| 2006-07-12, 10:16 Pójdą szukać śladów Złego |
W stolicy odbędzie się gra uliczna na podstawie książki Tyrmanda.
W piątek, 14 lipca, miasto zamieni się w planszę do gry. Każdy będzie mógł odnaleźć miejsca opisane w książce LeopoldaTyrmanda „Zły”. Graczom pomoże mapaWarszawy z lat 50.
Nietypowe podchody postanowił zorganizować Jan Ołdakowski, dyrektor Muzeum Powstania Warszawskiego. Skontaktował się z warszawiakiem Krzysztofem Bieleckim, znanym w internecie jako „Sęp”, który od kilku miesięcy z powodzeniem organizuje podobne publiczne imprezy.
– Jako muzeum chcemy opowiadać o Warszawie, która żyje we wspomnieniach ludzi i książkach – takiej, której już nie ma. To sposób na pokazanie, że nasze miasto ma niepowtarzalny klimat – mówi Jan Ołdakowski.
– Miałem już różne propozycje, głównie od firm reklamowych, aby zorganizować grę według narzuconego scenariusza. Wszystkie odrzuciłem. Dopiero ta dotycząca książki „Zły” okazała się bardzo interesująca – mówi Krzysztof Bielecki. – To przecież prawdziwie warszawska powieść – dodaje pełen entuzjazmu.
Aby zostać uczestnikiem gry, wystarczy przyjść o godz. 17 na zbiórkę na tyłach rotundy. Można wystartować samodzielnie lub w grupie. Warunek jest jeden: trzeba mieć ze sobą długopis.
Na czym będzie polegać zabawa? Jej szczegóły organizatorzy utrzymują w tajemnicy. Wiadomo, że gracze otrzymają karty. – Wyglądem będą przypominały „Express Wieczorny” z lat 50. – mówi Krzysztof Bielecki. Na podstawie umieszczonych na nich zagadek będzie trzeba ustalić, o jakie rejony Warszawy chodzi. – Wskazówką w odnalezieniu tych miejsc będzie książka „Zły”. W określonych punktach czekać będą osoby, których znakiem rozpoznawczym będą identyfikatory. Przekażą oni uczestnikom słowa do wpisania na kartę – tłumaczy organizator. I jak podkreśla, zabawa pokaże, jak zmieniła się Warszawa przez pół wieku. Opisane w powieści budynki albo już nie istnieją, albo zostały przebudowane. – Ale są też takie miejsca, które nadal wyglądają jak za czasów Tyrmanda – mówi Bielecki. Wygra osoba, która zbierze najwięcej słów z tzw. punktów kontrolnych w mieście.
Krzysztof Bielecki liczy, że tego typu zabawy uliczne wzbogacą wiedzę uczestników o mieście oraz ożywią przestrzeń publiczną. – W Warszawie coraz mniej dzieje się na ulicach. Imprezy organizowane są na ogół tylko w centrach handlowych – twierdzi. Dlatego w przyszłości chce organizować kolejne tego typu zabawy na ulicach miasta.
DANIEL ZYŚKl, Życie Warszawy, 2006-07-12
|