|
| 2004-12-03, 21:35 Wstęp Wolny (Strefa Redakcyjna) |
| |
Od redakcji ------------ Coś mało się dzieje w tym tygodniu.
Do redakcji ----------- Napisały do nas dwie czytelniczki. Dzięki!
Date: Fri, 26 Nov 2004 12:20:49 +0100 From: asia ciesielska <....> To: wstep_wolny_warszawa-owner[at]yahoogroups.com Subject: Odp: [wstęp wolny] wstęp wolny, 2004.11.25
wielkie dzieki, jestescie super!! musze sobie kupic przez Was grubszy kalendarz ;)
From: ...
Chciałam krótko napisać, że cieszę się, że otrzymuję info na temat imprez z wstępem wolnym.
Dzisiaj bylam na wykładach na temat typografii, fontow itd. Jest to scisle zwiazane z moimi studiami, zreszta jednym z prelegentów byl moj wykładadowca. Polska jako kraj typograficznego chaosu potrzebuje odrobiny swiadomosci typograficznej :)
Pozdrawiam serdecznie, teresa kaminska
Przysłał też Ziutek relację:
Hej!
26-go listopada sporo się działo w Warszawie - także w ramach imprez ze wstępem wolnym. Ja wybrałem się najpierw na "Etniczne Inspiracje - Wspólnotę w Kulturze" (urywając się z pracy i troszkę się narażając na gniew pryncypała) do DK Rakowiec ale grała tam sanocka formacja Matragona (a ściślej: Orkiestra Jednej Góry Matragona - to taki szczyt w Górach Słonnych), która bardzo rzadko grywa w Warszawie i w ogóle bardzo rzadko grywa gdziekolwiek. Byłem kiedyś na ich koncercie (notabene gratisowym) na Starówce w Domu Kultury (był to świetny koncert) oraz w Lublinie na festiwalu "Orient Lublin". Były to świetne koncerty więc liczyłem, że i tym razem będzie wporządeczku. Troszkę się jednak przeliczyłem... Matragona zagrała słabo - już na pierwszy rzut oka widać było, że skład się zasadniczo zmienił i z dawnej załogi kojarzyłem lidera i basistę (być może ostał się jeszcze ktoś) - co wpłynęło na brzmienie. Początek mieli niezły - zapowiedzeni przez znanego dziennikarza radiowego Wojtka Ossowskiego weszli na scenę trzymając w rękach afrykańskie przeszkadzajki grając prolog (także z brzmiącą jak myśliwce z II wojny czuryngą a poza tym przypominało to ethnotransy fuJarka z Diuny) - a tenże prolog przeszedł w świetny kawałek o płynącej rzece, gdzie główny motyw grany był przez lidera na lirze korbowej. Potem było już gorzej - mimo klimatów rodem z Sahary oraz pieśni i muzyki Żydów Sefardyjskich (którzy swego czasu uciekając przed prześladowaniami zadomowili się w Galicji - ale tej małopolskiej) czegoś w brzmieniu Matragony brakowało. Bigla? Możliwe, nową wokalistkę w każdym razie mieli niezarewelacyjną. Potem powrócili do klimatów okołosłowiańskich (a dokładnie do własnych interpretacji tychże) ale... Krótkie bisy dopiero trochę rozgrzały publiczność. Szkoda, że OJG Matragona wypadła słabiej niż kiedyś. Na szczęście nie był to koniec imprezowania na ten wieczór i korzystając z uprzejmości kolegi Leszka dotarliśmy samochodem we dwóch do Czułego Barbarzyńcy na Powiślu (rzut beretem od Diuny) gdzie właśnie swój koncert solowy rozpoczynał Żmicer "Todar" Wajciuszkiewicz. Bard i gitara. Tylko. I aż! Koncert był po prostu wspaniały - Todar w pierwszym secie śpiewał m.in. wiersze Majakowskiego, białoruskie protest songi i teksty własne. W drugim - ciąg dalszy białoruskiego undergroundu a także łemkowskie "Myla moja" i akustyczne reggae "Ja radyłsa tut" będące protestsongiem czysto ukraińskim! Wśród licznej publiczności z pomarańczowymi symbolami wzbudził wybuch aplauzu, zresztą nie tylko u tych - u wszystkich. Bo Todar, mimo pozornego minimalu i prostoty, a także zmęczenia po dzień wcześniej w Cafe Kulturalna zagranym koncercie w ramach imprezy "Białoruski Underground" (na którą z powodu niesamowitego tłoku się nie dostaliśmy) zagrał wspaniale i właściwym sobie poczuciem humoru. Zdecydowanie też poprawił mi humor po nieudanym koncercie Matragony.
Pozdrawiam serdecznie V.Ziutek
Tam byliśmy -----------
czwartek, 2004.11.25, Smolna 9, Akademia Filmowa, "Brazil" (relacja Piotrka)
We czwartek poszedłem na Smolną 9 na Akademię Filmową. Był film "Brazil", a przed nim dyrektor Smolnej 9 (ten, którego możecie kojarzyć z teatrów ogródkowych w Dolinie Szwajcarskiej latem) opowiedział trochę o tym filmie. Hm, nie wszystko z tego, co on mówił, ja w tym filmie zobaczyłem, ale to chyba dobrze - w końcu dlatego nam (widzom) mówił, że nie wszystko sami byśmy zobaczyli.
