| 2003-06-03, 14:12 Obyło się bez paraliżu stolicy |
W przeciwieństwie do wcześniejszych zapowiedzi protest zakończył się przed godziną 14-tą a stołeczni kierowcy nie odczuli nadto wzmożonego ruchu na Trakcie Królewskim.
O godzinie 12-ej w Warszawie rozpoczął się strajk taksówkarzy. Na ulice stolicy wyruszyło kilka tysięcy taksówkarzy w proteście przeciwko obowiązkowi stosowania kas fiskalnych lub innych urządzeń ewidencji podatkowej w taksówkach od 1 stycznia przyszłego roku.
Organizatorzy manifestacji - Związek Zawodowy Taksówkarzy oraz Krajowy Związek Kierowców i Przewoźników Drogowych - w ostatniej chwili zgodzili się na zmianę trasy przejazdu. Wymogły to na nich policja i służby specjalne w związku z wizytą prezydenta Irlandii w Warszawie. Policja w zamian obiecała, że nie będzie utrudniać przejazdu demonstrującym taksówkarzom.
Trasę przejazdu skrócono. Pojazdy taksówkarzy zgromadzone na tymczasowych parkingach przy ulicy Łazienkowskiej, Czerniakowskiej oraz przy ulicy Gagarina ruszyły ulicą Belwederską. Przejadą przez plac Trzech Krzyży, Nowym Światem i skręcą w ulicę Świętokrzyską. Taksówki mają przejeżdżać Traktem Królewskim oraz ul. Świętokrzyską jednym pasem jezdni. Protest zakończył się pod Ministerstwem Finansów.
Jak zapewniali organizatorzy manifestacja odbyła się w pokojowym nastawieniu. "Dajemy Kołodce miesiąc, półtora na zmianę decyzji. Jak wprowadzi ten bzdurny pomysł w życie, to zrobimy taki paraliż, jakiego jeszcze to miasto nie widziało" - grozi Grzegorz Rybak.
Rzecznik Ministerstwa Finansów Jarosław Skowroński powiedział, że protesty taksówkarzy nic nie dadzą, bo ministerstwo nie zamierza zmieniać stanowiska i od 1 stycznia wprowadzi kasy fiskalne dla tej grupy zawodowej. Resort już przekładał termin wprowadzenia urządzeń rejestrujących obrót i kwoty należnego podatku w taksówkach.
|