www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2004-11-11, 19:48
Wstęp Wolny (Strefa Redakcyjna)
 (Wstęp wolny -:))
Od redakcji

Od redakcji tylko tyle, żebyście pisali do nas jeszcze śmielej
i jeszcze więcej o imprezach. Koniecznie dopisujcie gdzies w okienku
dopisywania imprez swoje imię albo jakieś inicjały. Będziemy Was publicznie
chwalić, więc dajcie się poznać!

--------------

Do redakcji

Asia napisała taką oto wspaniałą relację:

Ponieważ do końca listopada od czwartku do niedzieli wstęp
do Muzeum Powstania Warszawskiego jest wolny, wybralismy się
z Tadeo w niedzielę, zeby je w końcu zobaczyć. Początkowo
trafiliśmy nie do wejścia właściwego, ale do ogrodu z Murem
Pamieci, gdzie umieszczono bardzo liczne tablice z nazwiskami
poległych w Powstaniu. Po drugiej stronie Muru odkryliśmy
ciekawe zdjęcia lotnicze Warszawy z czasów wojny i róże
kwitnące pomimo listopada. Gdy w końcu dotarliśmy do wejścia
do Muzeum, trochę nas przeraziła kolejka czekających rodzin
z dziećmi, ale też młodych ludzi (godzinę później nie było
juz żadnej kolejki, trzeba po prostu dobrze trafić), ale nawet
to czekanie nie było nudne dzięki ekranowi w podłodze, który
daje złudzenie,ze zaglądamy z góry do kanału, ktorym przechodzą
powstańcy i ekranowi na scianie, ktory wyświetla film na temat
powstawania Muzeum. Ludzie więc nie kłócili się i nie pchali
tylko grzecznie oglądali. Samo Muzeum spodobało mi się bardzo -
- jest naprawdę świetnie pomyślane. Nie ma w nim nic z atmosfery
kapciuszków i "proszę nie dotykać eksponatów". Mnóstwo ekranów
z wyświetlanymi np fragmentami filmów fabularnych nt Powstania
(a ekrany wbudowane we fragmenty rozwalonych murów), zarejstrowanych
wspomnien uczestników walk (tych wspomnień można też posłuchać
zaraz przy wejściu przez staroświeckie telefony), plakaty
z czasów wojny, kalendarze z kartkami, ktore można zrywac
i zabierać do domu, a które zawierają informacje o wydarzeniach
danego dnia Powstania, pokój dla dzieci z malowankami, puzzlami
o tematyce powstańczej i piosenkami z czasów okupowanej Wwy,
ekran, na którym wyświetlane są zdjęcia przedwojennych budynków,
potem wybuch i zdjęcie po wybuchu, ekrany gdzie można prześledzic
np. trasy kanałów, którymi przechodzili powstańcy i dużo innych
naprawdę ciekawych rzeczy do zobaczenia. Wyraźnie widać,ze Muzeum
będzie się rozbudowywać i z góry cieszę się na kolejne wizyty.
Żeby wszystko na spokojnie obejrzeć, trzeba by spędzić w nim kilka
godzin. Naprawdę warto!
ASIA

A Ziutek napisał o tak:
"Szkoły obce w edukacji Galicjan". 3-go listopada w kameralnej sali
kinowej Węgierskiego Instytutu Kultury odbył się wykład na temat
szkolnictwa wyższego w Galicji (tak świeckiego jak i kościelnego)
połączony z prezentacją książki na ten temat. Nie było na nim dużo
ludzi, a temat okazał się być bardzo ciekawy i w sumie mało znany
szerzej. Profesorzy (Węgier, prof. Áron Petneki i Polak, autor książki,
prof. Mieczysław J. Adamczyk) bardzo ciekawie i w miarę wyczerpująco
przedstawili temat okraszając go dodatkowo wieloma ciekawostkami, np.
dowiedziałem się, że przodkowie Tytusa Chałubińskiego, odkrywcy
Zakopanego, byli Węgrami, oraz że w czasie zaborów wielu Ormian
przebywających na terenach polskich i austro-węgierskich przeszło
na katolicyzm i zasymilowało się społecznie a potomków tychże można
spotkać do dziś a także wiele jest śladów ormiańskich w dawnych
kronikach i dokumentach. Było powiedziane także, że w szkołach
galicyjskich studiowali także synowie plebejscy, dzięki czemu w
momencie odzyskiwania niepodległości (i wcześniej) świadomość
narodowa w PL została zachowana. Po wykładzie miał miejsce tradycyjny
poczęstunek.

