| 2004-09-08, 09:00 Foto-bajeczki Świetlika |
| |
Andrzej Świetlik to już nie artysta, lecz wielobranżowa firma polskiej fotografii. Dla wielu jest przede wszystkim współzałożycielem legendarnej Łodzi Kaliskiej - niezależnej, rozwichrzonej formacji artystycznej, która od ćwierć wieku nurza sią śmiało w odmętach dadaistycznego absurdu. Świetlik jest także jedną z osób, które stoją za powstaniem Galerii Bezdomnej - pospolitego ruszenia fotoartystów, którzy od 2000 roku improwizują wielkie, efektowne wystawy w pustostanach, niedokończonych budynkach i w ogóle w każdej innej, chwilo wolnej przestrzeni, która sprzyja pokazywaniu zdjąć. Poza tym Świetlik jest wziętym fotografem reklamowym. I jakby było tego wszystkiego mało, od czasu do czasu artysta znajduje czas na organizowanie wystaw indywidualnych - a nawet na opowiadanie Bajeczek.
Najnowszy projekt Świetlika pokazuje Green Gallery, fotograficzne miejsce na Krzywym Kole, które zacząło latem działalność od wystawy Chrisa Niedenthala, zadomowionego w naszym kraju Brytyjczyka, który od trzech dekad dokumentuje polskie życie codzienne. Zdjącia współtwórcy Łodzi Kaliskiej to rzecz z zupełnie innej beczki - a właściwie, jak należałoby powiedzieć w tym przypadku, z innej bajeczki. Świetlik popuszcza wodze fantazji i kreuje na papierze fotograficznym osobliwe, skąpane w magicznej atmosferze przedstawienia inspirowane baśniami. Zagadka jakie to baśnie pozostaje już do rozwiązania dla widza - artysta nie ułatwia zadania nadając pracom takie tytuły jak "Jego wysokość", "Baronowa" czy "Bo ja jestem ciągle samotna". Dwanaście fotografii przynosi znane z przedsiąwziąć Łodzi Kaliskiej inscenizowane "żywe obrazy" z udziałem przebranych w kostiumy i starannie upozowanych statystów. Świetlik przepuszcza te teatralne kompozycje przez filtr najróżniejszych tricków technicznych: wielokrotnych ekspozycji, fotografowania w ruchu na długich czasach, manipulacji obrazem w ciemni. Szczegółów foto-kuchni artysty można sią zresztą tylko domyślać. Dla widza ważne jest to, że dostaje tuzin tajemniczych foto-obrazów, na których postaci rozdwajają sią, przenikają nawzajem jak duchy, są zwiewane i ulotne niczym rusałki, nic nie jest do końca dopowiedziane i wszystko jest bajkowe. Prace są czarno białe, ale mają w sobie coą bardzo malarskiego; czasem mogą kojarzyć sią z alegorycznymi kompozycjami Malczewskiego - jeszcze częściej z Wojtkiewiczem, który sam był przecież wybitnym bajko-malarzem.
Andrzej Świetlik Bajeczki Green Gallery do 12 września
|