Film - świetny. Reżysera od Monthy Pythona, choć mi bardziej kojarzył się z "Miastem zaginionych dzieci". Zdrzemnąłem się, ale bawiłem się świetnie. Jak będzie jeszcze, pójdę znowu.
sobota, 2004.11.27, inscenizacja Powstania Listopadowego (relacja Piotrka)
Wiozłem w sobotę puszkę mleka słodzonego na Miodową, to przy okazji zajechałem na plac Zamkowy zobaczyć mimo dżdżu inscenizację walk z Powstania Listopadowego. Glośno strzelali. Na znacznie mniejszą skalę to wszystko, niż kiedyś inscenizacja z Powstania. Może to lepiej? Można było podejść bliżej, aż się wkręcić w środek. Oj, że się Kwaśniewski nie boi takich imprez...
Aha, i słyszałem jak jedna żołnierka do drugiej mówiła: "Zawsze my ratujemy, może raz byśmy zginęły?".
niedziela, 2004.11.28, wykłady o typografii (relacja Piotrka)
Na wykładach o typografii był spory tłok, ale z Ulą zdążyliśmy jeszcze zająć miejsce siedzące. Ja byłem tylko na jednym (całym) wykładzie - koleś opowiadał o swoich doświadczenia z opracowywania bezszeryfowego polskiego (naprawdę polskiego - bo dostosowanego do polszczyzny) kroju pisma opartego o antykwę Półtawskiego. Podobało mi się. A następny wykład już nie - chyba po prostu nie lubię tych klasycznych wykładów, kiedy facet gada i pokazuje na ekranie slajdy ze smutnymi napisami. Słuchanie gadającego faceta i oglądanie smutnych napisów nie kręci mnie. Poszłem sobie.
niedziela, 2004.11.28, wizyta w Muzeum Powstania Warszawskiego (relacja Piotrka)
Z wykładów o typografii poszłem (poszliśmy z Ulą) do Muzeum Powstania. Co to jest za muzeum! Naprawdę. Pierwszy raz chyba widziałem dobrze, z głową zrobione muzeum. - w windzie jak jedzie się na górę to gra "Hej chłopcy, bagnet na broń", - są stare telefony, przez które można porozmawiać ze wspominającymi powstanie (z kasety), - zrywa się kartki z powstaniowego kalendarza, - i inne takie. A jak powiedziałem Uli, że przydałoby się, żeby przed którymś z tych ekranów, na których lecą filmy, stały krzesełka, żeby spokojnie usiąść, odpocząć, popatrzeć, to okazało się, że naprawdę zrobili to. Jest ala kino.
Wady: nie wyszła im makieta kanału. Wogóle nie poczułem się w niej jak w kanale (wiem coś o tym, bo chodziłem raz z kolegami po kanałach). Żeby choć schodziło się do niego z góry w dół...
Poproszę jeszcze: przydałaby się na terenie muzeum czytelnia tematyczna książkowo-komputerowa.
--------
27 i 28.11.2004 PROJEKTOWANIE CZASOPISM I TYPOGRAFIA - wykład (relacja Uli)
W ostatnim WW bardzo Was zachęcałam do pójścia na otwarte wykłady o typografii i grafice użytkowej organizowanych przez Stowarzyszenie Twórców Grafiki Użytkowej. Sama też się wybrałam, a nawet namówiłam Piotra, żeby też poszedł (zresztą wcale nie musiałam go bardzo namawiać, tematyka wykładów bardzo go zainteresowała). Jak było? Ogólnie - jestem zadowolona, a szczególnie - nie do końca. Zacznę od tego co mi się nie podobało, ale nie było winą organizatorów: otóż na pierwsze wykłady w sobotę właściwie nie dało się wejść do sali, bo było bardzo dużo chętnych! Przez pierwszy wykład stałam na korytarzu. Nie była to komfortowa sytuacja, bo ciągle ktoś nowy przechodził, gadał, pytał, wciskał się do środka, a potem przewracając oczami (bo tam tak gorąco) wychodził i gdzieś znikał. Pierwszy wykład o trendach w projektowaniu dzienników wygłosił Jacek Utko, dyrektor artystyczny Pulsu Biznesu. Czy był to dobry i ciekawy wykład - nie mogę powiedzieć, bo jak już wspomniałam był taki tłum, że nie dostałam się do środka. Jak zwykle natomiast, zajęłam się tym co się działo wokół mnie: oglądałam sobie ludzi, trochę podsłuchiwałam o czym rozmawiają, jak się zachowują. Odkąd chadzam na różne imprezy w ramach Wstępu Wolnego mam wiele okazji, żeby przyjrzeć się różnym grupom ludzi, których łączą zainteresowania, pasje, sposób życia. Tym razem również moje obserwacje były ciekawe. Otóż zauważyłam, że na wykłady o poligrafii i składzie graficznym przyszło bardzo dużo dziewczyn. Nie wiedziałam, że poligrafia jest tak uniwersalną branżą jeśli chodzi o płeć. Naprawdę byłam