|
| 2004-08-18, 09:00 18 dzień Powstania |
|
18 VIII 1944 piątek wschod sloaca 5.39, zachod 20.12, srednia temperatura powietrza 21 °C, słonecznie
Od rana silne bombardowanie Starówki. Zbombardowano PWPW, domy na Podwalu, Piwnej i Świętojerskiej. W rejonie Katedry św. Jana trwają ostre starcia - dochodzi do walki wręcz. Niemcy zajmują Zamek Królewski stanowiący do tej pory "ziemię niczyją". Na budynek Banku Polskiego spada 10 bomb.
Oddziały niemieckie opanowują Zamek Królewski
W Śródmieściu oddział kpt. "Hala" odbiera utracone poprzedniego dnia koszary policji przy ul. Ciepłej róg Grzybowskiej. Zdobywa też magazyny z żywnością firmy "Pluton".
Mokotowskie oddziały pułku AK "Baszta" i "Granatu" zajęły Sielce oraz Sadybę.
Pod Wilanowem doszło do bitwy pomiędzy grupą ppłk "Grzymały" a Niemcami - część oddziałów AK dotarła na Sadybę.
W godzinach popołudniowych do polskich stanowisk przy Ogrodzie Saskim podeszli niemieccy parlamentariusze z białą flagą. Przekazali list von dem Bacha do dowódcy powstania. W liście tym dowodzący siłami niemieckimi składał propozycję kapitulacji AK. Propozycję tę gen. "Bór" nakazał pozostawić bez odpowiedzi.
---------------------
Mirosław Jezierski Marsz Mokotowa
Niech grają nam surmy bojowe I werble do szturmu niech warczą, Nam przecież te noce sierpniowe I prężne ramiona wystarczą.
Niech płynie piosenka z barykad Wśród bloków, zaułków, ogrodów, Z chłopcami niech idzie na wypad Pod rękę przez cały Mokotów.
Ten pierwszy marsz ma dziwna moc Tak w piersiach gra, aż braknie tchu, Czy słońca żar, czy chłodna noc, Prowadzi nas pod ogniem z luf.
Ten pierwszy marsz to właśnie zew, Niech brzmi i trwa przy huku dział, Batalion gdzieś rozpoczął szturm, Splynęła łza i pierwszy strzał!
Niech wiatr ją poniesie do miasta Jak żagiew płonącą i krwawq, Niech w górze zawiśnie na gwiazdach, Czy słyszysz, płonąca Warszawo?
Niech zabrzmi w uliczkach znajomych, W Alejach, gdzie bzy już nie kwitną, Gdzie w twierdze zmieniły się domy, A serca z zapału nie stygną!
Ten pierwszy marsz ma dziwną moc, Tak w piersiach gra, aż braknie tchu, Czy słońca żar, czy chłodna noc, Prowadzi nas pod ogniem z luf.
Ten pierwszy marsz niech dzień po dniu W poszumie drzew i w sercach drży Bez próżnych skarg i zbędnych słów To nasza krew i czyjeś łzy!
------
Królewska 16
W nocy z 17 na 18 sierpnia kilkunastoosobowa grupa żołnierzy z 9. kompanii zaminowała wyloty ulicy Zielnej na Królewską i Królewskiej na plac Grzybowski. Plan, wyrysowany na szarym papierze opakunkowym, zachował się. Opracowali go porucznik „Jotis", podporucznik „Kolanko", podchorąży „Woja" i sierżant „Kalinowski" (informacja od „Woi"). W minowaniu brało udział około dziesięciu powstańców, m.in. bracia „Zygmunt" i „Wójcik", „Pech", „Sęp", „Bronikowski'' oraz łączniczka „Siódemka", która pamięta, że wszyscy biorący udział w akcji mieli nogi owinięte szmatami, a Niemcy z dachu PAST-y dawali latarką sygnały do Ogrodu Saskiego. W grupie tej nie jest wymieniony plutonowy „Feniks", który podaje w swej relacji 5', że wraz z kilkoma ludźmi ze swojej drużyny mimo ostrzału z broni maszynowej zamknął minami wjazdy od ulicy Królewskiej w Zielną oraz na plac Grzybowski. VTiny miały kształt cegły i były obciągnięte szarym płótnem. Układali je w szachownicę. „W dniu 18 sierpnia - pisze we wspomnieniach podporucznik „Stanisław" - byłem dowódcą załogi placówki przy Królewskiej 16. Załogę stanowił mój 163. pluton z 1, kompanii, rozlokowany w sposób następujący: połowa załogi przy oknach na pierwszym piętrze z kierunkiem ostrzału na Ogród Saski pod moim bezpośrednim dowództwem, reszta za murowanym parkanem po przeciwnej stronie ulicy Królewskiej pod dowództwem podchorążych «Grzmota» i «Topora». W parkanie były powybijane otwory z polem ostrzału na Ogród Saski. Plutonowy «Nowy» zajął stanowisko z piatem na chodniku przy parkanie, dobrze zamaskowany i ukryty, z kierunkiem ostrzału wzdłuż ulicy Królewskiej.
Od uwczesnego rana ostrzeliwały nas granatniki z placu Żelaznej Bramy i samoloty z broni pokładowej. Od Ogrodu Saskiego strzelała artyleria i dwa czołgi, jadące w naszą stronę ulicą Królewską. Za czołgami nacierali tyralierą Niemcy. Od tych pocisków cały budynek trząsł się w posadach i unosił się tak wielki pył, że nie było widać człowieka na odległość jednego kroku. Cała załoga zbiegła na parter. Stojący na ubezpieczeniu w bramie powstaniec został ugodzony w nogę pociskiem wystrzelonym przez czołg, jadący już w stronę budynku. Strzelec „Ir" stracił nogę, przeżył, po wojnie był krawcem - przyp. M. K. W tej ciężkiej i bardzo niebezpiecznej sytuacji podbiegł do mnie jeden z powstańców, starszy, około 40-letni, i wobec wszystkich zebranych na parterze krzyknął: «Panie poruczniku, pan widzi, co się tu dzieje, za chwilę będą tu Niemcy i wszystkich nas wyrżną, trzeba wziąć nogi za pas i wyrywać!» Wtedy z całej siły wrzasnąłem na niego: «Wyrywaj natychmiast, dla ciebie nie ma tu miejsca!» Odpowiedział, że sam nie ucieknie i został.
Ze stanowiska zza murowanego parkanu po przeciwnej strunie ulicy przybiegł podchorąży «Topór» meldują, że Niemcy idą do ataku od Ogrodu Saskiego. Odpowiedziałem, że już wiem o tym. Wydałem rozkaz zajęcia stanowisk ogniowych przy oknach na pierwszym piętrze. Chłopcy przerażeni, że Niemcy znowu będą bombardować od Ogrodu Saskiego, nie reagowali na mój rozkaz i bali. się podejść do okien. Wziąłem karabin i z okna, zza framugi zacząłem strzelać z pozycji stojącej do atakujących Niemców. To podziałało na załogę. Przekonali się, że można bezpiecznie strzelać. Wiedziałem, że w tym czasie Niemcy nie mogli nas ostrzeliwać z armat. gdyż raziliby własnych żołnierzy idących do ataku. Niemiecka tyraliera znalazła się w ogniu karabinów i pistoletów maszynowych moich chłopców. Jadące Królewską czołgi strzelały przed siebie i w nasz budynek." ~ Z relacji strzelca „Kaczki": „Moje stanowisko było pod szczytem budynku. Czołg ustawił się i grzmotnął pociskiem w górną część szczytu. Niecelnie. Trochę gruzu posypało się obok mnie. Pomyślałem, że następny strzał może być celniejszy. Usunąłem się kilkanaście metrów od szczytu w lewo. Ledwo zdążyłem zająć nowe stanowisko, spełniło się to, o czym myślałem. Pół szczytu leżało już na moim uprzednio zajmowanym miejscu. W tym momencie kłęby kurzu przesłoniły pole ostrzału niemieckiego. Wykorzystaliśmy ten moment i z naszej strony nastąpiło uderzenie z broni maszynowej i z granatów. Niemcy stracili na chwilę orientację, a kiedy pył opadł, czołg pozostał na miejscu z resztą sprzętu i ludźmi". Podporucznik „Stanisław": „Kiedy plutonowy «Nowy» wypalił pierwszy pocisk z piata, powstała czarna chmura, która zakryła czołg. Kiedy wypalił drugi pocisk, cały czołg stanął w płomieniach, a przód podskoczył na skutek eksplozji. Drugi czołg został zniszczony także dwoma pociskami piata. Z załogi nie uratował się ani jeden Niemiec, wszyscy spłonęli". Strzelec „Kaczka": „Przypuszczalnie Niemcy usiłowali tym atakiem odbić PAST-ę, a wraz z nią przyległe tereny". Podporucznik „Stanisław": „Kiedy atakujący Niemcy do tarli do ruin Giełdy pod naszym budynkiem, zostali obrzuceni granatami z okien oraz ostrzelani z karabinów i pistoletów maszynowych spoza parkanu po przeciwnej stronie ulicy. «Nowy» wypuścił pocisk piata w ruiny Giełdy. To spowodowało niesamowity popłoch wśród Niemców, którzy zaczęli uciekać w głąb Ogrodu Saskiego, ścigani ogniem karabinowym i z broni maszynowej. Teg, samego dnia przed zachodem słońca Niemcy wysłali dwóch parlamentariuszy z białą flagą. Wyszli z Ogrodu Saskiego. Stałem przy bramie Królewskiej 16. Tylko jeden z nich dobiegł do mnie, krzycząc: «Nie strzelajcie, jestem Polakiem!» Drugi padł zabity obok palących się czołgów. Byli to powstańcy, wzięci do niewoli przez Niemców na Pradze i zmuszeni do podjęcia się roli parlamentariuszy.
Powiadomiłem dowództwo o przybyciu parlamentariusza. Przyniósł on pismo 'od generała von dem Bacha do generała «Bora». Pamiętam, że połowa karty wydrukowana była w języku niemieckim, a połowa w polskim".
Jerzy Kirchmayer napisał w "Powstaniu Warszawskim": „Jeszcze w czasie bitwy na Starym Mieście, po ciężkim bombardowaniu Warszawy w dniu 18 sierpnia, Niemcy przerwali ogień i z Ogrodu Saskiego wyszli parlamentariusze z białą flagą. Wręczyli oni w imieniu Bacha na stanowiskach polskich przy ul. Królewskiej propozycje kapitulacyjne. Pismo Bacha poręczało powstańcom w razie złożenia broni prawa strony wojującej. W razie odmowy Bach groził «całkowitym zniszczeniem miasta i ludności». Propozycja Bacha pozostała bez odpowiedzi, ponieważ Komenda Główna obawiała się, że pomimo zapewnień Niemcy wyrżną powstańców i ludność natychmiast po złożeniu broni. Przekonanie to opierało się na niezliczonych faktach dzikiego bestialstwa niemieckiego na Woli i na Ochocie".
Wieczorem podporucznik „Stanisław" wysłał meldunek do dowództwa baonu „Kiliński", informując o odpartym ataku i przedstawiając do odznaczeń i awansów wyróżniających się żołnierzy. „Wnioskowałem o odznaczenie Krzyżem Walecznych kaprala podchorążego «Topora», plutonowego «Nowego» i plutonowego «Wtorka» - napisał po latach podporucznik „Stanisław" - a pan major «Leliwa» przeoczył i nie umieścił w wykazie odznaczonych «Nowego» i «Wtorka»".
Także tego dnia, 18 sierpnia - zapamiętała sanitariuszka „Młoda" - został ciężko ranny w szyję strzelec „Pompka". Silnie krwawił z przeciętej tętnicy szyjnej. Z Królewskiej 16 przez ostrzeliwaną ulicę przeniosły go na noszach m.in. „Młoda" i „Słowianka". W szpitalu w PKO był przytomny, prosił o naparstek wódki. Rana uniemożliwiła spełnienie jego ostatniego przed śmiercią życzenia.
---------------------------
1944 sierpień 18, Warszawa (Stare Miasto). Artykuł z „Armii Ludowej" uzasadniający udział AL w powstaniu warszawskim
Dwa tygodnie
Mamy już za sobą dwa tygodnie walki w Warszawie. Walki zaciętej, w której społeczeństwo stolicy przewadze nieprzyjaciela przeciwstawiło nieugiętą wolę zwycięstwa, wolę pomszczenia pięcioletnich zbrodni niemieckiej okupacji. Przebieg tej walki wykazał cały ogrom nienawiści, która narastała w ciągu krwawych lat niemieckiej okupacji. Akcja zbrojna niezależnie od tego, kto i w jakim celu ją wywołał znalazła poparcie w najszerszych masach ludu Warszawy. I to właśnie jest jej siłą, sprawia, że trwamy w walce mimo przewagi technicznej wroga, mimo tego, że nie cofa się on przed żadną zbrodnią, aby nas złamać moralnie i fizycznie.
Toczy się walka o życie. Dlatego żadne, nawet wielkie ofiary nie mogą nas odwieść od zamierzonego celu. Mamy przed: sobą tylko jedną drogę - walczyć i zwyciężać
W tłoku tej walki wyrosło nasze wyszkolenie bojowe, szliśmy się bić wroga lepiej i skuteczniej. Stajemy się coraz bardziej prawdziwą armią, karną i wyszkoloną. Tysiące młodych ludzi, którzy nigdy w wojsku nie byli, stało się żołnierzami. Jest to naszym wielkim dorobkiem, w który wyzyskamy w walkach przyzwolenie całej Polski.
Nie wiemy, jak długo jeszcze przyjdzie nam bić się o wolność Warszawy, ale wiemy, że wytrwamy aż do ostatecznego wypędzenia zbirów hitlerowskich z murów stolicy: Po czternastu dniach walki stoimy w obliczu wroga jeszcze bardziej zacięci, jeszcze bardziej pewni zwycięstwa.
,Armia Ludowa" 1944 nr 15, s. 1
------------------------------------
Źródła:
Maciej Kledzik, "Królewska 16", Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.
Antoni Przygoński, "Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim", Książka i Wiedza, Warszawa 1970
Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003
Witryna Internetowa: http://www.whatfor.prv.pl
| |