www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2004-08-02, 09:00
2 dzień Powstania
Tablica pamiątkowa na murze aresztu śledczego przy ul Rakowieckiej 37 na Mokotowie.
Tablica pamiątkowa na murze aresztu śledczego przy ul Rakowieckiej 37 na Mokotowie.
2 sierpnia 1944. Środa

wschód słońca 5.13, zachód 20.42, średnia temperatura powietrza 18°C, zachmurzenie duże, deszcz.


Oddziały Obwodu Żoliborz ppłk Mieczysława Niedzielskiego „Żywiciela" próbując przejąć kontrolę nad dzielnicą ponoszą ciężkie straty i wycofują się do Puszczy Kampinoskiej.

Powstańcy zdobywają działo pancerne Jagdpanzer 38 „Hetzer", przemianowane następnie na „Chwata".

Mokotów - powstańcy zdobyli szkołę przy ulicy Woronicza i wyparli Niemców poza Służewiec.

O świcie Grupa „Kampinos", kpt. "Szymona" walczyła o lotnisko Bielany. Po pięciu godzinach ciężkiej walki zmuszona była do odwrotu do Puszczy i Kampinoskiej.
Straty po obu stronach były bardzo wysokie: "Kampinos" wycofał się tracąc ponad 30 zabitych i 47 rannych.

Batalion „Kiliński" zdobywa gmach Poczty Głównej (ul. Napoleona 10).

Oddziały AK zdobywają gmach Państwowej Wytwórni Papierów Wartościowych (ul. Sanguszki 1).

Opanowano Arbeitsamt na pl. Małachowskiego oraz szereg mniejszych obiektów

Batalion „Miotła" zdobywa fabrykę Monopolu Tytoniowego.

Powstańcy zdobywają więzienie Przy ul. Danitowiczowskiej 7.

VIII Zgrupowanie AK kpt. Cypriana Odorkiewicza „Krybara" opanowuje Elektrownię Warszawską.

Niemcy likwidują więzienie przy ul. Rakowieckiej 37. Mordują 600 więźniów, 240 udaje się uciec. Niemcy mordują również jezuitów z domu zakonnego

Potyczka oddziałów z Ochoty pod Pęcicami. Wszystkich wziętych tam do niewoli żołnierzy AK Niemcy mordują.

Na Woli w nocy zbudowano szereg barykad zamykających miasto od zachodu.
Barykadami przecięto m.in. ul. Wolską, Żytnią, Okopową oraz Górczewską

Tego dnia za Wisłą - ku zaskoczeniu wszystkich - ucichł front...
Stalin wydał Rokossowskiemu tajny rozkaz, o powstrzymaniu ofensywy na Warszawę i przejściu Armii Czerwonej do "aktywnej obrony".
Walczący ze sobą, dwaj odwieczni wrogowie Polski, skazali miasto na zagładę...

---------------------------


1944 sierpień (2-3), Warszawa (Śródmieście) Odezwa Komitetu Centralnego PPR, wzywająca żołnierzy Armii Ludowej, Armii Krajowej, Milicji Robotniczej PPS oraz mieszkańców Warszawy do wspólnej walki o wolność stolicy oraz do godnego powitania w Warszawie zwycięskiej Armii Radzieckie j

Obywatele Stolicy!

Zwycięski marsz naszych sojuszników na zachodzie i Armii Czerwonej na wschodzie, która zbliżyła się, pod mury Warszawy, umożliwia nam walkę o naszą stolicę. Nadeszła chwila, w której każdy z nas musi dać z siebie wszystko. Na ulicach Warszawy walczą wszyscy żołnierze Polski, żołnierze z Armii Krajowej, Armii Ludowej i Milicji Robotniczej - walczy cały lud Warszawy. Jedni walczą z bronią w ręku, drudzy pomagają im aktywnie.

Walką tą zbliżamy chwilę wyzwolenia naszej ojczyzny i obronimy ją przed zniszczeniem przez wroga niemieckiego. Wszystkie ważniejsze obiekty musimy zdobyć. Wszystkie fabryki zabezpieczyć przed wrogiem. Dozbrajać się na wrogu.

Robotnicy Warszawy - do swoich fabryk! Opanowujcie je i zabezpieczajcie przed zniszczeniem i rozkradaniem.

Żołnierze z AL, AK i Milicji Robotniczej!
Pamiętajcie, że jesteście dziećmi tej samej Polski - ludem Warszawy!

