| 2006-05-16, 13:54 Kochalski chce zamknąć stadion Legii |
Koniec z meczami na stadionie Legii! Do końca roku na stadion nie wejdzie żaden kibic! - zagroził wczoraj komisarz Warszawy Mirosław Kochalski. Na zamknięcie stadionu dla kibiców musiałyby się jednak zgodzić Ekstraklasa i PZPN.
Propozycja zamknięcia stadionu przy Łazienkowskiej to reakcja na nocne burdy kibiców po meczu Legii z Wisłą Kraków. Pijani chuligani po północy opanowali Starówkę, niszcząc ogródki piwne, wybijając szyby lokali i wyrywając bruk. W całym mieście uszkodzili też 106 autobusów i dziewięć tramwajów.
Policja zatrzymała 231 osób, w tym 12 nieletnich.
Zdaniem Mirosława Kochalskiego miasto nie mogło przewidzieć rozruchów: - Analizowaliśmy sytuację przed meczem: wiadomo, kto jest mistrzem Polski, następnego dnia ma się odbyć impreza dla kibiców na Agrykoli, a ze względów bezpieczeństwa zakazano przyjazdu fanom Wisły. Wydawało się, że zabezpieczenia, jakie poczyniliśmy, były wystarczające - mówił wczoraj w czasie specjalnie zwołanej konferencji.
Teraz miasto chce ukarać kibiców, zamykając stadion dla wszystkich widzów. - To jedyny sposób, by zapobiec tego rodzaju zamieszkom i do końca roku opracować plan skutecznego zabezpieczenia tego typu imprez - twierdzi Mirosław Kochalski.
Zapowiedział, że nie chce w dniu meczów wprowadzać prohibicji, namawiać mieszkańców do zostawania w domach, a restauratorów do zamykania lokali. - Warszawa nie będzie miastem warownym. Może, jeśli przez sześć miesięcy nikt nie będzie mógł wejść na stadion, chuligani się opamiętają - mówił.
Na zamknięcie stadionu musiałyby się jednak zgodzić władze Legii i Ekstraklasy, do których Kochalski wystosował wczoraj oficjalne pisma w tej sprawie.
Dyrektor departamentu logistyki Ekstraklasy Marcin Stefański zapowiedział, że do pisma się ustosunkuje, kiedy tylko je dostanie.
- Chciałbym jednak podkreślić, że na stadionie nie doszło do żadnych incydentów nasuwających konieczność nałożenia kar na klub - mówi. - Swoich uwag nie zgłosiła też Wisła. To, co zdarzyło się przed stadionem, oznaczało, że na obiekt nie mogły wejść osoby bez biletu, czyli ochrona zadziałała dobrze.
Karolina Kowalska, Olgierd Kwiatkowski 15.05.2006. Więcej w Gazeta.pl
dodał/a: Piotr Kotkowski
|