| 2004-07-21, 09:00 Motorbreath i Empheris w Rock'n'rollu |
| Motorbreath Internet + własne zaangażowanie |
21-go lipca w klubie Rock'n'roll przy ul. Mokotowskiej 4/6 (wjeście od Armii Ludowej) zagrają dwie zacne i legendarne metalowe formacje Motorbreath i Empheris. Otwarcie bram już o 15:00, wstęp wolny!
Motorbreath wystąpi także 13-go sierpnia w DK Arsus przy ul. Traktorzystów 14.
O Motorbreath w/g długiej historii opublikowanej przez zespół na ich stronie internetowej:
I nadszedł rok 1990 n.e. kiedy to nastał (miłościwie nam panujący do dziś) Motorbreath. Kilku gości z podwarszawskiej dziury, mającej prawa miejskie, o wdzięcznej nazwie Legionowo, zapragnęło robić muzykę ("i ja tez chciałem grać") w ogólnym rozumieniu metalu. Muzyka jak najbardziej energetyczna z mnóstwem pozytywnych / negatywnych wibracji* (*niepotrzebne skreślić) zaczęła wzrastać w ich umysłach jak grzyby po deszczu. Góral "The Sex Machine" bębniący ówcześnie na zestawie Polmuza i kilku wygryzionych nierdzewnych blachach, Grzymox z różową wówczas gitarą, Radetzky koszący dziewice jedna za drugą i rwący 6 strun swojego Vestera, Minimalny na zmianę z Filipem (później w Złych Psach) jako basy oraz Chudy na growlingu na przemian z recytacjami w różnych europejskich językach - walczyli z warsztatem i salą prób dając niezapomnianych kilka koncertów w miejscowych lokalach i sekcji KO ("głupi kaowiec") Miejskiego Ośrodka Kultury, przynosząc chwałę sobie i muzyce wyklętej z ambon.
Kilka zawirowań, tudzież różnic stylowych, musiało doprowadzić do zmiany składu. Na próbę Motorbreath podstępnie zwabiono grzecznego (do momentu przyjścia do kapeli) ucznia liceum muzycznego, czyli Strutego. Do tej pory ów Struty znał jedynie ich nazwę wysprejowaną na pętli autobusowej myśląc, że to jakaś bliżej nieznana gwiazda (później okazało się, że to Góral smarował nocami po mieście uprawiając tzw. marketing pośredni). Na kilka prób z rzędu nie stawił się Chudy i przy okazji grania jakiegoś coveru 'Tallici, Struty złapał za mikrofon i tak oto został wash & go czyli wokalisto-basistą.
Styl deathowo ciężkawy jednak nie leżał zarówno pod kątem "nowego" wokala jak i zapatrywań kompozytorskich, co zaowocowało ewolucją czy raczej rewolucją w kierunku pudel metal, czyli stylu muzycznego zza wielkiego bajora prezentowanego najczęściej przez ładnie utapirowanych i umięśnionych muzyków. Znów Motorbreathy popełniły kilka koncertów i zaczęły się zastanawiać nad marnościami świata tego, dochodząc do wniosku że takie cytuję Grzymoxa - "pierdzenie smalcem" nie ma sensu (gryźć kredensu) i że szkoda prądu. Burza mózgów (czego?) i zamknięcie się na parę miesięcy ze sobą samymi przyniosło wykwit materiału, który chyba zaskoczył nas samych, tudzież kilka pięknych pań jakże często towarzyszących zespołowi podczas prób i nie tylko...(mam na myśli oczywiście też koncerty rzecz jasna).
Był już rok 1993 kiedy to szałowym (Radetzky wie) koncertem w klubie Fugazi w Warszawie Motorbreathy zawojowały sporą część publiczności. Potem na chwilę wycofały się ze światowych scen do tworzenia materiału, co zaowocowało znów lokalną promocją live w maju 1993. Rok 1994 spowodował występ m.in. w Technikum w Dębe, gdzie siostra Górala wagarowała i przyciągnęła sporą grupę licealistów i licealistek (spragnionych... metalu). W tymże roku "kultura" miejscowa legionowska zapragnęła znów usłyszeć najnowsze dokonania kapeli i wypchnęło to kapelę w 1995 do np. Wojskowej Szkoły Łączności w Zegrzu (wow!). Wojaki wprawdzie bardziej oscylowali w stronę disco polo, ale co tam, praca u podstaw zawsze była popularna, czemu dowód dał zaprzyjaźniony wokalista z zaprzyjaźnionego zespołu (oddając mocz podczas koncertu za kurtyną w sali koncertowej ww. Szkoły). Następnie Motorbreath postanowił zawojować stolicę i zagrał w Remoncie na "szczypiorku" oraz w 1996 czadowy koncert w Giovanni Pub koło Uniwerku. Niedysponowanego czasowo Strutego zastępowali na basie wspomniany wyżej Minimalny (do koncertu w Giovannim opanował cały materiał w dwie noce jadąc na redbullach i kawie z Radetzkim!) oraz Stefan (przyjaciele zespołu). I tak "przeleciało" kilka chwil a w tzw. międzyczasie raz to grając więcej raz mniej, w 1996 Góral balował trochę w New York City (jeszcze w WTC), następnie padł Grzymox w Urzędzie Stanu (później w stanie wskazującym) Cywilnego, po czym popadali Struty i Radetzky (chociaż sex, beer & rock'n'roll forever oraz 18 till I die :-))))) I tu lekkie zawieszenie i pisanina nowych numerów.
ROZDZIAŁ II W 2000 wybrali się chłopaki do Galicji coby powalczyć w klubie pod Jaszczurami... - więcej na stronie http://motorbreath.rockmetal.art.pl źródło: Internet + własne zaangażowanie
|