| 2005-05-30, 09:00 Stara biblioteka UW po przebudowie |
| |
Od dziś można już oglądać stary gmach Biblioteki Uniwersyteckiej po kuracji odmładzającej. Elewacje prawie się nie zmieniły, za to w środku to zupełnie nowy budynek.
Mało która budowa wzbudziła w Warszawie równie wiele emocji. Miłośnicy zabytków walczyli o zachowanie stalowego rusztu na książki w części magazynowej. Nie udało się. Dziś w miejscu rusztu znajdują się hipernowoczesne sale dydaktyczne i naszpikowana instalacjami aula.
- Przyjęliśmy zasadę, że we frontowej części budynku - tu, gdzie były czytelnie - zachowujemy historyczny charakter wnętrz i odtwarzamy zniszczone elementy wystroju. Z kolei w dawnym magazynie urządzamy nowoczesne sale - wyjaśnia architekt Jarosław Grzegory, jeden z projektantów przebudowy BUW.
Ale i we frontowej części pojawiają się współczesne akcenty. Należy do nich oświetlenie budynku. Naszym zdaniem dobrane z dużym wyczuciem. Nowoczesne lampy dobrze eksponują zabytkowy charakter wnętrz. Nie przypadły one jednak do gustu konserwatorowi zabytków. Według niego są zbyt współczesne. Jednak projektanci bronią swojego pomysłu: - Wieszanie imitacji starych lamp byłoby oszustwem. Nowoczesna forma jest najlepsza, bo niczego nie udaje - twierdzi Jarosław Grzegory.
Oszustwem na pewno nie jest też wystrój holu na pierwszym piętrze. Wielka sala z antresolą i szklanym sufitem do niedawna pozbawiona była dekoracji. Na podstawie starych zdjęć architekci odtworzyli zniszczone przed laty pilastry, fryzy i kute kraty w okienkach nad drzwiami. Na podłogę powrócił przepiękny parkiet z ośmiu gatunków drewna. Architektom radą służyła dr Małgorzata Omilanowska, znawczyni twórczości Stefana Szyllera, który zaprojektował budynek przed stu laty.
Rewolucyjne zmiany dokonały się z kolei w części magazynowej biblioteki. To właśnie tę przestrzeń wypełniał niegdyś siedmiokondygnacyjny metalowy ruszt z książkami. Wnętrze przedzielono stropami. Na parterze ulokowano aulę z widownią na 374 osoby. Nad nią dwa piętra sal wykładowych. Wszystko w jasnym drewnie, szkle, stali i surowym betonie.
- Dzięki rozsuwanym ścianom trzy sale dydaktyczne można połączyć w jedną - mówi Grzegory.
Ze rusztu, o którego zachowanie bój toczyli historycy sztuki i miłośnicy zabytków, pozostał niewielki fragment. Pomalowana na szaro konstrukcja stoi blisko wschodniej ściany budynku.
Resztę rusztu można zobaczyć przed nowym gmachem BUW-u na Powiślu.
Więcej informacji w Gazecie Wyborczej
dodał/a: Piotr Kotkowski
|