www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2004-11-26, 00:38
Wstęp Wolny (Strefa Redakcyjna)
 (Wstęp wolny -:))
Do redakcji
----------------

Ciąg dalszy komentarzy, które wpisywali ludzie, którzy w tym tygodniu
prenumerowali WW:

Comment from user:
no jakto po co? bo to wspanialy i swietny pomysl ten Wasz caly projekt "wstep
wolny". gratulacje switnego pomyslu :)

Comment from user:
tak po prostu. znalazlam Wasza strone :) fajny projekt.

Comment from user:
myślę że to interesujący sposób spędzania wolnego czasu

Comment from user:
imprezy clubowe (techno) i inne

Comment from user:
I`m a student and I need to be in tought with cultural news. Just for my
mental health.

Hm, imprez klubowych to u nas akurat zbyt wiele nie ma, bo my z Ulą nie bardzo
na takie chodzimy, ale jeśli ktoś (jak Ziutek to na przykład robi) pododaje
takie imprezy do WW, to będą.

A imprezy dodaje się (przypominam) tu:
http://www.rozrywka.jawsieci.pl/wstep_wolny/kalendarz/kalendarz_czytelnik.php

-----------------
Tam byliśmy

W tym tygodniu byliśmy z Ulą na wieczorku Petersburskim i na
polsko-ukraińskim wieczorze poezji. Poniżej relacje moje i Uli.
Zacznijmy od moich:

2004.11.18, wieczór petersburski w Domu Kultury Praga

Sam nie wiem jak to opisać.

Wyobraźcie sobie sami:

* Dom Kultury Praga, sala koncertowa na czwartym piętrze (ładny, schludny,
nowy budynek, naprawdę duży jak na dom kultury - cztery piętra, winda!).
* Fortepian, zasłony z czarnego aksamitu, krzesła, widownia.
* Na scenie trzy osoby:
- Facet, na moje oko siedemdziesiąt lat. Rosjanin, ale po polsku mówi
(jak na Rosjanina) dobrze. W klapie brzęczą ordery, gładko zaczesana
siwa czupryna, trochę podoby do Jelcyna.
- Kobieta w błyszczącej (broka, cekiny?) sukni, przy fortepianie, w tym
samym wieku.
- Druga kobieta, chyba młodsza (sześćdziesiątka), gładko zaczesana do tyłu,
w sukni (nie sukience - sukni).

Wszyscy trzej z Leningradu (dla niektórych - Petersburg).

Facet jest synem pułku, podczas wojny występował na frontowych występach.

Kobietę przy fortepianie (Ludmiła, zdrobniale Miłeczka) podczas wojny
dzieckiem wywieziono z oblężonego Leningradu, ratując jej tak życie.

Młodsza kobieta była solistką w operze.

Facet robi za konferensjera, mówi, opowiada o Leningradzie podczas wojny,
recytuje wiersze (polskie i rosyjskie, i rosyjskie w polskim przekładzie,
i polskie w rosyjskim); głos ma donośny, recytuje ładnie, jak kiedyś
na froncie. Miłeczka gra na fortepianie. Solistka śpiewa pieśni wojenne,
romanse cygańskie i wogóle. Taki montaż muzyczno-poetycki, opowieść
muzyczna (coś jak "Zakazane piosenki").

Fajne miny robiła Ludmiła grając; jak grała Szopena, to jakby płynęła, a jak
zagrała stary dobry dżez, to wyglądała jak pianista z łesternowej tańcbudy.

Podsumowując: fajnie i bardzo ciekawie. A ja cały czas wyobrażałem sobie,
co by było, gdyby z takim wieczorkiem wystąpił weteran nie Armii Czerwonej
a Wehrmachtu.
(ps)

A oto jak to samo wydarzenie wspomina Ula:

18.11.2004 - spotkanie liryczne z Petersburgiem

Byłam z Piotrem i moją koleżanką, Beatą (odwiedziła Warszawę) na spotkaniu z
kulturą Petersburga w Domu Kultury Praga Południe.

Spotkanie z kulturą Petersburga było bardzo liryczne, patriotyczne,
rozśpiewane, wzruszające i pełne refleksji.

Pan deklamował poezję rosyjską i polską, pani grała na fortepianie "Katiuszę",
utwory Chopina a nawet Glenna Millera.

Na koniec śpiew pieśni rosyjskich w stylu operowym.

Wszystko to w wykonaniu osób w złotym wieku, z wdziękiem i romantyzmem iście
wschodnim stylu.

Koleżanka robiła dość dziwne miny na początku wieczoru, ale potem siedziała
zasłuchana i rozmarzona.

Potem było otwarcie wystawy malarstwa i bankiet. Z jadłem i wódeczką nawet. Do
tej pory nie wiem jak to się stało, że tam trafiliśmy. Miało być młodzieżowo i
folkowo (tak myśleliśmy wybierając się do domu kultury). Było dostojnie i
poważnie. I bardzo nam się podobało. Do tej pory pamiętam to wzruszenie i
zadumę w jaką popadłam tego wieczoru. Warto było.
(us)



2004.11.21, Polsko-ukraiński wieczór poezji w cerkwi na Miodowej

W niedzielę prosto z obiadu u cioci poszliśmy z Ulą na Miodową do cerkwi,
bo (o ile z głowy pamiętałem) o 18:00 miał tam być koncert. Był rzeczywiście,
spóźniliśmy się raptem parę minut, akurat tyle, ile zmarnowałem na oglądanie
przy kościele na Imielinie kóz (a Ula mówiła, że się spóźnimy).

Facet, niewidoma kobieta (Polacy), koleś i dziewczyna (Ukraińcy), portret
księdza Twardowskiego. Recytowali (facet-Polak i Elena-Ukrainka, ładna)
jego wiersze i krótkie historyjki z życia, anegdoty, facecje - ten po Polsku,
ta po ukraińsku. Potem chłopak grał na gitarze i śpiewali z dziewczyną
(ładnie, ale nie wiem co - jedyne, co poznałem, to "Lniany ręcznik"
po ukraińsku). Niewidoma dziewczyna też przy gitarze śpiewała, Twardowskiego.

Ładnie grali, ładnie śpiewali. Ładnie w tym ładnym wnętrzu to brzmiało.
Wogóle ładnie było i miło.
(ps)


dodał/a: Michał Pawlik
źródło: Wstęp wolny -:)
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting