| 2005-11-17, 12:31 Nalot na dzikich handlarzy |
Wasil Liepiesz, Marcin Zieliński, Gazeta Wyborcza, 16-11-2005
Ponad 30 nielegalnych stoisk zlikwidowano wczoraj na Mokotowie. To druga po Śródmieściu dzielnica, która ma być wolna od dzikiego handlu.
Do tej pory ratusz nie reagował na sygnały o nielegalnym handlu, który odbywa się poza Śródmieściem. Jednak wczoraj to się zmieniło. Około godz. 9 urzędnicy kontroli skarbowej przy wsparciu policji i straży miejskiej zaczęli likwidować trzy nielegalne targowiska znajdujące się w rejonie ul. Sobieskiego: przy skrzyżowaniach z Dolną, Bonifacego i Gagarina. Codziennie stoją tam dziesiątki dzikich handlarzy. Oferują ubrania, warzywa, kwiaty, sznurowadła. Był nawet stragan z meblami.
- Od kilku dni informowaliśmy kupców, że taka akcja się odbędzie. Liczyliśmy na to, że sami usuną stoiska. Tak się jednak nie stało - mówi Marcin Roszkowski, rzecznik urzędu miasta.
Większość handlarzy na widok policji wzięła nogi za pas. Wielu z nich udało się nawet zabrać towar. Tylko nieliczni stawiali opór. Czterem osobom, które odmówiły usunięcia straganu, skonfiskowaliśmy towar. Dostali też 300-złotowe mandaty. - To dobrze, że ktoś się wreszcie zabrał za dzikich handlarzy. Oni nie płacą podatków, mają więc tańszy towar. A ja na tym tracę - skomentowała właścicielka warzywniaka przy ul. Gagarina.
- Aby mieć pewność, że stragany za kilka dni nie wrócą w te same miejsca, będziemy przeprowadzać na Mokotowie rutynowe kontrole. Jeśli strażnicy zobaczą, że ktoś nielegalnie handluje, będzie ukarany grzywną - zapowiada Adam Godleski, rzecznik straży miejskiej.
dodał/a: Piotr Kotkowski
|