www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2004-11-29, 09:00
....kiedy już nie jest nam potrzebny, to już go nie chcemy, nie ma go.
Zapraszamy 3 grudnia na premierę do Teatru Współczesnego.

Teatr Współczesny: "Nieznajoma z Sekwany" Ödöna von Horvátha.

Przekład: Jacek St.Buras. Reżyseria: Agnieszka Glińska, Scenografia: Agnieszka Zawadowska,
Muzyka: Olena Leonenko,
Światło: Jacqueline Sobiszewski.
Występują m.in: Borys Szyc, Marek Bargiełowski, Ilona Ostrowska, Piotr Rękawik, Natasza Sierocka, Maria Mamona, Magdalena Popławska, Leon Charewicz.
Premiera - 3 grudnia
Przed laty w nurtach Sekwany utonęła kobieta. Tajemnica jej pochodzenia, subtelne rysy i zagadkowy uśmiech sprawiły, że gipsowy odlew jej twarzy (z czasem powielany i sprzedawany jako bibelot) zainspirował wielu artystów. Tajemnicza bezimienna kobieta pojawia się też w utworze dramaturga i powieściopisarza z pierwszej połowy XX wieku Ödöna von Horvatha.

Rozmowa z A.Glińską za GW

Dorota Wyżyńska: Dramaty Ödöna von Horvátha nie są często grane na naszych scenach. Odeszły w zapomnienie. A Ty sięgasz po niego po raz drugi. Kilka lat temu reżyserowałaś w Ateneum "Opowieści lasku wiedeńskiego" Horvatha. Co Cię w jego utwortach intryguje?

Agnieszka Glińska: To są bardzo różne sztuki, ale widać, że wyszły spod jednej ręki.

Ja sama czuje wobec Horvatha olbrzymi dług wdzięczności. Wiele mnie nauczył - sposobu patrzenia na świat, myślenia o nas samych. Bardzo chciałabym umieć myśleć tak jak Horvath.

Ma dystans, wątpliwości, a jednocześnie całkowitą świadomość mechanizmów, które rządzą światem, i umie zobaczyć ludzi jako tryby tych mechanizmów, nie tracąc do nich sympatii i zrozumienia. A przy tym jest niesamowicie uniwersalny i na wskroś współczesny. To był jakiś prorok, on coś przewidział, wyczuł i tak nas z tym zostawił.

Strasznie mnie dziwi taki znikomy odbiór jego utworów w Polsce. Właściwie mało kto o nim słyszał.

"Nieznajoma..." była wystawiana w Poznaniu w latach 70., a potem zaginęła. Przez wiele lat była dla mnie tekstem widmo. Wiedziałam o jej istnieniu, ale nie mogłam jej nigdzie odnaleźć.

Co Tobie powiedział o naszym świecie?

- Na przykład to, co jest mottem "Opowieści lasku wiedeńskiego": "Nic tak nie daje poczucia nieskończoności jak głupota". Bezmyślność często bywa żródłem zła. Z nieużywania szarych komórek, z nieużywania umysłu biorą się ludzkie tragedie. Poza tym mówi, że w każdym człowieku jest demon i anioł. Nie ma tylko demonów i tylko aniołów. To od nas, od naszej pracy zależy, co w nas zwycięży, co przeważa.

"Nieznajomej..." dałam podtytuł - "zbrodnia bez kary". Bohaterem tej historii jest również Czas. Czas zaciera zbrodnie, krzywdy, tragedie. Dzieje się coś strasznego, a za kilka lat potrafimy żyć, jakby nigdy nic złego się nie wydarzyło. To opowieść o tym jak łatwo potrafimy zapomnieć.

Nieznajoma z Sekwany istniała naprawdę. Topielicę wyłowiona niegdyś z Sekwany opisywał m.in. Rainer Maria Rilke: "była tak piękna, uśmiechnięta, tak zwodniczo uśmiechnięta, jakby wiedziała".

- Historia zainspirowana była bardzo modnym przedmiotem: pośmiertną maską pewnej nieznajomej - topielicy z Sekwany. Legenda obrosła w mit. W kiczowatą historię o dziewczynie, co umiera z miłości. Horvath świadomie posługuje się kiczem i operuje tym kiczem jako stanem świadomości ludzi. I tym, że prawdziwe życie, prawdziwa tragedia potem w ten kicz obrasta. Staje się tylko rekwizytem.

Co myślą o nieznajomej bohaterowie sztuki?

- Nie bardzo wiedzą, czy to wariatka, czy kloszardka. Nie wiedzą za bardzo, z kim mają do czynienia, ale wiedzą, że z nikim ważnym. Ona jest ważna tylko dla jednego bohatera. Wyciąga do niego rękę. A on z niej korzysta, bo jest mu ona w tym momencie akurat potrzebna. Potrzebuje kogoś, kto chciałby dać mu miłość. A Nieznajoma jest czysta, nieskażona głupotą, chciwością i wszystkimi grzechami głównymi, którymi są skażeni inni ludzie.

Czy są w naszych czasach takie "Nieznajome z Sekwany"?

- Tak by się chciało, żeby były. Nie wiem. Dziś albo się człowiek doskonale wpasuje w ten współczesny świat ze wszystkimi kompromisami, które są konieczne, żeby w nim przetrwać, albo "nie istnieje", żyje gdzieś na uboczu, nie ma go.

Ja sama dla siebie wyczytałem w tej historii o nieznajomej dziewczynie z Sekwany coś bardzo współczesnego i ważnego: ludzie potrzebują siebie, czasem tak na chwilę, a jak już nie są sobie potrzebni, to już nie są...Korzystamy z siebie nawzajem. Ktoś jest nam na chwilę potrzebny, żeby gdzieś się wspiąć i coś zrobić ze swoim życiem, to go bierzemy. A potem, kiedy już nie jest nam potrzebny, to już go nie chcemy, nie ma go.

źródło: Gazeta
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting