| 2004-08-08, 09:00 Nostalgia za tym, czego nie ma - CSW |
Anna Konik i Monika Wiechowska pokazują miejsca i ludzi, którzy są, a tak jakby ich nie było. Na wspólnej wystawie otwartej właśnie w CSW zabierają nas w podróż pełną wspomnień
Anna Konik osobiście angażuje się w opowiadane historie. Buduje intymną więź z ich bohaterami. Tym razem wyszukała w Polsce i w Niemczech osoby starsze i samotne i namówiła je, by wróciły na moment do życia, które dawno mają już za sobą.
Miję spotkała w Berlinie. Mieszkała w tym samym bloku na Osnabruckenstr 21. Nie była lubiana przez sąsiadów, wymykała się jedynie na krótką chwilę do sklepu i znowu zamykała w swoim mieszkaniu. Siedziała często przy stole w kuchni i tęsknym wzrokiem spoglądała przez okno. Z Tadeuszem zaprzyjaźniła się w Warszawie. Nierzucający się w oczy, może poza tym, że zawsze taszczył ze sobą pakunki z gazetami i książkami. Przytłoczony manią zbieractwa. - To ludzie, którzy żyją na marginesie społeczeństwa. Dla nas są "przezroczyści" - mówi Anna Konik. Namówiła ich do zwierzeń, opowieści o tym, co było w ich życiu ważne. Tadeusz opowiada o matce, której ubrania wciąż trzyma w szafie, mimo że zmarła 37 lat temu. Wtedy się załamał i zaczął gromadzić w swoim mieszkaniu rzeczy, nad którymi już dziś nie potrafi zapanować. Mija opowiada o swoim ukochanym mężu. Pan Brozy - dziś na wózku inwalidzkim - wspomina swoje wojenne losy. A Anna Konik dzięki technice filmowej sprawia, że nie są już tak samotni. Siedzą przy swoich stołach zmultiplikowani i rozmawiają - sami ze sobą.
Monika Wiechowska sfotografowała stare opuszczone domy w Gruzji. - Studiując w Amsterdamie, miałam wielu znajomych Gruzinów. Kiedy pokazywali mi swoje zdjęcia z dzieciństwa przeżywałam dziwne uczucie déja vu. Dlatego postanowiłam tam pojechać, by cofnąć się w czasie i odnaleźć dawną Polskę we współczesnej Gruzji - wyjaśnia Monika. To była dla niej niezwykła wędrówka pamięci. Sfotografowała popadające w riunę wille i pałacyki. Wydobyła ich piękno i tajemniczą aurę, która tworzy się wokół takich opuszczonych miejsc. I ostatnie ślady życia - gdzieś znienacka pojawia się w kadrze człowiek, gdzieś sarna - żywa czy martwa? Trudno powiedzieć.
- W tych fotografiach najsilniej ujawniają się nieobecność i brak - opowiada kuratorka wystawy Ewa Gorządek. - Wyczuwa się w nich nostalgię za tym, czego nie ma, czego nie można zobaczyć. Uruchomione zostają mechanizmy pamięci, z której wyłaniają się wspomnienia. Jest to próba rekonstrukcji poza czasem czegoś, co mogłoby wypełnić tę pustkę.
Wystawę w Centrum Sztuki Współczesnej "Zamek Ujazdowski" można oglądać do 29 sierpnia.
|