Dzień wcześniej, będąc w Bibliotece Narodowej, trafiłem (zupełnie
przypadkiem) w hallu tejże na bardzo ciekawą wystawę dotyczącą obozu
jenieckiego dla polskich oficerów istniejącym w czasie II wojny
w miejscowości Dobiegniew (wtedy - Woldenberg, są to okolice zachodniej
Wielkopolski, Kurpii i południowo-zachodniego Pomorza). Na wystawie
pokazane zostały wszelakie przejawy kulturalnej działalności polskich
jeńców tego obozu - od drzeworytów, grafik (ciekawie skomponowanych -
przedstawiających głównie sceny życia obozowego, sceny z walczącej
w 1939 roku Warszawy a także bardzo ciekawą grafikę przedstawiającą
lirnika z lirą korbową zatytułowaną "Ślepcy"), obrazów, przez obozowe
znaczki pocztowe, wyroby z kości zwierzęcych, zielarstwo po puchary
obozowych zawodów sportowych. Oprócz tego można było zobaczyć fotografie
stare i współczesne, książki na temat Waldenburczyków i stare obozowe
dokumenty. Pokazano też materiał dotyczący ucieczki grupy więźniów z tegoż
obozu pod koniec wojny.

V.Ziutek


Julia Doszna w Galerii Cafee

6-go listopada w kameralnej Galerii Cafee miał miejsce finisaż wystawy
zdjęć Anny Doszny "Tam na Łemkowynie..." i był to jednocześnie finisaż
tegorocznych Łemkowskich Impresji. Gościem specjalnym imprezy była
Julia Doszna - wspaniała łemkowska bardzini, która tuż po oficjalnym
rozpoczęciu finisażu zaśpiewała kilka pieśni łemkowskich - w tym "Modlitwę"
(wspólnie z córką) oraz hymn europejski połączony z jedną ze znanych
łemkowskich pieśni. Z czasem ludzie nieśmiało (a potem śmielej) zaczęli
śpiewać razem z Julią. Kulminacja wspólnego śpiewania miała miejsce
nieco później, po poczęstunku (serwowanego przez drugiego gościa
specjalnego imprezy Macieja Kuronia), na który złożyło się m.in. niezłe
fondue z pieczarkami - gdy już ludkowie pojedli i popili nadszedł czas
na wspólne śpiewy - "Ked mi pryszła karta", "A na szczo, mi na szczo
mlada żiena", "Palynoczka" i wiele innych klimacików śpiewali prawie
wszyscy - jedni na całe gardło a inni cicho mrucząc - każdy jak chciał
i potrafił. W pewnym momencie dotarł też Karol (kultowa postać folkowa
- założyciel listy Muzykant), który okazał się wcale niezłym śpiewakiem
i tancerzem. Tańczyła też dziarska, wiekowa Łemkini w stroju ludowym.
Czas leciał
miło i szybko a na sam koniec pojawiła się gitara i miały miejsce
turystyczno-ogniskowe śpiewanki. My szybko przemieściliśmy się w kierunku
Jaremy, gdzie spotkaliśmy Piegatów i Konadorów sprzątających po pokazie
slajdów... Warszawa ma to do siebie, że dzieje się wiele i nie wszędzie
da radę być (nie byliśmy też na Stilo w Trafficu tego dnia) - ale finisaż
był super!
Nazajutrz spotkałem Julię i Anię w Cerkwi oo. Bazylianów na porannej liturgii.

Bory z zespołem w Kliprze dzień później.

