| 2006-03-14, 15:10 Australijski artysta otworzył polski barek |
W ciągu obskurnych pawilonów u zbiegu Marszałkowskiej i Królewskiej, które niestety uniknęły rozbiórki przy okazji budowy stacji metra Świętokrzyska, wczoraj pojawiła się knajpka z szyldem "Helena kuchnia polska".
Kilka stolików przykrytych pastelową ceratą, kwiatki w wazonach, na ścianach plakaty w stylistyce lat 70. reklamujące uroki turystyki w Polsce. Co ciekawe, barek otworzył Australijczyk, w dodatku artysta. To jego wkład w wystawę "Przypływ. Nowe prądy w sztuce Australii i Nowej Zelandii", którą od kilku tygodni możemy oglądać w Zachęcie. Dlaczego barek? - Bo w Warszawie prawie w ogóle nie ma knajpek z polską kuchnią - wyjaśnia Australijczyk Callum Morton. A dlaczego Helena? - To wspomnienie ze studenckich czasów, kiedy żywiłem się w prowadzonym przez Polkę barze Helen's Soup Kitchen. Gotowała świetne pierogi i barszcz z uszkami - dodaje. Dziś te specjały pojawiły się w menu barku przy Marszałkowskiej. Niestety, to tylko menu wirtualne. W rzeczywistości można tu zjeść wyłącznie ciastka i napić się kawy lub herbaty. - Barek działać będzie tylko przez tydzień, dlatego nie opłacało nam się uruchamiać kuchni. Poza tym tu chodzi bardziej o sam pomysł - że to właśnie Australijczyk promuje w Warszawie polską kuchnię - wyjaśnia kuratorka wystawy w Zachęcie Magda Kardasz. I rzeczywiście daje nam to do myślenia, że w samym pawilonie przy Marszałkowskiej 109, na dziesięć stoisk cztery zajmują knajpki, z których dwie to tureckie kebaby, a dwie kolejne serwują kuchnię tajlandzką, wietnamską, chińską i japońską.
Polski barek przy ul. Marszałkowskiej 109 (pawilon 115) będzie czynny do soboty, codziennie w godz. 11-19. Callum Morton spotka się tu z warszawiakami w sobotę 18 marca o godz. 18.00.
Agnieszka Kowalska, 13.03.2006
dodał/a: Piotr Kotkowski
|