| 2006-04-14, 11:34 SZTUKA u Lilpopa |
Kto by przypuszczał, że o tytuł najbardziej "klimatycznego" (czytaj: z dobrą aurą) miejsca dla sztuki walczyć będą... fabryki. Dziś to zabytki postindustrialne, ale jednak.
Coraz groźniejszą konkurencją dla praskiej Fabryki Trzciny staje się obiekt przy ul. Bema 65, dawne zakłady przemysłowe Lilpopa. W ciągu minionego roku zyskał renomę jednego z najmodniejszych adresów w Warszawie, a to za sprawą kilku galerii, studiów fotograficznych, agencji reklamowych i pracowni, a także klubu No Mercy oraz komisu rowerowo-motocyklowego. Wszystko pod dachem surowego z wyglądu budynku z czerwonej cegły, wzniesionego przed stuleciem.
W najbliższym czasie fasada dawnej fabryki zmieni wygląd. Pokryje ją mural Grupy Twożywo, znanej z inteligentnego komentowania rzeczywistości w formie obrazów-plakatów-malowideł ściennych. Odsłonięcie dzieła 21.04 o godz. 18.
Dzień wcześniej ruszy akcja "Widzenia na Bema". To seria pokazów z fotografią w roli głównej - wciąż trwa Warszawski Festiwal Fotografii i wystawy "fabryczne" umieszczono w programie imprezy.
Polecam zaskakujące autoportrety mieszkającej w Paryżu Teresy Tyszkiewicz. Twarz artystki zakrywają płócienne maski ponabijane szpilkami. Odbieram to jako metaforę bólu, na jaki często godzą się kobiety, żeby zachować urodę.
Zwolenników klasyki odsyłam do pejzaży Tomka Niewiadomskiego i Davida Kennedy'ego, objeżdżających świat w samochodzie z przyczepą. Także Tomek Sikora ma żyłkę globtrotera. Nie dość, że od ponad 20 lat dzieli czas między Australię a Polskę, to gdy tylko może, odwiedza nieznane mu dotąd miejsca. Ostatnio spędził kilka tygodni w Maroku. W zdjęciach, które tam wykonał, nie ma ostrego słońca. Światło jest delikatne i rozproszone; kształty zamglone, niedopowiedziane. Wszystko razem - tajemnicze.
Podobny zabieg zastosowała Patrycja Orzechowska - młoda, niezwykle interesująca gdańska artystka wystawiająca w Galerii WizyTUjącej. Pokaz zatytułowała "Gabinet". Gabinet osobliwości, powiedziałabym. W jej ujęciu rzeczy najzwyklejsze zatracają realność. Nie tylko dlatego, że są pozbawione wyrazistych konturów. Także w efekcie naniesienia odbitek na srebrne podłoże. Na fotografiach Orzechowskiej nawet sztuczne rzęsy wyglądają jak żywe.
Monika Małkowska Wystawy czynne do 11 maja
|