| 2004-10-29, 09:55 Wystawa w Bibliotece Narodowej |
| Fot. Oskar Słowiński / AG Gazeta |
W gmachu Biblioteki Narodowej w al. Niepodległości otwarto wczoraj wystawę poświęconą twórczości oficerów w obozie jenieckim Woldenberg
Wtedy miejsce to nazywało się Oflag II C Woldenberg i od zwykłych aren sportowych odróżniał je m.in. podwójny pierścień drutów kolczastych, który uniemożliwiał zawodnikom powrót do domu. Ponieważ w igrzyskach uczestniczyli tylko Polacy, sukces naszej narodowej reprezentacji był murowany. Ale sport to tylko jeden z wielu przejawów aktywności więźniów obozu jenieckiego, w którym równocześnie przebywało prawie 6 tys. oficerów oraz kilkuset podoficerów i żołnierzy. O tym "fenomenie za drutami" opowiada wystawa otwarta wczoraj w Bibliotece Narodowej.
- W Woldenbergu powstawały wspaniałe rzeczy. Nieprawdopodobne. A przecież nie był to pensjonat - mówi autor ekspozycji Zbigniew Wilma.
Przez ponad pięć lat istnienia obozu (1940-45) przetrzymywano w nim jeńców z kampanii wrześniowej, ale też Powstania Warszawskiego. Trafiło tu wielu wybitnych: naukowców, inżynierów, architektów, plastyków, muzyków, pisarzy i aktorów. Mimo fatalnych warunków bytowych i drutów kolczastych starali się pracować tak jak na wolności.
- Trudno wymienić wszystkie uprawiane w obozie dziedziny twórczości. Czegokolwiek nie dotkniemy, okazuje się fascynujące - twierdzi Zbigniew Wilma.
W działającym w oflagu teatrze występował Kazimierz Rudzki. Więźniowie stworzyli orkiestrę symfoniczną, teatr kukiełkowy, organizowali prelekcje, wydawali tomiki poezji, a obozowa biblioteka z biegiem czasu rozrosła się do kilku tysięcy książek. Jeńcy uczyli się języków i uczestniczyli w rozmaitych kursach samokształceniowych, których dyplomy honorowane były w Polsce po wojnie. Jednak tym, co dziś robi największe wrażenie, są zachowane prace plastyków i architektów, zwłaszcza fantastyczne znaczki pocztowe, plakaty i drzeworyty. Trudno sobie wyobrazić, jak w skrajnie prymitywnych warunkach mogły powstawać tej klasy dzieła sztuki.
- Te znaczki budzą podziw filatelistów. Tworzono całe serie, np. miasta polskie albo wielcy Polacy. Wydawano też znaczki z okazji olimpiady, upamiętniono nawet śmierć generała Sikorskiego. Niemcy pozostawiali spory margines wolności - mówi Zbigniew Wilma.
W twórczość plastyczną zaangażowani byli artyści, m.in. Stanisław Horno-Popławski, Marian Stępień i Bronisław Nowicki. Włączali się w nią również znani architekci: Jan Knothe, Jerzy Hryniewiecki, Stanisław Brukalski, Jan Bogusławski i Jerzy Staniszkis. Nie chcąc tracić czasu, niektórzy z nich kreślili już plany domów w powojennej Polsce.
- Chcieli być przygotowani na zakończenie wojny, by natychmiast włączyć się w odbudowę kraju - wyjaśnia autor ekspozycji.
Wystawa "Woldenberczycy" czynna będzie w Bibliotece Narodowej (al. Niepodległości 213) do 4 grudnia 2004 r., od poniedziałku do piątku w godz. 10-18, w soboty w godz. 10-15
|