www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2004-09-28, 09:00
59 dzień Powstania
SS-Obergruppenführer  Erich von dem Bach-Zelewski
SS-Obergruppenführer Erich von dem Bach-Zelewski
28 IX 1944 czwartek
Wschód słońca 6.48, zachód 18.37, średnia temperatura powietrza 10 °C, zachmurzenie duże



Po upadku Mokotowa Niemcy mają przeciwko sobie już tylko dwie izolowane i oddalone od siebie dzielnice.

Tego dnia von dem Bach nakazuje generalny szturm na Żoliborz.

Na dzielnicę, w której znajdowało się ok. 1500 uzbrojonych żołnierzy AK natarły silne oddziały niemieckie wzmocnione dodatkowo przez 19 i 25 dywizje pancerne.
Niemieckie wojska północnego ugrupowania liczyły w chwili szturmu ponad 8000 doskonale uzbrojonych żołnierzy.
Podobnie jak Mokotów, tak i Żoliborz zabudowany był luźno, co znacznie utrudniało powstańcom obronę, a Niemców nie krępowało w użyciu oddziałów pancernych i prowadzeniu ostrzału artyleryjskiego.
Mimo twardej obrony zdobycie Żoliborza było już jedynie kwestią godzin.

Przed południem oficerowie KG AK ppłk "Zyndram" i por. "Sas" [tłumacz] przeprowadzają rozmowy z SS-Obergruppenführerem von dem Bachem.
Rozmowy mają na celu wysłuchanie postulatów niemieckich dotyczących zakończenia walk w Warszawie.

Po powrocie polskich parlamentariuszy, von dem Bach nakazuje rozpoczęcie szturmu ze zdwojoną siłą na wszystkich odcinkach.
Miało to na celu ostateczne złamanie polskiego oporu.

O godz. 19:00 w m.p. KG AK rozpoczęła się trzygodzinna konferencja z udziałem Delegata Rządu na Kraj, na której omawiano niemieckie propozycje.

W wyniku narady Komendant Główny AK gen. "Bór" podjął decyzję, że rozmowy z Niemcami należy kontynuować...

---------------

Wczoraj otrzymałem pierwszą depeszę z podpisem Berlinga obiecującą ogień artylerii.

Meldunek sytuacyjny Dowódcy AK

------------

29 sierpnia lotnicy RAF-u dokonali przelotu 2000 mil w złych warunkach atmosferycznych w tym celu, by dopomóc armii rosyjskiej przez bombardowanie portów bałtyckich: Szczecina i Królewca.
Operacja ta kosztowała nas 41 maszyn.
Jeśli mogliśmy to zrobić, by pomóc naszym rosyjskim sprzymierzeńcom, na pewno mogli oni znaleźć trochę samolotów, które mogły przynieść pomoc Warszawie, pokonując nieskończenie krótszą odległość.

Wystąpienie brytyjskiego konserwatysty
Archibalda Southby w Izbie Gmin

--------------

Królewska 16

Czwartek, 28 września, zaczął się podobnie jak inne dni na placówce Królewska 16.
Rankiem ożywiona działalność patroli niemieckich z Ogrodu Saskiego, w południe ostrzeliwanie pozycji niemieckich zza Wisły. „Kilkanaście pocisków artylerii sowieckiej spadło na pozycje niemieckie na terenie Ogrodu Saskiego" (cytat z meldunku sytuacyjnego z tego dnia).

Późnym popołudniem przyniesiono podporucznikowi „Paprzycy" świeży numer „Rzeczypospolitej Polskiej". „Paprzyca" zaprosił wolnych od służby do swego pokoju.
Po przeczytaniu im artykułu "Dwa światy, czy nieporozumienie?" podszedł do radia, przekręcił gałkę, poszukał Londynu.
Chłopcy chcieli wymknąć się cicho i w samotności na siennikach przemyśleć to wszystko, co już usłyszeli, ale „Paprzyca" powstrzymał ich podniesioną ręką. Dzisiaj - tłumaczył słowa angielskiego spikera - premier Churchill wygłosił w Izbie Gmin przemówienie na temat ogólnej sytuacji wojennej, w znacznej części dotyczące sprawy polskiej.

"Paprzyca" przez chwilę wsłuchiwał się w głos Churchilla.

„Byłoby przesadą twierdzić - mówił premier Wielkiej Brytanii - że stanowisko rządu brytyjskiego i, jak sądzę, rządu Stanów Zjednoczonych do Polski jest identyczne ze stanowiskiem Związku Sowieckiego. Trzeba uwzględnić odmienne warunki historyczne i geograficzne, które decydują o stosunku demokracji zachodnich i rządu sowieckiego wobec narodu polskiego. Marszałek Stalin wypowiadał się wielokrotnie za silną i przyjazną Polską, Polską suwerenną i niezależną. Potwierdza to, że zgadza się on z rządem Jego Królewskiej Mości, oraz, jak wynika z publicznych oświadczeń amerykańskich, z rządem Stanów Zjednoczonych".

Przerwał na chwilę tłumaczenie i uśmiechnął się, widząc ponaglające go gesty chłopców:

„Na granicach polskich będą musiały nastąpić zmiany terytorialne, Rosja ma prawo do naszego poparcia w tej dziedzinie, ponieważ jedynie armie rosyjskie mogą uwolnić Polskę, oraz że Rosjanie po wszystkim, czego doznali z rąk niemieckich, mają prawo do bezpiecznych granic i posiadania przyjaznego sąsiada na swym zachodnim pograniczu. Mam prawo spodziewać się, że rząd sowiecki umożliwi nam działać wspólnie z nim w rozwiązaniu zagadnienia polskiego i że nie będziemy świadkami smutnego widowiska rywalizujących rządów w Polsce, jednego, który jest uznany przez rząd sowiecki, i drugiego, za którym wypowiadają się zdecydowanie mocarstwa zachodnie. Pokładam wielkie nadzieje w osobie premiera Mikołajczyka, w godnym następcy generała Sikorskiego, w człowieku rzeczywiście pragnącym przyjaznych stosunków i porozumienia z Rosją".

„Paprzyca" zmęczony przerwał.
- „Dalej, panie poruczniku, dalej."

„Nie mogę sobie wyobrazić, by nie można było osiągnąć dobrego rozwiązania, dzięki któremu Rosja uzyskałaby bezpieczeństwo, do którego ma prawo i do którego zapewnienia jej zdecydowany jestem uczynić wszystko, co możliwe, a jednocześnie naród polski uzyskałby przywrócenie narodowej suwerenności i niezależności, do której nigdy nie przestał dążyć w ciągu stuleci ucisku i gwałtów."

Z odbiornika rozległy się oklaski „Paprzyca" przekręcił gałkę. Zrobiło się cicho.

Nagle rozległ się głos jednego z żołnierzy:
„Panie poruczniku, wczoraj padł Mokotów, teraz kolej na nas".
Zakrzyczano go. Nawet, jeżeli Śródmieście podda się, to Królewska 16 nadal się będzie bronić.
Chłopcy czekali na potwierdzenie swych słów przez „Paprzycę". Milczał.

W nocy nad domem przeleciały kilka razy sowieckie samoloty.
Na linii frontu Królewska - Grzybowska tego wieczoru Niemcy nie atakowali.
Kapitan „Lech Grzybowski" świętował swoje imieniny. Rotmistrz „Romański" wysłał do niego łącznika z butlą wódki wyborowej, kapitan „Lech Żelazny" przysłał kawał koniny, a kapitan „Hal" wino i sardynki.

Podchorąży „Rybitwa" z kapralem „Sulimą" po raz ostatni poszli na poszukiwanie zrzutów. Nie było to łatwe zadanie. Niemcy Takietami oświetlali tereny będące pod ich wstrzałem, a przejścia, których nie widzieli ze swoich stanowisk, nękali ogniem granatników.
W piwnicy domu przy Próżnej 12 jakaś kobieta powiedziała powstańcom, że przed godziną Bóg ocalił jej życie.
Była akurat w mieszkaniu na ostatnim piętrze, kiedy usłyszała warkot samolotu i świst spadającej bomby, która przebiła dach, ale nie wybuchła.
„Rybitwa" z „Sulimą" poszli po schodach na strych. Zamiast bomby leżała rozbita skrzynia z amunicją do pepesz. Siła uderzenia była tak duża, że naboje wyglądały jak rozwałkowane kawałki ciasta na knedle. Pozbierali je. Tylko niewielka część nadawała się do strzelania. Kilka dni temu wymienili za wódkę amunicję do pepesz, teraz mieli własną.

Późno w nocy wrócili na Królewską. W pokoju „Paprzycy" siedział kapitan „Rum". Poprosił „Rybitwę", żeby usiadł.
„Pójdzie pan, panie podchorąży, rano do Niemców pertraktować."
"Dlaczego ja? - żachnął się „Rybitwa". «Paprzyca» zna lepiej ode mnie niemiecki."
„To jest rozkaz."

Kilka godzin wcześniej „Paprzyca" wszedł do wartowni.
Jeden z chłopców powitał go słowami rzymskich gladiatorów: „Salve dux, morituri te salutant".

„Byliśmy «morituri» - napisała w kilka miesięcy po kapitulacji sanitariuszka „Soból" - pozbawieni nawet strachu przed śmiercią, właściwego ludziom żyjącym w normalnych warunkach.

A mimo to [...] nie chcieliśmy się poddawać.
Przerażała nas myśl o oddaniu tego skrawka nie istniejącego już miasta dobrowolnie we wrogie łapy. [...]
Pierwszym odruchem szarego powstańca na wieść o poddaniu był bunt.
Chłopcy chcieli zostać, bronić się do końca, dziewczęta sekundowały im trochę z przekonania, a trochę przez solidarność.

---------------------

28, Warszawa (Śródmieście Południowe).
Fragment raportu Oddziału II Sztabu KG AK o sytuacji politycznej w powstaniu

VI. Front wewnętrzny.

1.
Czynniki podporządkowane PKWN-owi przyjęły taktykę ignorowania istnienia AK w obronie Warszawy; wskazują na to wszystkie ich komunikaty z frontu Warszawy, a ostatnio rozkaz gen. Skokowskiego z 26 IX robiący wrażenie rozkazu d-cy całości sił powstańczych w Warszawie.

2.
Wszystkie meldunki zgodnie podają o pogłębiającej się przepaści między wojskiem a szerokimi warstwami społeczeństwa. Głód, brak wody, odzieży i dachu nad głową, a w wielu wypadkach brutalne traktowanie ludności cyw[ilnej] przez poszczególnych "kacyków" rejonowych, powodują czasem tak wielkie rozgoryczenie, że gdyby nie strach przed Niemcami, mielibyśmy do czynienia z czynnymi wystąpieniami tłumu przeciwko żołnierzom. Cała ludność oczekuje jakiejś decyzji i burzy się uważając, że czynniki decydujące przyjęły taktykę wyczekiwania. Oddanie Czerniakowa i sytuacja na Mokotowie bardzo to napięcie zwiększyły; perspektywa dalszego zacieśnienia niemieckie go] pierścienia pogłębia paniczne nastroje. N. B. konieczne wydaje się urzędowe ogłoszenie w całej prasie, iż zażalenia ludności cyw[ilnej] dotyczące ew[entualnych] przekroczeń ze strony poszczególnych dowódców wojskowych (co niestety miewa miejsce) będą zaraz załatwiane i mają być kierowane do punktów meldunkowych Komendy Miasta (wyliczyć).

3.
Cztery stronnictwa (1) wychodząc z założenia, że powstanie zostało wywołane przez czynniki wojskowe, chciałyby, aby również dalsze decyzje zapadały w płaszczyźnie wojskowej; same natomiast nie chcą iść na żadne koncesje polityczne wobec grup grawitujących do PKWN.
Zwraca uwagę memoriał ZHP (2) złożony Wicepremierowi (3) i Komendantowi AK, w którym wielki nacisk kładzie się na powzięcie s z y b k i e j decyzji. Rozumiejąc, że nowa forma zwrócenia się do Sowietów byłaby pewną kapitulacją polityczną, ZHP domaga się mimo to utworzenia na szerokich podstawach Komitetu Ocalenia Stolicy (4), który by bez zwłocznie doprowadził do ścisłej współpracy z A[rmią] C[zerwoną].
Meldunki podają, że tak jak ujawnienie braku porozumienia z Sow[ietami] podcięło autorytet sfer kierowniczych powstania w pewnych kołach, tak obecnie wielkim ciosem było stwierdzenie przez Churchilla; - że „rząd brytyjski nie brał na siebie żadnej odpowiedzialności za wezwanie do powstania". Można się spodziewać, że PKWN będzie się starał wygrać ten fragment mowy Churchilla jako potężny atut przeciwko rządowi RP (5), podnosząc ze zdwojoną siłą, że o wybuchu powstania zdecydowały ambicje pewnej kliki.

Kopia, maszynopis
AWIH, III/43/11-12

(1) Mowa o ugrupowaniach tzw. „czwórporozumienia" (Stronnictwo Narodowe, Stronnictwo Pracy, PPS-WRN i Stronnictwo Ludowe), stanowiących podstawę istnienia Rady Jedności Narodowej.
(2) Chodzi o memoriał władz Związku Harcerstwa Polskiego z dnia 27 września 1944 r., domagający się m. in. nawiązania łączności wojskowej z dowództwem Armii Radzieckiej oraz kompromisu politycznego z PKWN.
(3) Był nim delegat rządu emigracyjnego na kraj, inż. Jan Stanisław Jankowski („Klonowski").
(4) Koncepcja powołania takiego komitetu zrodziła się wśród działaczy ugrupowań CKL.
(5) Mowa o rządzie emigracyjnym w Londynie.

-------------------------------------------------------

Źródła:

Maciej Kledzik, "Królewska 16", Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.

Antoni Przygoński, "Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim", Książka i Wiedza, Warszawa 1970

Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003

Witryna Internetowa:
http://www.whatfor.prv.pl

dodał/a: Michał Pawlik
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting