| 2004-07-22, 17:49 Wstęp Wolny (Strefa Redakcyjna) |
| |
Od redakcji
Upał, upał, upał. Deszcz, deszcz, deszcz. Mamy nadzieję, że WW pomoże Ci, drogi czytelniku, przetrwać to lato w mieście. Na końcu niuslettera napisałam coś jeszcze od siebie do Ciebie. Wiem, że jesteś aktywną osobą i być może Twoje doświadczenie i mądrość pomogą mi w pewnej sytuacji. Miłej lektury! Ula ------------------------------------
Do redakcji Ziutke vlepkarz napisał tak oto:
Hej!
17-go lipca w Lapidarium PKiN wystąpiła formacja Joe Zawinul Syndicate - w ramach tegorocznej edycji "Warsaw Summer Jazz Days" a wstęp był... wolny! Wierzyć się nie chce, ale organizatorzy WSJD'2004 naprawdę zaserwowali Zawinula za free!
Koncert rozpoczął się instrumentalnym afro-jazzem w składzie pięcioosobowym - oprócz Zawinula grało dwóch czarnoskórych bębniarzy,czarnoskóry, świetny basista i śniady gitarulo (Hindus Amit Chatterjee). Zaraz potem odpłynęli w pulsujący afro-jazz-rock, a to dzięki temu, że do składu dołączyła wokalistka rodem z Kongo. I ruszyli - - kipiący tygiel etniczny połączony z electro-jazzem poruszył liczną publikę do falowania. Zawinul i załoga zręcznie balansowali między szybkim jazzem a czystym etno - na zmianę: raz rdzennie - - głównie Afryka, ale gitarzysta Amit okazał się też świetnie improwizującym wokalistą w klimatach arabsko-indyjskich, a raz jazzowo - i tu mieszały się różne style współczesnego jazzu, z freejazzem i elektroniką włącznie. Od czasu do czasu śpiewał także Zawinul - klimaty afro (zupełnie jak rdzenny Afrykanin!) często przepuszczone przez harmonizer, co dawało kosmiczne efekty. Skład zmieniał się płynnie i w pewnym momencie na scenie panowała sama Afryka a muzycy zagrali totalnie odjechaną ethno-psychodelię - - coś na wzór Wędrowca - tylko w wersji z Czarnego Lądu. Potem powrócił jazz by za chwilę ustąpić miejsca klimatom bliższym art-rockowi - - a to za sprawą duetu Zawinul (syntezatory) - śniady gitarzysta (gitara, ethno-wokal)... Na koniec zespół całkowicie poświęcił się brzmieniom afrykańskim a Joe przedstawił zespół - i ponad półtorej godzinki świetnej muzy ponad podziałami mignęło jak z bicza strzelił! Koncert byt po prostu świetny - rewelacyjni muzycy, bardzo dobre połączenie etno i jazzu, świetnie improwizująca wokalistka (kobitka wyczyniała z głosem naprawdę niesamowite rzeczy), świetny gitarzysta, świetni bębniarze (bardzo dobrze połączyli brzmieniowo klasyczną perkusję i etniczne bębny plus przeszkadzajki), kapitalny basista (dosłownie pruł powietrze niskimi rejestrami na mocno sfatygowanym, ale świetnie słyszalnym i brzmiącym basie) i doskonały Joe Zawinul na syntezatorach (oprócz tego wrzucał sample ze śpiewami afrykańskimi w podkładzie, co bardzo dobrze wpasowywało się w żywe instrumentarium). Cieszę się też, że wreszcie Urząd Miasta wyłożył kaskę na porządną muzę!
Pozdrawiam wszystkich V.Ziutek
-------------------------------------
Tam byliśmy
Mieliśmy być w poniedziałek na spektaklu teatru Unia Teatr Niemożliwy - Federico Garcia Lorca - Szopka don Cristobala. Niestety była burza i lało i nie poszliśmy. A jak chcieliśmy odbić sobie stratę pójściem w środę na coś równie ciekawego - znowu lało i strzelało piorunami. Ciekawe czy znowu będzie grzmiało gdy... patrz punkt następny.
-------------------------------------
Tam będziemy Wybieramy się z Piotrem na Teatr im. T-34 Warszawa, który przedstawi "Pancerni" - na podstawie "Czterech pancernych" Janusza Przymanowskiego reżyser: Krzysztof Zemło. Piotrek zna Krzysztofa z Białegostoku - trzeba zobaczyć co jego krajan stworzył. Przyjdź i Ty! Zapraszamy!
|