| 2004-08-03, 11:35 Muzeum Powstania Warszawskiego oblężone |
Takiego oblężenia od lat nie przeżywało żadne z warszawskich muzeów. Otwarte w sobotę Muzeum Powstania Warszawskiego tylko w niedzielę odwiedziło ok. 15 tys. osób. Ludzie stali w kolejce nawet do dwóch godzin Dopiero teraz widać, jak bardzo czekaliśmy na otwarte w sobotę przy ul. Przyokopowej Muzeum Powstania Warszawskiego. Od pierwszej zbiórki eksponatów minęły przecież 23 lata. Choć ekspozycja jest skromna i jeszcze niedokończona, mało kto wychodził z niej zawiedziony. Wielkie wrażenie na zwiedzających robił pulsujący Monument - potężna metalowa bryła w centrum wystawy, z której wydobywają się rytmiczne odgłosy przypominające bicie serca i dźwięki walczącej Warszawy. Jedni zwracali uwagę na wiszące w szafie mundury gen. "Montera" (dowódcy Powstania), inni na olbrzymie archiwalne zdjęcia na piętrze i replikę powstańczej radiostacji "Błyskawica".
Muzeum zwiedzać można jeszcze tylko dziś 3, sierpnia w godz. 10-21. W środę zostanie zamknięte, by po dokończeniu ekspozycji otworzyć się ponownie 2 października.
Odwiedzili muzeum
• Radosław Łubiński, przedstawiciel handlowy, przyszedł z półtorarocznym synkiem Oskarem. Jak twierdzi, skłoniła go data - 1 sierpnia. Jest rodowitym warszawiakiem i zawsze w tym dniu jeździ na Wojskowe Powązki: - Tym razem wybraliśmy się do Parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego. Ładnie to wszystko przygotowali. Można chodzić po trawie, odpoczywać z dziećmi. Ciekawie rozwiązany jest Mur Pamięci. Szkoda tylko, że nie ma przy nim miejsca do stawiania zniczy.
• Agnieszka Weseli-Ginter, absolwentka historii Uniwersytetu Warszawskiego: - Dlaczego tu przyszłam? Bo za późno się urodziłam, żeby walczyć. Dobrze, że nie ma tu zakurzonych gablot z eksponatami, chociaż wystawa mogłaby być bardziej dynamiczna. Żeby zwiedzający mogli przejść przez kanał, przeskoczyć przez barykadę, potrzymać kopię karabinu. Mam nadzieję, że w przyszłości to się tu znajdzie. Najbardziej podoba mi się wydająca dźwięki powstańczej Warszawy bryła Monumentu i zainstalowany w ścianie fotoplastykon - okulary, w których można zobaczyć zdjęcia stolicy z czasów okupacji. Najmniej - kiczowaty portret ks. Józefa Stanka umieszczony w kaplicy jego imienia.
• Lekarka Ewa Herman przyszła do muzeum wraz z córką i wnuczką: - Wychowałam się w kulcie Powstania, ale w 1944 r. mieszkałam z mamą w Krakowie. Mojego ojca Niemcy zamknęli w obozie koncentracyjnym. Jak upadło Powstanie to do Krakowa zjechało mnóstwo bezdomnych warszawiaków. Mama przyjęła do naszego domu aż sześć osób. Pamiętam, jak bardzo zazdrościłam im tego, że byli w Powstaniu. Mimo upływu 60 lat, to uczucie nie opuściło mnie do dziś.
• Architekt Jerzy Bogusławski zwiedzał muzeum z matką swojej żony Wandą Kirstein. - Dziś rano przeglądaliśmy powstańcze pamiątki rodzinne. Opaski, listy siostry mojej mamy, sanitariuszki „Małgorzatki” - tej samej, dla której napisano piosenkę. To dla nas cenne rzeczy. Wahałem się, czy je przekazać do muzeum. Ale po dzisiejszej wizycie myślę, że tu jest ich miejsce. To będzie znakomite muzeum - pomnik o powściągliwej architekturze.
• Waldemar Sielicki „Mały” walczący podczas Powstania w grupie „Kampinos”, a pochodzący z Nowogródczyzny wpatrywał się w zdjęcia lotnicze powstańczej Warszawy: - Udało mi się ustalić nazwiska członków załóg alianckich samolotów strąconych bezpośrednio nad Warszawą. Przekazałem je Muzeum Powstania. Wszyscy oni powinni zostać uhonorowani.
|