www.warszawa.plLogin | Usenet | Klub | Linki
Tematy: AdministracjaHistoriaLudzieSpołecznośćGeografiaArchitekturaRozrywkaRozwójPrzyrodaTurystykaGastronomiaMediaEdukacjaKomunikacjaBezpieczeństwoSportUsługiKulturaProblemyPraca
Extra: MapaPanorama ▪ Wydawnictwa ▪ UE ▪ Galeria
reklama
Warszawa
 
2004-07-15, 09:00
Uśmiech bez kota
Zapraszamy na wystawę fotografii Marty Deskur pt. "Fanshon" do Galerii Le Guern.

Chusty, którymi muzułmanki przykrywają włosy zrobiły się ostatnio wyjątkowo gorącymi kawałkami materiału. We Francji trwa debata nad zakazem ich noszenia w publicznych szkołach, podobne dyskusje toczy się w Niemczech, do tego płonie Irak, wybuchają różne bomby i dziś wszystko, co związane z islamem automatycznie wytwarza w wyobraźni zachodniego widza wysoką temperaturę. Kiedy więc na wystawie Marty Deskur ogląda się muzułmańskie chusty przedstawione na chłodnych, ceramicznych kafelkach, można zinterpretować gest artystki jako próbę studzenia gorącego tematu. Być może jednak Deskur dolewa oliwy do ognia w ogóle go podejmując.

Pamiętamy lewiscarrollowskiego kocura z Cheshire; o ile często zdarza się widywać kota bez uśmiechu, to wypadku tego kocura, obserwator miał do czynienia z uśmiechem bez kota. Swego rodzaju uśmiech bez kota pokazuje także Marta Deskur na wystawie "Fanshon". Ceniona krakowska artystka przygotowała tę pracę na stypendium w Berlinie. Po przybyciu do Niemiec zamierzała początkowo kontynuować swój flagowy projekt "Rodzina", w którym tyleż przewrotnie, co intrygująco mieszała ikonografię katolicką z jak najbardziej świecką historią o związkach uczuciowych i towarzyskich kręgu swoich przyjaciół i znajomych. W Berlinie Deskur zamieszkała jednak na Kreuzbergu, dzielnicy, która słynie nie tylko z artystowskich tradycji, lecz także z wyjątkowo licznej społeczności muzułmańskiej. Tam artystka zafascynowała się kwestią kobiet, które żyjąc w zachodnim społeczeństwie, dochowują (z wyboru, lub zmuszone) wierności tradycji i zakrywają włosy. Deskur zawiesiła więc pracę nad "Rodziną" i zrobiła projekt o berlińskich muzułmankach, a dokładniej mówiąc - o ich chustach.

Deskur pracowicie fotografowała berlińskie muzułmanki. Następnie usunęła komputerowo tło oraz kobiety, pozostawiając na zdjęciach tylko pozbawione właścicielek chusty - czyli uśmiech bez kota. Podglądacza kultury islamu najbardziej ciekawi co (a raczej kogo) zasłaniają chusty - fascynują go ukryte za załosonami, niedostępne kobiety islamu. Deskur natomiast przenosi ciężar rozważań z kwestii "co jest zasłaniane" na pytanie "co zasłania". Zabieg jest o tyle interesujący, że chustę odbieramy zwykle jako narzędzie uniformizacji; noszące je kobiety wydają się nam podobne - to "po prostu muzułmanki". Ze stworzonej przez Deskur typologii wynika tymczasem, że nie ma dwóch takich samych zasłon, zarówno jeżeli chodzi o wzory czy barwy, jak i sposób drapowania. Artystka uzupełnia ten paradoksalny katalog indywidualizmu ukrytego w rygorach tradycji filmami - kilka przedstawia spacerujące po Kreuzbergu muzułmanki, jeden zaś katolicką zakonnicę drapującą na włosach swój welon. To także chusta, deklaracja tożsamości, manifestacja przynależności do pewnej tradycji. A może coś więcej? Islamskie czy katolickie zasłony stają się niemal jeszcze jedną częścią ciała - już nie tyle zakrywają włosy, co je zastępują.

Trzeba oddać honor autorce - "Fanshon" to rzecz precyzyjnie pomyślana. Być może to właśnie owa precyzja sprawia, że wystawę w Le Guern ogląda się na zimno. Być może za tę niską temperaturę odpowiedzialny jest pomysł z kafelkami - Deskur pokazuje wyszparowane zdjęcia islamskich chust w formie ceramicznych płytek. Kafelki mogą kojarzyć się z wystrojem meczetów - albo z ozdobnym gadżetem, dekorowanym politycznie poprawnym motywem. Bywa tak, że wciągnięty w gorący temat widz, nie ma innego wyboru jak zareagować chłodnym dystansem.

Marta Deskur, Fanshon
Galeria Le Guern
do końca sierpnia
źródło: Życie Warszawy
Ludzie Fundacji | Wydawca | Informacje prasowe | Ochrona prywatności | Reklama | |
© 2002 Fundacja Promocji m. st. Warszawy Hosted by jHosting.pl - Java Hosting