórski w redakcji i w trakcie wywiadu
(fot. - redakcja empik news)

Napiszemy o wszystkich, bez względu na to, kim są, i jak mocno będą nam grozić

Ż Formuła gazety zmieniła się - tropicie afery, szukacie wszelkich nieprawidłowości i przekrętów. Czy "ŻW" chce być lokalną gazetą brukową?

To, że piszemy o nadużyciach, aferach, fatalnych politykach i urzędnikach, a nawet o gangach, nie znaczy wcale, że jesteśmy brukowcem. My, po prostu, jesteśmy lepiej poinformowani. Chcemy pisać o sprawach ważnych. Jeśli publikujemy tekst o porachunkach gangów w centrum handlowym, o byłym wysokim urzędniku państwowym związanym z kancelarią prawniczą, która pomaga firmom zamieszanym w aferę paliwową czy o próbie zamachu na instytucję świadka koronnego, to czy znaczy to, ze jesteśmy blisko bruku? To nie są tematy rynsztokowe. One są, ważne dla wszystkich..

Ż Pragniecie wzbudzać nieustanny ferment..?

Stawiamy na dziennikarstwo śledcze, bo ludzie chcą wiedzieć, co się dzieje z ich podatkami, z obietnicami wyborczymi, czy politycy, na których stawiali w wyborach, to słowni, uczciwi ludzie. Dziennikarstwo śledcze powinno dać im na to odpowiedz. Mamy swoich informatorów, swoje kontakty. Sprawdzamy, czy informacje są prawdziwe, czy ktoś nie chce sobie przy naszej pomocy załatwić własnej sprawy.

Ż Jesteście jedynym dziennikiem, który notuje wzrost sprzedaży.

Dla ścisłości: jednym z nielicznych. 0 wzroście sprzedaży "ŻW" zadecydowała spójność promocji zewnętrznej, podtrzymującej markę, z tym, co jest wewnątrz gazety. Pojawili się nowi, zdolni dziennikarze, coraz ciekawsze artykuły i propozycje dołączane do dziennika. "Życie Warszawy" po latach marnych wróciło do gry! Do piątkowego wydania "ŻW" dołożyliśmy, "Kulisy", mimo iż zawsze wydawało mi się, ze są to gazety o odmiennych charakterach. Ten zabieg bardzo podniósł nakład. Klienci dostają więcej ciekawego towaru. Można podzielić ich teraz na dwie grupy: tych, którzy kupują, "Życie Warszawy" i dostają dodatkowo, "Kulisy" i tych, którzy przychodzą po, "Kulisy" i otrzymują jeszcze "ŻW". Tak jest co roku. Wiosną minie też rok od wprowadzenia "Stolicy" jako magazynu sobotniego. Coraz więcej mamy przeróżnych dodatków, bez przerwy trwają. prace nad unowocześnieniem gazety pod względem graficznym. Jeśli to wszystko wzbudza, jak Państwo mówicie, ferment, to niech się to tak nazywa.

Ż Dużym zainteresowaniem cieszyła się kampania reklamowa "ŻW" pod hasłem "niektórzy zrobią wszystko byśmy ich nie opisali"

Treść promocji odpowiada temu, co robimy w gazecie. To niezły pomysł, by w tak malowniczy sposób powiedzieć: napiszemy o wszystkich, bez względu na to, kim są, i jak mocno będą nam grozić. Billboardy z naszymi reklamami są tymi, które najbardziej rzucają się w oczy w Warszawie. To jest reklama wnikliwej, mocnej treściowo i odważnej gazety. Najważniejsze jest, żeby promocja nie okłamywała odbiorców. Nie może być tak, by w gazecie było cos innego niż to, co zapowiada promocja. Zdecydowaliśmy się na tak agresywną reklamę wiedząc, ze nie sprzedajemy kota w worku.

Ż Ile ma macie spraw w sądzie?

Trochę mamy. Skarzą nas ci, którzy nie zgadzają się z naszymi publikacjami o nich. Mam zaufanie do dziennikarzy i wiem, ze piszą prawdę, niezależnie od tego, jak dla kogoś bywa bolesna. W październiku byliśmy jedyną gazetą w Warszawie, która co kilka dni miała przedwyborczy proces z kandydatami na radnych. Nie przegraliśmy żadnego procesu.

Ż Kim jest czytelnik "ŻW"?

To rzecz jasna warszawiak, bo w Warszawie sprzedajemy się w 85 procentach. Czyta nas tyle samo kobiet i mężczyzn, z niewielką przewagą kobiet. Nasz czytelnik jest dobrze wykształcony i nieźle sytuowany, w wieku od 39 do 49 lat. Kampania reklamowa miała nam pomóc przyciągnąć młodszego czytelnika. I faktycznie, zwiększyła się grupa 30-latków. Zależy nam na wszystkich czytelnikach w Warszawie i mimo że nakład rośnie, uważam, ze jest stanowczo za niski. Gazeta ukazująca się w Warszawie, powinna mieć nakład przynajmniej 100 tys. My osiągnęliśmy poziom 23 tys. w tygodniu ok. 40 tys. w piątek. Od roku sprzedaż rośnie; odbiliśmy się od dna. Przypomina mi to dawną, anegdotę o towarzyszu Gomułce, który podczas plenarnego przemówienia miał radośnie obwieścić: "jeszcze nie talk dawno staliśmy nad przepaścią, ale uczyniliśmy wielki krok naprzód". Jeszcze kilka lat temu "ŻW" rzeczywiście było skazane na niebyt; ogłaszały to triumfalnie inne gazety, niektóre z nich już nie istnieją albo mają się coraz gorzej.

Ż Czy redagując lokalną gazetę, jaką jest "ŻW", patrzy pan na Warszawę jak na każde inne miasto w Polsce, czy jak na europejską stolicę?

Na tym opiera się cała filozofia tej gazety. "ŻW" jest lokalnym pismem, jednocześnie musi mieć atrybuty gazety krajowej, ponieważ ukazuje się w stolicy. Stołeczność narzuca jej inną lokalność niż gazetom w Bydgoszczy czy Rzeszowie. W Warszawie właśnie z racji stołeczności dzieją się rzeczy najważniejsze dla Polski. Tu zaczynają się i kończą wszystkie interesy, które chce robić to państwo, a i te, które ktoś chce robić z tym państwem. Tu jest prezydent, parlament, rząd, najważniejsze polskie instytucje. Jedynie Małysz - niestety - tu nie skacze.

Ż Jaki jest, Pana zdaniem, przepis na dobrego dziennikarza?

Dziennikarstwo nie musi być zależne od wykształcenia, ale od ciekawości, wnikliwości, pewnej naiwności, od nosa i dużego talentu. Jedni nadają się do tego zawodu, inni nie. Trzeba być oczytanym, mieć intuicję i łatwość nawiązywania kontaktów oraz dar zadawania pytań. Niechby nawet brzmiały i wyglądały na głupie, ważne, by zmierzały do prawdy, którą chcemy poznać. Do tego nie potrzeba skończonych studiów. Tak jak do tego, by być uczciwym nie trzeba studiów. Nie bez kozery o tym wspominam, bo coraz częściej jestem świadkiem dziennikarskiego braku rzetelności i uczciwości. Wielkie, przynajmniej większe od nas media bez powoływania się na źródło po prostu kradną materiały traktując je jak swoje. Człowiek po studiach jest oczywiście lepiej przygotowany, ale tez nie jest tak naprawdę ważne czy ktoś ukończył studia dziennikarskie czy jakieś inne. Na staż do "ŻW" może przyjść każdy. Musi jedynie przekonać kierowników działów, a głównie czytelników, ze się nadaje.

Ż, Życie Warszawy" jest jedyną gazetą, która publikuje ogłoszenia towarzyskie. Czy wzrost sprzedaży nie wiążę się z zainteresowaniem czytelników tymi ogłoszeniami?

Nie jedynym, znam kilka lokalnych gazet, kilka zagranicznych, choćby, Le Soir", które zamieszczają takie ogłoszenia. Nie zaszkodziło to ich marce. Nie podejrzewam przy tym czytelników "ŻW" o to, ze kupują gazetę, aby pójść na randkę w ciemno. Niezależnie od tego, jak ktoś to ocenia, jako jedyna gazeta występowaliśmy z propozycją, aby zalegalizować prostytucję, albo stworzyć dzielnicę "czerwonych latarni". Chodziło nam o to, by te panie nie stały w centrum miasta, przy głównych ulicach. Więc i hipokryzji nie można nam zarzucić.

Ż Czy zdecydowałby się Pan na prowadzenie ogólnopolskiej gazety?

Nie. Teraz jestem zajęty.

Jarosław Mikołaj Skoczeń; Anna Znajewska
Życie Warszawy wraca do gry
 
Wersja do druku | Wyślij znajomym | Dodaj do ulubionych | Skocz na górę
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting