| 2006-08-24, 09:00 Festiwal Manifestacje Poetyckie 2006 |
|
Trzy kobiety siedzą na dworze, pod orzechem, modlą się i czekają na koniec świata. Zapraszamy w podróż do Marakeszu śladami Vaclava Pankovcina! 25 sierpnia (piątek), godz. 17.00 Jadłodajnia Filozoficzna, ul. Dobra 33/35 Trzy kobiety pod orzechem: Agnieszka Wolny-Hamkało, Joanna Drużycka oraz prowadząca - Joanna Wajs. Gościem specjalnym będzie Mateusz Gniazdowski, analityk w Polskim Instytucie Spraw Międzynarodowych, zajmujący się Słowacją i historią stosunków polsko-słowackich. W programie: dyskusja o książce Marakesz, sylwetka autora, wspólna lektura niepublikowanego opowiadania z tomu To będzie piękny pogrzeb w tł. Jacka Bukowskiego. ----------------------------------------- Václav Pankovčín (1968-1999) to przedstawiciel interesującej generacji prozaików i poetów słowackich debiutujących na początku lat 90-tych. Autor siedmiu książek prozatorskich. Jego pisanie ma osobisty i w niemałym stopniu autobiograficzny charakter. Proza Pankovčina, choć wyraźnie osadzona w słowackiej rzeczywistości, często przypomina realizm magiczny w mrocznym, poetyckim wydaniu. Pankovčín bywa również wybornym, ale raczej dyskretnym i litościwym humorystą. -----------------------------------------
Fabularne i sentymentalne jądro jego prozy związane jest głównie z północno-wschodnią Słowacją (skąd pochodził), z wyraźnie biedniejszą i trochę zapomnianą częścią kraju, gdzie wciąż dominuje emocjonalna - czasem zbyt szorstka i okrutna, czasem zbyt sentymentalna ludowość, prowincjonalizm, ale także związki z bujną i nie zawsze przyjazną przyrodą, ślady archetypów, dawnych obyczajów. Ta kraina to także tygiel kulturowy - obok siebie mieszkali tutaj grekokatolicy Rusini, katoliccy Słowacy, Cyganie, Węgrzy, Żydzi, Niemcy, Polacy. Nad tą mało znaną krainą, mimo piękna górzystej przyrody, unosi się cień zagłady, a czas zdaje się być tylko lokalny. Jakby na marginesie historii... W którymś z opowiadań Pankovčín porównuje ten region do bermudzkiego trójkąta... (Z tych stron rodzice Andy Warhola wyemigrowali do Stanów.) Starzy, "ci szaleni wschodniacy", wymierają, a młodzi uciekają do miasta, w którym najczęściej nie potrafią się do końca odnaleźć. Korzenie są zbyt silne. Tak było i z Pankovčinem. Mieszkając w "zachodniej" Bratysławie, wciąż był obecny w swojej ojczystej "dalekowschodniej" wiosce, Papinie, którą w książkach nazywał MARAKESZEM. Jacek Bukowski
dodał/a: Piotr Kotkowski źródło: Informacje organizatora
|