zaskoczona. Na szczęście drugiego dnia na wykład o antykwie Półtawskiego i grotesku Artura Frankowskiego (typograf, projektant, wykładowca typografii i przetwarzania informacji graficznej w Instytucie Poligrafii Politechniki Warszawskiej) przyszło dużo mniej osób niż w sobotę (pewnie Ty też nie bardzo wiesz co ta antykwa? zajrzyj tu: http://pl.wikipedia.org/wiki/Antykwa_P%C3%B3%C5%82tawskiego). Bardzo się cieszę, że udało mi się wysłuchać tego wykładu. Dzięki Piotrowi już wiedziałam, co to za krój pisma, ale że można pismo rysować na nowo? szlifować każdą końcówkę litery? o! albo mówić, że antykwa Półtawskiego jest pismem, które najbardziej pasuje do polskiego języka? To właśnie zobaczyłam (rzutnik pokazywał różne wersje antykwy) i usłyszałam na wykładzie. Pan Frankowski mówił ciekawie, nie zanudzał, opowiadał o własnych poszukiwaniach nowej formy dla antykwy Półtawskiego, prezentował efekt pracy swojej i jego studentów. Szczególnie spodobało mi się to, że litery (krój pisma) należy stworzyć najpierw po prostu rysując go, szkicując odręcznie, nie na komputerze, nie myszką i nie programami graficznymi. Gdy to słyszałam, poczułam coś szczególnego.To było spotkanie z prawdziwą sztuką kaligrafii, typografii. Liternictwo nie jest czymś prostym. Nie jest tylko składaniem liter i wyborem jaki kolor czy wielkość powinny mieć w danej publikacji. To coś więcej. Zrozumieją to ci, dla których poligrafia pachnie i jest sztuką. Dla mnie jest czymś takim. Kolejny wykład był o czcionkach, krojach, fontach. Wygłosił go Paweł Kenig typograf, poligraf, specjalista w dziedzinie polonizacji fontów. Reprezentant i dystrybutor produktów najważniejszych spośród największych domów typograficznych w Agencji Poligraficznej KENTYPE. Początek wykładu był ciekawy. W końcu ktoś mi porządnie wytłumaczył jaka jest różnica między krojem, czcionką a fontem. Potem jednak, gdy zaczęło się tłumaczenie jaka jest różnica między typem black a standard, wyszliśmy z Piotrem. To było już bardziej DTPowskie gadanie, którego ja nie rozumiem jeszcze za bardzo. No, dobrze. To tyle o imprezie. Wnioski? Warto było wysłuchać takich wykładów. Mam jednak jeszcze uwagę: jeśli na imprezę wstęp jest wolny, a skierowana jest do licznego środowiska, to trzeba zrobić choćby mini selekcję (symboliczne zaproszenia, lista zapisów), bo skończy się to tym, że organizatorzy nie opanują tłumu, który przyjdzie, co odbija się potem i na jakości wykładu i sensie takiej imprezy. Ula
Tam będziemy ------------
Możecie spotkać nas (a przynajmniej mnie - ps) w Zachęcie na filmach rosyjskich, numerek. Jak nas spotkacie to nas poznacie porównując z tymi fotkami: http://www.rozrywka.jawsieci.pl/wstep_wolny/my/
Źródła -------
W tym numerze w WW pojawia się nowa sekcja: "źródła". Tu znajdziecie linki do źródeł, w których wyszukujemy informacji o darmowej kulturze. Miłego grzebania!
http://www.sdk.pl/ http://www.biblioteka.isg.pl/imprezy.php http://www.folk.pl/imprezy.php http://www.magyarintezet.hu :8080/cities/programlis t.jsp http://www.dkwlochy.pl/STRONAfff.html http://www.kapitula.org/ http://www.lowicka.pl/ http://www.um.warszawa.pl/v_syrenka/kultur a/main.php http://www.bpzoliborz.pl/ http://www.wola.waw.pl/index.php?go=6&show=aktualnosci http://free.of.pl/u/ursynbibl/imprezy.htm http://www.nok.art.pl/repertuar.htm http:// www .zacisze.waw.pl/ http://www.ifv.pl/index2.html?o=AKTUALNOSCI http://www.oko.com.pl/html/index1.html http://kmmetra.republika.pl/ http: //www.dks.art.pl/repertuary/smolna.php (jak nie ma ceny to jest za darmo) http://www.mimuw.edu.pl/popularyzacja/popwyklady.html http://www.biblioteka.isg.pl/imprezy.php (jak nie ma ceny to za darmo) http://www.dorozkarnia.pl/html/kalendarz/kalendarz.html http://www.dcpk.art.pl/ http://www.stoklosy.com.pl/domkultury/index.htm http: //www .czulybarbarzynca.pl/ http://www.bok.waw.pl./ http://www.buw.uw.edu.pl/zycie/aktual.htm http://www.mimuw.edu.pl/news/ogloszenia/aktualnosc i/ http://www.bn.org.pl/dziaprom.htm http://www.jarema.waw.pl/
| |