| 2003-07-11, 23:00 Wojenne fotografie Andrewsa |
| |
W Starej galerii ZPAF przy pl. Zamkowym rusza wystawa wojennych fotografii. "Dlaczego?" - to pytanie zadamy sobie wielokrotnie oglądając fotografie Piotra Andrewsa z wojennych frontów na całym świecie. To obrazy dobitnie ukazujące konsekwencje konfliktów zbrojnych, towarzyszące im emocje, uczucia lub ich kompletny zanik. To fotografie wstrząsające, ale niezwykle potrzebne. Na co dzień docierają do nas bowiem wyłącznie krótkie, suche informacje podawane przez media. Słyszymy o kolejnym samobójczym ataku, o liczbie ofiar. Jednak wojna to głównie tragiczne losy pojedynczych jej uczestników, nie tylko żołnierzy, ale przede wszystkim ludności cywilnej, uwikłanej w walki często wbrew swej woli. Życiu ludzi w tak niespokojnym czasie towarzyszą przeżycia i emocje niespotykane w świecie, który zbyt szybko zapomniał, czym jest wojna. Fotograf na polu walki jest po to, by te emocje utrwalić.
Piotr Andrews - polski fotograf z kanadyjskim obywatelstwem, pracujący dla agencji informacyjnej Reuters, jest jednym z najlepszych polskich fotoreporterów. Jest autorem reportaży m.in. z puczu wojskowego w Rosji, z wyborów w RPA i na Haiti oraz z inwazji Rosji w Czeczenii. W 1996 r. był nominowany przez Reuters do nagrody Pulitzera za zdjęcie masakry w Sarajewie. Na wystawie w Starej Galerii pokaże 71 fotografii dokumentujących konflikty zbrojne, które przez ostatnich 20 lat nękały wszystkie niemal kontynenty. Moskiewski pucz z 1991 r., konflikt w RPA w 1994 r., odzyskanie niepodległości przez Litwę, wojna w Afganistanie. - Chciałbym, żeby te fotografie mogły coś zmienić, być głosem sprzeciwu, wywołać zdecydowaną reakcję - mówi Piotr Andrews. - Kiedy myślę o Afryce, którą fotografowałem w Zimbabwe czy Kongo, mam poczucie, że jej los nikogo nie obchodzi, że Afryka jest za daleko od myślenia europejskiego czy amerykańskiego. Podobnie Afganistan, Czeczenia.
Wystawę w Starej Galerii ZPAF przy pl. Zamkowym 8 można oglądać do 8 sierpnia
|