Dzień później (7-go listopada), wieczorkiem, gdy już pozałatwiałem wszystkie
sprawy zaplanowane na niedzielę, z kumplem udałem się do tawerny Kliper
położonej w klymatycznej części robotniczej Woli przy ul. Jana Olbrachta
(tego od wyginiętej szlachty). W sumie nie wiem, dlaczego akurat tam
poszliśmy ale tak wyszło. Około 21:00 gość o wyglądzie typowego Szkota
(wysoki, pakerny, rudawy) plus długowłosy gitarzysta (jak się potem okazało
najlepszy muzyk tego wieczoru w tym miejscu) i przezkadzajkarz podobny
trochę do Koziego z Dudów Juliana, wpadli do Klipra i szybko zaczęli się
żwarko rozstawiać ze sprzętem (czytaj: podpinać kable) a czynności te i
próba trwały aż pół godziny, mimo, że były do podłączenia tylko dwie gitary
akustyczne (z przystawkami) i czikaczikująca przeszkadzajka. Ludków w
knajpie było generalnie niezawiele (do tego część grała w brydża) i wyglądało
generalnie na to, że większość publiki to kumple i znajomi zespołu. Granie
(i śpiewanie, wspomagane publiką) zaczęło się o 21:30 (z groszami) w tak zwanej
rodzinnej atmosferze i okazało się, że na repertuar składają się głównie
okołoszantowe covery m.in. Wolnej Grupy Bukowina ("Majster Bieda" i tak dalej)
oraz piosenki szantowo-biesiadne w stylu/z tekstem "piwo to moja druga krew"
okraszanych raz po raz nieco przyciężkawym ale zdecydowanie podpiwnym humorem,
który w warunkach bardzo sympatycznej w sumie tawerny Kliper był tolerowalny
(ale już np. gdyby to było w Diunie to poziom żartów musiałby być nieco wyższy).
Jako stary szczur lądowy wytrzymałem pół godzinki takiego muzykowania.
Tak przy okazji: 19.11. w Kliprze zagra Mordewind (całkiem zacna załoga)
i będzie to jeden z wielu gratisowych koncertów tamże w listopadzie, akurat
zakonotowałem Mordewindów bo ich kojarzę, inne rozpisane na tablicy nazwy
kapel nic mi nie mówiły.

Swoją drogą zaliczyłem niezły przeskok kulturowy tego dnia - rano piękne
nabożeństwo w Cerkwi Unickiej, wieczorem koncert szantowy.

Pozdrawiam serdecznie
V.Ziutek


--------------

Tam byliśmy

Niestety tak jestem zarobiona od kilku tygodni, że nie wiem czy
gdzieś byliśmy... (Ula)

Ale na szczęście ja (Piotrek) pamiętam. Byliśmy na panelu pt. "Ach ci źli
imigranci"* z okazji dziesięciolecia pisma Fronda. Ogólnie żenada**
- spodziewałem się, że jak Fronda, to będzie ostra dyskusja bez owijania
i wygładzania, a tu był monolog na trzy głosy, sprowadzający się do tego,
że Europę podbijają islamscy imigranci, więc trzeba zewrzeć szeregi
i przeciwstawić im nasz własny fundamentalizm. Nie napisałem relacji, bo
szkoda mi było czasu.

* patrz http://www.rozrywka.jawsieci.pl/wstep_wolny/numery/20041104.html
, punkt [14]
** nie mylić z kapitanem Żenadą: http://www.rozrywka.jawsieci.pl/sluchowiska/kapitan_zenada
(Piotrek)

----------------

Tam będziemy

Asia tak pięknie opisała wyprawę do Muzeum Powstania Warszawskiego,
że mam wielką ochotę na własne oczy zobaczyć to miejsce.
Pójdźcie i Wy!
(Ula)
A jak będziecie chodzić na imprezy z WW, to rozglądajcie się po ludziach,
może zauważycie gdzieś nas? Oto wzorce do porównywania:
http://www.rozrywka.jawsieci.pl/wstep_wolny/my/




dodał/a: Michał Pawlik
źródło: Wstęp wolny -:)
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting