| 2004-11-04, 11:32 Malarstwo BETLEYA - wernisaż |
Bardzo serdecznie zapraszam do Galerii Krytyków Pokaz na Krakowskim Przedmieściu 20/22, 4 listopada o godzinie 19.00, na wernisaż wystawy malarstwa Jana Betleya.
O rolę tradycji w twórczości artystycznej zawsze spierano się gorąco, temperatura rozważań jeszcze wzrosła obecnie, gdy tak uroczyście obchodzimy Stulecie Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Uczelni, z którą najpierw jako student, a potem pedagog związany był przez całe swoje dorosłe życie Jan Betley. Przypomnienie jego prac to nie tylko wyraz uznania dla ich walorów artystycznych, co samo w sobie jest powodem wystarczającym, ale również głos w tej dyskusji. Głos przywołujący zapomniany bądź lekceważony nurt tradycji respektujący urodę widzialnego świata, nakazujący wnikliwe studiowanie natury i bezwzględnej rzetelności warsztatu. Oczywiście potrzeba badania natury nie jest obca sztuce dzisiejszej, używa ona jednak już zupełnie innego kodu i innych środków - najchętniej rejestracji wideo i fotografii, coraz zachłanniej zajmującej miejsce obrazu sztalugowego. Ciesząc się z możliwości, jakie otworzyły przed sztuką nowe media nie widzę żadnego rozumnego uzasadnienia dla twierdzenia, że zwiastują one koniec obrazu malowanego farbami na płótnie. Jego specyficznych właściwości nic przecież nie jest w stanie zastąpić. To świadomość artysty, jego talent, indywidualność, wrażliwość decydują o charakterze wizji, wyborze narzędzi i sposobów jej realizacji. Także czas, w którym twórcy przyszło żyć. Czas dojrzewania artystycznego Jana Betleya przypadł na międzywojenne dwudziestolecie i dokonywał się w podniecającej do sztuki atmosferze warsszawskiej Akademii Sztuk Pięknych, w legendarnej pracowni Tadeusza Pruszkowskiego. Z niej wyniósł odwagę własnego widzenia i śmiałość swobodnego czerpania z tradycji, wreszcie solidne umiejętności warsztatowe. Wykorzystał to wszystko dla zaspokojenia potrzeby obrazowania uczuć wobec miejsc i spraw szczególnie sobie bliskich. Sięgnął po wskazania malarzy młodopolskich, zwłaszcza w malowaniu pejzażu i wskazania malarzy romantycznych (Michałowski) w scenach myśliwskich i batalistycznych, pełnych ruchu fascynujących malarza koni. Otwarty był na współczesną mu lekcję konstrukcji brył i płaszczyzn i, przede wszystkim, na lekcję koloryzmu. Na takiej bazie stworzył swój indywidualny styl, szczególnie wyrazisty w malarstwie pejzażowym. Po swojemu wybierał motywy, najczęściej fragmenty zabytkowej zabudowy, kadrował je w charakterystyczny sposób przecinając od góry lub z boku bryły wież, ścian budynków, niekiedy liściastą masę drzewa. Klimat obrazu budował jednak głównie kolorem, gdzie barwa obserwowana stanowiła tylko punkt wyjścia do malarskiego rozegrania obrazu. W niewielkich, kameralnych płótnach Betleya panuje szczególnego rodzaju równowaga między układem przestrzennym i jego kolorystyczną tkanką. Artysta, nie przekraczając granic potocznej percepcji, dokonuje jednak jej dyskretnych korekt, aby to, co pokazuje uczynić klarowną, logicznie skonstruowaną strukturą malarską. Wbrew pozorom nie docieka prawdy natury, ale prawdy własnych wobec niej emocji - głębokiej miłości do krajobrazów, w których żyje. Pejzaży, gdzie natura złączyła się z działalnością człowieka od wieków zasiedlającego tę ziemię. Rodzinną ziemią Jana Betleya jest Mazowsze - Płock, gdzie się urodził, Warszawa, w której mieszkał. Niektóre widoki Warszawy jego pędzla to na pewno szczytowe osiągnięcia malarza. Stworzył też dramatyczny dokument - zespół rysunków z roku 1945 notujący z natury ruiny stolicy. Pięknie malował również inne miejsca: związany tak mocno z Pruszkowskim Kazimierz, Tatry, Sandomierz i wiele takich, przez które wiodły trasy jego wędrówek. Tylko wyjątkowo pojawiają się motywy z podróży zagranicznych.
Galeria jest czynna od wtorku do piątku w godzinach 11.00-17.00 oraz w sobotę w godzinach 12.00-16.00.
Wystawa potrwa do 27 listopada, towarzyszy ona obchodom jubileuszu 100-lecia Akademii Sztuk Pięknych w Warszawie. Wystawę prezentuje Wiesława Wierzchowska.
|