| 2005-01-27, 21:01 Koncert "Lutospehere" w ramach cyklu "Muzyczne miasta - Warszawa 2005" |
Zapraszamy na koncert, który odbędzie się w piątek, 28 stycznia, 0 godz. 20, w Studio Koncertowym PR w ramach cyklu "Muzyczne miasta - Warszawa 2005". Aby umieścić ten niepokorny projekt w cyklu radiowym ukazującym światu muzyczne oblicze Warszawy, jego autorzy musieli wykazać się sporą odwagą. Bo choć "Lutosphere" została dobrze przyjęta, w Polsce trzeba być ostrożnym, "majstrując" przy autorytetach, żeby nie zostać oskarżonym o szarganie tzw. świętości. A przecież dzięki transmisjom Programu 2 Polskiego Radia "Lutosphery" słuchać będą miliony europejskich słuchaczy!
Cóż to właściwie jest? Nietypowy, zawadiacki, błyskotliwy hołd złożony kompozytorowi w Roku Lutosławskiego w dziesiątą rocznicę jego śmierci, hołd wysokiej artystycznej próby. Gatunkowy misz masz w stylu Leszka Możdżera, który był spiritus movens projektu. Współczesna, nowatorska interpretacja muzyki Lutosławskiego, improwizowanie na tematy z wybranych utworów kompozytora w wykonaniu artystów wywodzących się z odrębnych muzycznych światów: Leszka Możdżera, Andrzeja Bauera i m.bunio.s.
W wywiadach Możdżer przyznawał, że czuł tremę, a problem polegał na tym, jak podejść z szacunkiem do oryginału, a jednocześnie nadać mu nowocześniejsze brzmienie. W celu unowocześnienia jazzman zaprosił do projektu m.bunio.s (Michała Skroka) z niszowej awangardowej gdańskiej sceny elektronicznej, twórcę tzw. abstrakcyjnego hip-hopu. Aby być "w porządku" wobec Lutosławskiego, porozumiał się z Andrzejem Bauerem, wirtuozem wiolonczeli, który wielokrotnie współpracował z kompozytorem. Bauer wniósł wiedzę o Lutosławskim, a "nieobciążony" nią bunio - świeżość i luz.
Jest jeszcze czwarty solista - głos kompozytora zaczerpnięty z radiowych wywiadów (to również pomysł Możdżera). Z całego zestawu słów, chrząknięć, westchnień i pomruków bunio zbudował integralną warstwę dźwiękową. Wypowiedzi pocięte na kawałki, samplowane, zapętlane i rytmizowane nadawały puls i były celnym komentarzem do działań muzyków. Bez "rapującego" Lutosławskiego "Lutosphere" nie byłaby sobą.
W sumie powstała nowa dźwiękowa jakość - frapująca, lekka, dowcipna. Elektroniczne brzmienie nadało "Lutospherze" niezwykły koloryt. Na przekór Lutosławskiemu, który elektroniki nie znosił i żadnego dzieła elektroakustycznego "nie popełnił".
Warszawska premiera odbyła się we wrześniu 2004 roku w CSW w ramach cyklu "Muzyczny sejsmograf". Koncertu słuchali ludzie różnych upodobań muzycznych - nawet tacy, którzy, jak się zorientowałam, nie słyszeli o istnieniu Warszawskiej Jesieni.
Piątek, 28 stycznia, godz. 20, Studio Koncertowe PR, ul. J.P. Woronicza 17, wejściówki na godzinę przed koncertem.
Anna S. Dębowska
|