Pomagajcie sobie we wszystkim w walce z wrogiem! Na bok wszystkie waśnie i uprzedzenia! Godni będziemy wielkich tradycji ludu Warszawy, który nigdy nie żałował krwi dla jej obrony.

Polacy!
Godnie spotkamy wkraczającą w mury naszej stolicy Armię Czerwoną, jaka armię sojuszniczą i zaprzyjaźnioną, która przede wszystkim oswobadza Polskę spod krwawej 5-letniej niewoli.

Wszyscy na swoje posterunki - do walki!

Śmierć niemieckim okupantom!
Niech żyje wolina, demokratyczna Polska!
Niech żyje wolna Warszawa!

Komitet Centralny
Polskiej Partii Robotniczej

Oryginał, druk
AZHP, 190/1-33
Odezwa ta, autorstwa Aleksandra Kowalskiego („Olka") - członka Centralnej Trójki Partyjnej - zatwierdzona została na naradzie aktywu kierowniczego PPR ż AL na Starym Mieście w dniu 2 sierpnia 1944 r., a następnie w nocy z 2 na 3 sierpnia wydrukowana w drukarni PPR przy ul. Twardej 11.




Królewska 16
--------------------

2 sierpnia przed południem 14-letni Gieniek („Kicia") siedział w zamkniętym na klucz pokoju. Matka obawiała się, że ucieknie do Powstania, a ona w ten sposób straci drugiego syna, gdyż w tym czasie o losach starszego nic nie wiedziała. Z podwórka gwizdnął Piotrek. Gieniek otworzył okno i wyskoczył na dach komórki, a stamtąd na podwórze.
Piotrek, a właściwie strzelec „Wesoły", walczył już od poprzedniego dnia w oddziale dowodzonym przez podporuczników „Kolankę" i „Kijka". Przyłączyli się do nieznanych im oficerów w czwórkę - Piotrek („Wesoły"), Janek („Czarny"), Kazik („Kajtuś") i Jurek („Pedd"). Wszyscy czterej byli przyjaciółmi, chodzili do tej samej szkoły przy ulicy Próżnej 14 i wszyscy - oprócz, „Pedda" - byli w konspiracji. Ojciec „Pedda" w trzecim roku okupacji podpisał volkslistę, przeniósł syna do niemieckiej szkoły i zapisał do Hitlerjugend. „Pedd" chodził w znienawidzonym powszechnie mundurze, ale jego przyjaciele nie odsunęli się od niego, wiedząc, że został zmuszony przez ojca.

„Pedd" czuł się Polakiem i kiedy wybuchło Powstanie, przyłączył się bez najmniejszego wahania do kolegów. Był jednym z najodważniejszych obrońców reduty Królewska 16, poszedł do niewoli, ale po zakończeniu wojny nie wrócił do kraju i nie usiłował nawet odszukać towarzyszy wspólnych zabaw i walki.

W południe podchorąży „Karski" wracał ze zdobytego budynku granatowej policji przy ulicy Ciepłej z 10-strzałowym mauserem. Przeszedł Grzybowską i plac Grzybowski i dotarł bez przeszkód do domu przy rogu Królewskiej i Zielnej, gdzie mieszkali znajomi jego rodziców. Zaopatrzyli go w prowiant. Z ciekawości wyjrzał przez okno. Brama kamienicy była zamknięta, dom sprawiał wrażenie opuszczonego przez mieszkańców. Z Ogrodu Saskiego wyjechały dwa czołgi, stanęły na wysokości zamkniętej bramy i zaczęły ostrzeliwać widoczny fragment placu Grzybowskiego. Prawie niemożliwe jest ustalenie po latach, czy właśnie te dwa czołgi wjechały w kilka minut później na plac Grzybowski. Według innych relacji czołg (czołgi?) wjechał od ulicy Granicznej.

Z notatek łączniczki „Grzymały":
„Alarm. Na plac Grzybowski sunie czołg. «Rybitwa» wydaje rozkazy: zajmować stanowiska w oficynie przy placu Grzybowskim, brać ze sobą butelki z benzyną i granaty".E8
Z relacji „Rybitwy":
„Część chłopców rozlokowałem w' bramie oficyny przy placu Grzybowskim 6, część, wraz z kobietami, na pierwszym piętrze. Byłem w pokoju z «Grzymałą» i «Danką I», obok znajdował się «Cherbourg» i jeszcze jeden żołnierz".
„Grzymała":
„Z podchorążym «Enkiem» i «Danką I» zajęliśmy stanowisko na pierwszym piętrze. W napięciu obserwowaliśmy, jak powoli sunący czołg okrążył plac. «Rybitwa» po sprawdzeniu stanowisk wpadł na górę, mówiąc: «Jesteście gotowe? Uważajcie, bo może strzelać!» Ledwo to wymówił, czołg zatrzymał się po drugiej stronie placu Grzybowskiego i majestatycznie wycelował lufę prosto w nasze okno".
„Rybitwa":
„Krzyknąłem: «Uciekać!» Wyskoczyłem na korytarz, za mną «Grzymała». W tym momencie czołg wystrzelił. Pocisk rozerwał się w pokoju, z którego nie zdążyła wybiec «Danka I»".
„Grzymała":
„Co się działo w tych sekundach, to trudno opisać. Odłamki tynku, cegły, mleko od tynku przed oczyma i nic nie widać, tylko słychać: «Gotowi? Uwaga, teraz okrąża plac i zbliża się do nas!» Oglądam się na «Dankę». Leży ranna, z oczu płyną dwie strużki krwi".
„Rybitwa":
„Czołg przejechał obok naszych stanowisk. Obrzucony butelkami i granatami, wycofał się na ulicę Graniczną. «Dankę I» wyniesiono na noszach na podwórze i tam skonała. «Grzymała» zamknęła jej oczy. Była to pierwsza śmiertelna ofiara w kompanii. Porucznik «Romański» zdążył już wrócić, lecz nie wziął udziału w walce".
W' kilkanaście minut później komendant „Bryzowski" z podporucznikiem „Orliczem II" z plutonu osłonowego dowództwa IV Rejonu, obchodząc stanowiska powstańcze, dotarli do placu Grzybowskiego. „Bryzowski" opisał tę chwilę w książce wydanej na obczyźnie: „Na rogu (placu Grzybowskiego przyp. M. K.~ znów stanowisko polskiego elkaemu z polem ostrzału w kierunku Granicznej i Twardej. Przeskoczyli ulicę. Na rogu Próżnej zatrzymał ich posterunek.
- Kto, do kogo, hasło!
- Zaprowadźcie nas do dowódcy kompanii.
Wartownik krzyknął na drugą stronę ulicy. Przybiegł żołmierz z pistoletem w ręku. Zaprowadził ich do dowództwa a pierwszym piętrze. «Romański» ucieszył się wielce.
- Co to u was zebranie towarzyskie, raut czy gwarna odprawa? - spytał «Bryzowski».
- Tu wszyscy odpoczywają.
- Ale skąd to głośne podniecenie?
- Cieszą się, bo dziś zniszczyliśmy pierwszy czołg. Wjechały dwa na plac Grzybowski od Granicznej, strzelając w Bagno i w kościół Wszystkich Świętych. Ktoś krzyknął: «Wszyscy do okien z butelkami!» Kiedy pierwszy czołg znalazł się na wysokości naszych okien, łączniczki obrzuciły go butelkami z benzyną. Eksplodował i spłonął. Tu u dołu leżą jego szczątki. Radzę nie wychylać się. Strzelają.

«Romański» poprosił «Bryzowskiego» o chwilę rozmowy na osobności.
- Muszę zameldować panu, że nie mam dostatecznie nie tylko broni, ale i amunicji. W razie ataku nie wiem, czym mam się bronić.
- My też niestety nie mamy. Pozostaje jedna droga zdobyć na nieprzyjacielu. W nagłym wypadku niech pan dzwoni do mnie. Podeślę, co będę mógł. Niech pan mocno usadowi się w ruinach po drugiej stronie Zielnej i trzeba by chyba jakoś zakorkować Graniczną.
- Robimy, co można. Na drugą stronę Królewskiej przerzuciłem już garść ludzi.
- Życzę powodzenia. W razie niebezpieczeństwa wdarcia się Niemców dzwońcie. Damy wsparcie".

„Bryzowski" przedstawił majorowi „Zagończykowi" sytuację, w jakiej znalazła się podległa mu kompania. - „Musimy uregulować jej przynależność - zadecydował „Zagończyk". - Według mego pojęcia, od chwili rozpoczęcia walki podlega ona bezpośrednio dowódcy batalionu «Kiliński», analogicznie jak inne oddziały, wchodzące w okresie konspiracji w skład WSOP, podlegają bezpośrednio dowódcom PZP.
- Podzielam pańskie zdanie. Zaraz wydam odpowiedni rozkaz do «Leliwy» i «Romańskiego»." Es
Od tego dnia 41 kompania WSOP przemianowana została na 9 kompanię baonu „Kiliński", którym dowodził rotmistrz „Leliwa".


Drugiego dnia Powstania Niemcy zaczęli ostrzeliwać z taras PAST-y okna i bramę kamienicy przy Królewskiej I6. W nocy „Benon" z „Kociem" przenieśli się z drugiego piętra do piwnicy, zabierając ze sobą sprzęt radiowy. Był tam już właściciel restauracji „Pod Sarenką" Jan Wardziński z młodą żoną Tosią, zegarmistrz, dozorca, wiecznie zdenerwowana panna Lola z pieskiem, jakaś łączniczka, która przypadkowo znalazła się w kamienicy o godzinie W, oraz młoda kobieta. (Po latach „Benon" powiedział mi, że od razu tą kobietą zaopiekował się „Henio". „Venturscy" bezbłędnie odgrywali swoje role - on opiekuna, ona ofiary jego zalotów. Przez półtora tygodnia wspólnego mieszkania nie zdradzili się, że są małżeństwem.)

Kobiety urządziły w piwnicy kuchnię. „Benon" z „Kociem" uruchomili radioodbiornik zasilany bateriami i przy użyciu akumulatorów oświetlili piwnice. Przez cały czas jeden z nich pełnił wartę przy wejściu w ruiny Giełdy z coltem i woreczkiem pełnym naboi. Obserwowali z górnych pięter, jak cywile i powstańcy wspólnie budowali barykadę w poprzek ulicy Granicznej.

Do kwatery 9, kompanii przy Próżnej 14 zgłaszali się pojedynczo i grupkami żołnierze, którzy nie mogli przedostać się do swoich macierzystych oddziałów, m.in. trzej bracia Nowakowscy - sierżant „Kalinowski" i strzelcy „Zygmunt" i „Grom". Przyszli z bronią, jeden z nich nawet z pistoletem maszynowym, a takich przyjmowano z otwartymi rękoma.

Tego dnia podchorąży „Rybitwa" poszedł z kilkoma żołnierzami w kierunku Hal Mirowskich z zamiarem przyniesienia żywności. Wracając zatrzymali się w bramie przy placu Grzybowskim, naprzeciw kwatery kompanii. Plac był pod ostrzałem. Należało wykonać podwójny przeskok. Najpierw do okrągłego, żelaznego pisuaru na środku placu, a potem drugi, już do bramy domu pod numerem 6.
Jako pierwszego „Rybitwa" wypchnął kilkunastoletniego „Nałęcza". Pierwszy miał zawsze największe szanse, każdy następny stanowił już cel dla niemieckich strzelców.
Po 39 latach „Rybitwie" pozostał w pamięci taki obraz:
„Przeskoczyliśmy wszyscy bez strat za pisuar. Odczekałem chwilę i wypchnąłem go. Pobiegł. Nagle przy rogu placu i Próżnej widzę słup ognia i kurzu. Trafili go. Kurz opada, a chłopak stoi. Krzyknąłem. Upadł bezwładnie.
Przeskoczyliśmy wszyscy i co się okazało. Powiesił sobie na pasku filipinkę za zawleczkę. Przy gwałtownym ruchu ranat odbezpieczył się i eksplodował mu prawie pod noga Chłopak leżał naszpikowany siekańcami i. papniakami".

Doskonale pamięta go „Siostra Krystyna":
„«Nałęcz» był naszym pierwszym rannym.
Szłyśmy z nim z Próżnej 14 do szpitala Maltańskiego podwórzami i piwnicami z przekutymi przejściami. Niektóre przejścia były zbyt wąskie, musiałyśmy przechylać ukosem nosze z nieprzytomnym «Nałęczem», a na domiar złego Niemcy cały czas strzelali z Ogrodu Saskiego. Doniosłyśmy go szczęśliwie do szpitala, gdzie natychmiast poszedł na stół operacyjny. Po kilku tygodniach otrzymałam list, w którym «Nałęcz» zawiadamiał mnie, że ma się prawie dobrze i serdecznie dziękował za opiekę".

------------------------------------

Źródła:

Maciej Kledzik, "Królewska 16", Instytut Wydawniczy PAX, Warszawa 1984.

Antoni Przygoński, "Udział PPR i AL w Powstaniu Warszawskim", Książka i Wiedza, Warszawa 1970

Almanach Powstańczy 1944 z kalendarzem na rok 2004, Miasto Stołeczne Warszawa, Warszawa 2003

Witryna Internetowa:
http://wilk.wpk.p.lodz.pl/~whatfor/kalendar.htm


dodał/a: Michał Pawlik
źródło: Internet + własne zaangażowanie
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting