| 2004-09-15, 09:00 Poezja Zetpete |
Michał Budny to wielkie, zeszłoroczne odkrycie Galerii Raster. Powiadają, że największe odkrycia są proste - i tak poniekąd jest z Budnym. Ten niedyplomowany artysta, który podarował sobie studia na Akademii kończąc edukację na liceum plastycznym, uprawia coś pomiędzy rzeźbą, modelarstwem i introligatorką. Innymi słowy, Budny robi rozmaite, zwykle nieskomplikowane, ale bardzo starannie wykonane obiekty z papieru i tektury. Mogą to być do sterty kartonowych odtwarzaczy CD albo papierowych komórek, ale również o wiele bardziej perwersyjne z rzeźbiarskiego punktu widzenia tematy, jak tekturowe modele zmiętych kartek papieru, bryłek węgla, a nawet powietrza wypełniającego przestrzeń pomiędzy blokami na osiedlu z wielkiej płyty. Na najnowszej wystawie Budny posuwa się jeszcze dalej, klejąc z tektury snop światła, który pewnego dnia wpadł przez okno do jego pokoju.
Na pierwszy rzut oka praca Budnego wygląda jak (post)konstruktywistyczna kompozycja abstrakcyjna - albo jak sumiennie odrobione zadanie z zetpete. Na trop konstruktywistyczny naprowadzają widza eleganckie, geometryczne formy, które mogą kojarzyć się z makietą jeszcze jednego utopijnego architektonicznego projektu w duchu Tatlina, Malewicza czy innego awangardowego wizjonera. Duch Zajęć Praktyczno-Technicznych drzemie z kolei w precyzyjnie powycinanej i posklejanej tekturze, z której zrobiona jest praca. Tymczasem okazuje się, że nie chodzi tu ani o wielkie utopie, ani o abstrakcje, lecz o rzecz całkiem powszednią i konkretną, choć niematerialną - wpadające przez okno światło.
Pomysł utrwalenia w postaci tekturowego przedmiotu tak nietrwałego i niematerialnego fenomenu jak snop światła, przypomina, że sztuka jest zabawą umowną i pełną paradoksów. To gra wyobraźni między artystą i widzem; jeżeli zaakceptujemy jej reguły, kartonowy przedmiot może być promieniem słońca. Wyobraźmy sobie tę samą pracę wykonaną nie w tekturze, lecz w marmurze - prawdopodobnie byłby to nieznośny kamienny kloc, popis rzeźbiarskiego patosu w najgorszym stylu. W odróżnieniu od marmuru karton jest jednak bardzo lekki w swej banalnej bezpretensjonalności. Artyści-rzeźbiarze lubią się nadąć, szczególnie przy wielkich tematach w rodzaju metafizyki światła. Modelarze z kolei z uporem maniaka kleją samoloty. Budny, który nie lubi się nadymać, ale z drugiej strony wie, że świat nie kończy się lotnictwie, wybiera trzecią drogę. To pozbawiona pretensji ścieżka robót ręcznych, poetyckiego modelarstwa, metafizycznie ukąszonego zetpete.
CSW-Galeria Okna, Michał Budny
|