|
| 2003-06-09, 09:54 Echa głosowania w Warszawie |
- Od kilku do kilkudziesięciu osób głosowało w sobotę krótko po otwarciu niektórych lokali wyborczych w Warszawie. Jedni przyszli wcześnie, by oddać głos przed wyjazdem na działkę, inni połączyli głosowanie z porannym spacerem z psem.
"Dlaczego tak rano? Bo wyjeżdżam na działkę" - wyjaśnił powód wczesnego głosowania wyborca na Mokotowie. Był szósty w komisji, która ma swoją siedzibę w Państwowym Instytucie Geologicznym.
"Wydaje się, że w niedzielę będzie więcej osób. Niektóre partie zachęcały do głosowania w niedzielę, poza tym sporo ludzi pracuje" - przewiduje przewodniczący tej komisji.
W jednym z lokali na Saskiej Kępie przez kilkadziesiąt pierwszych minut oddało głos 20 osób. "O godzinie szóstej była nawet kolejka, czego się nie spodziewałam. Jako jeden z pierwszych oddał głos pan urodzony w 1918 roku" - powiedziała członkini komisji.
W innej komisji działającej w tym samym budynku w ciągu pierwszej godziny głosowało 30 osób.
Według informacji zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji, referendum w Warszawie przebiega spokojnie i bez zakłóceń.
- Mam nadzieję, że obudzi się w Polakach obywatel, że decyzje o przystąpieniu do Unii Europejskiej podejmą sami - powiedział sekretarz stanu w Kancelarii Prezydenta Dariusz Szymczycha.
Do biało-czerwonej urny wrzucił swój głos kilkanaście minut po 9. w szkole podstawowej przy ul. Szczęśliwickiej w Warszawie. Pytany, dlaczego głosuje w sobotę rano, powiedział: "Skoro jest taka możliwość, lepiej to zrobić na początku i nie odkładać na później". "Nie mogę powiedzieć, jak głosowałem, ale to chyba wiadome" - wyjaśnił Szymczycha.
Pytany o frekwencję, stwierdził, że "nie bawi się w typowanie".
W godzinach porannych w szkole podsta
wowej przy ul. Szczęśliwickiej głosują głównie ludzie starsi, przychodzą małymi grupami, co kilka minut. Młodzieży jest niewiele.
-------------------------------------
- To bardzo ważny dzień dla Polski i dla jej przyszłości - powiedział w sobotę komendant główny policji Antoni Kowalczyk, oddając swój głos w unijnym referendum w lokalu wyborczym na ul. Seweryna Goszczyńskiego w Warszawie.
Poinformował przy tym, że na terenie całej Polski doszło w nocy z piątku na sobotę do 18 zdarzeń łamania ciszy wyborczej.
Wyjaśnił, że w Szczecinie i Gdańsku zwolennicy i przeciwnicy Unii Europejskiej rozklejali plakaty i rozrzucali ulotki agitujące ludzi do określonego głosowania, a przed niektórymi punktami wyborczymi pojawiły się napisy na chodnikach.
Policja odnotowała też wybryki chuligańskie, polegające głównie na wybijaniu szyb, zrywaniu tabliczek informujących, że w danym miejscu będzie można głosować. Było też kilka przypadków włamań, ale - jak powiedział komendant - złodzieje włamywali się do szkół nie zdając sobie sprawy, że mieszczą się tam lokale wyborcze.
W Załężu (woj. Podkarpackie) musiano natomiast przenieść lokal wyborczy mieszczący się w remizie strażackiej, ponieważ okazało się, że strażacy wynajęli salę weselnikom. Sprawa wyszła na jaw dopiero w piątek wieczorem.
Kowalczyk zapewnił, że przez cały czas trwania referendum policjanci będą dbać o bezpieczeństwo głosujących i o to, by nikt nie zakłócił głosowania. "W całej Polsce dyżuruje około 50 tys. policjantów. Tej nocy bezpieczeństwa punktów wyborczych strzegło 13 tys. funkcjonariuszy" - powiedział.
-------------------------------------
- To jest jeden z największych dni w naszej polskiej historii - powiedział w sobotę, po oddaniu głosu w referendum unijnym, premier Leszek Miller.
Premier głosował wraz z małżonką w obwodowej komisji ds. referendum nr 458 w Warszawie.
"Myślę, że dzisiaj Polacy potwierdzą, że wybierają dobrą drogę dla Polski i naszej wspólnej przyszłości" - mówił Leszek Miller.
Poproszony o komentarz do wypowiedzi 90-letniego Jana Nowaka-Jeziorańskiego, który powiedział, że głosowanie w referendum jest jego najważniejszym głosowaniem w życiu, premier powiedział, że "chętnie przyłączy się do tej opinii".
"To jest jedno z najważniejszych wydarzeń w naszej - Polaków - tysiącletniej historii" - dodał.
Miller powiedział, że wybieramy drogę, która pozwoli nam dołączyć do najbardziej rozwiniętych krajów europejskich.
"Cieszę się, że jestem z mężem i troszeczkę wpłynęłam na bieg historii" - powiedziała żona premiera, Aleksandra.
-------------------------------------
- W referendum europejskim po raz pierwszy studenci głosują w akademikach. Utworzone zostały 123 obwodowe komisje referendalne w domach studenckich.
Państwowa Komisja Wyborcza postanowiła, że jeżeli do rektora zgłoszą się studenci, nawet nie zamieszkali w danym akademiku, a rektor uzna, że oni w jakiś sposób wiążą się z tym miejscem, to może ich wpisać na listę. W akademikach - pod warunkiem że wcześniej zgłosili się do rektora - mogą więc głosować także studenci zaoczni.
Studenci, którzy zadeklarowali chęć głosowania w akademiku, zostali skreśleni ze spisu wyborców w miejscu zameldowania.
Jeśli w domu studenckim nie został utworzony obwód, to studenci mogą głosować w miejscu stałego zameldowania lub w miejscu czasowego pobytu, ile do 29 maja złożyli wniosek do gminy o dopisanie ich do spisu wyborców.
-------------------------------------
- Kilka minut po godzinie 9. w sobotę swój głos w referendum unijnym oddał prezes Narodowego Banku Polskiego Leszek Balcerowicz. Głosował wraz z żoną w komisji obwodowej nr 701 w Domu Kultury "Zacisze" na warszawskim Targówku.
Szef NBP uważa, że referendum unijne jest "głosowaniem przełomu".
"Brałem w nim udział, bo uważam to głosowanie za najważniejsze od 1989 roku" - powiedział Balcerowicz.
-------------------------------------
- Dotychczas żadne incydenty nie zakłóciły referendum w Warszawie. Policjanci nie odnotowali też prób łamania ciszy wyborczej - poinformowała PAP przed południem Anna Kędzierzawska z zespołu prasowego Komendy Stołecznej Policji.
"Policjanci patrolują wszystkie warszawskie punkty wyborcze. Głosowanie przebiega spokojnie" - powiedziała. Dodała, że w nocy z piątku na sobotę doszło do dwóch chuligańskich wybryków.
"Na ulicy Kruczkowskiego (Śródmieście), grupa młodych ludzi zerwała tablicę z informacjami dotyczącymi obwodowej komisji wyborczej, a na ul. Białowieskiej (Praga Południe), młody mężczyzna pod wpływem alkoholu wybił szybę w drzwiach wejściowych do lokalu wyborczego" - poinformowała.
------------------------
- Dzisiaj podejmujemy decyzję o sprawie absolutnie fundamentalnej - powiedział prezydent Warszawy Lech Kaczyński po oddaniu w sobotę głosu w referendum unijnym.
Kaczyński wraz z żoną Martą głosował w obwodowej komisji ds. referendum nr 275 w Głównej Szkole Służby Pożarniczej na warszawskim Żoliborzu.
Kaczyński zastrzegł, że nie będzie udzielał wypowiedzi o charakterze propagandowym, nie powiedział też jak sam głosował. "To jest tak istotna sprawa dla społeczeństwa, że decyzja powinna być podejmowana bez nacisku" - mówił prezydent Warszawy.
Dodał, że z tego powodu nie podobała mu się kampania przedreferendalna, w której niedostatecznie były wyważone proporcje dla racji "za" i "przeciw" Unii Europejskiej.
Poproszony o porównanie referendum unijnego i referendum konstytucyjnego, Kaczyński odpowiedział, że dzisiejsze jest zdecydowanie ważniejsze. Gdyby konstytucja nie została przyjęta, obowiązywałaby tymczasowa, a prędzej czy później zostałaby przyjęta w pełni demokratyczna ustawa zasadnicza - tłumaczył Kaczyński.
Powtórzył, że referendum unijne decyduje o fundamentalnych sprawach dla całego społeczeństwa i państwa.
-------------------------------------
- Dołożyłam swoją skromną cegiełkę w budowie wspólnoty europejskiej - powiedziała siedmiokrotna medalistka olimpijska Irena Szewińska, która głosowała w sobotnie przedpołudnie w lokalu komisji ds. referendum w Łomiankach pod Warszawą.
"Mam nadzieję, że unijne członkostwo będzie także korzystne dla naszej kultury fizycznej. Ściślejsza współpraca z organizacjami sportowymi przyczyni się z pewnością do jeszcze większej wymiany trenerów i naukowców" - uważa jedna z najlepszych zawodniczek w historii światowej lekkiej atletyki.
Irena Szewińska głosowała wraz z mężem Januszem, jej pierwszym trenerem oraz synem Jarosławem.
-------------------------------------
- O godzinie 7 rano w sobotę swój głos w referendum unijnym oddał dyrektor Instytutu Kardiologii w Aninie prof. Zbigniew Religa (Blok Senat 2001). Głosował w komisji obwodowej nr 553 w ośrodku sportowo-rekreacyjnym "Solec" w Warszawie.
"Głosowałem na +tak+, bo chciałbym, aby Polska była krajem cywilizowanym, nowoczesnym, z supernowoczesną medycyną, a to stanie się możliwe dopiero wtedy, kiedy będziemy we +wspólnej Europie+ - powiedział Religa.
Według niego, zmiany w polskiej medycynie nie nastąpią od razu po wejściu Polski do Unii, bo większość problemów zdrowotnych Polacy będą musieli rozwiązać sami.
"Jednak bycie we wspólnej rodzinie wymusi na nas szybsze zaadaptowanie takich standardów medycznych, jakie obowiązują w dobrze rozwiniętych krajach unijnych jak Niemcy, Francja, Wielka Brytania. W związku z tym, poziom medycyny i dostępność do niej będą musiały ulec zdecydowanej poprawie" - przewiduje.
Religa podkreślił, że wprawdzie wejście do Unii, może również dać szansę polskim obywatelom na korzystanie z metod terapeutycznych niedostępnych w kraju, jednak na tę możliwość trzeba będzie również trochę poczekać.
Profesor uważa, że Polacy nie muszą się obawiać "odpływu" z Polski najlepszych kadr medycznych. Przewiduje nawet, że dobre kadry mogą po wejściu do Unii napływać do Polski z zagranicy.
"Głosowałem na +tak+, bo chciałbym, aby Polska była krajem ludzi wolnych, ludzi szanujących zasady demokracji - ponieważ jestem przeciwko korupcji i przeciwko bezprawiu" - podsumował Religa.
-------------------------------------
- Prezes Związku Artystów Scen Polskich, aktor Olgierd Łukaszewicz głosował wcześnie rano w niedzielę na warszawskiej Woli. O tych, którzy lekceważą udział w referendum powiedział, że wystawiają sobie jak najgorsze świadectwo jako ludzie, Polacy i patrioci.
W komisji w Zespole Szkół Ekonomicznych przy ul.Stawki już wczoraj wieczorem frekwencja była wysoka - 49 proc. "Bardzo niepokojące są jednak dane ogólnopolskie" - powiedział Łukaszewicz.
"To zatrważające. Zatraciliśmy chyba zupełnie instynkt obywatelski. Wygląda na to, że niewiele udało się zrobić dla wychowania obywatelskiego Polaków w ostatnich latach" - ocenił aktor.
"Oby w niedzielę było lepiej. Niestety cisną mi się na usta gorzkie słowa. Niech ci, którzy nie głosują, nie myślą, że ktoś za nich to zrobi. Taka obojętność, +tumiwisizm+ świadczy o zaściankowości. Odczuwam wielką gorycz i rozczarowanie w stosunku do tych, którzy nie rozumieją, że od nich samych zależy zmiana świata, w którym żyją oni i ich rodziny. Ci, którzy uznali, że akurat jest piękne słoneczko i im jest wygodniej tu czy tam być, zamiast zagłosować, dają sobie bardzo złe świadectwo jako ludzie, Polacy i patrioci" - dodał Łukaszewicz.
-------------------------------------
- Wejście do Unii, to dla nas wielka szansa. Wreszcie będziemy pełnoprawnymi obywatelami Europy i świata. To historyczna, wielka i ważna chwila - powiedział aktor Artur Barciś, który głosował w sobotę w południe w gimnazjum przy ulicy Przytulnej na warszawskiej Białołęce.
"Marzyłem o tej chwili od dawna. Nawet sobie nie wyobrażam, że moglibyśmy nie wejść do Unii. Jak byłem młody i pojechałem pierwszy teraz na zachód, to chciałem, żeby u nas było tak, jak u nich. Dzięki wejściu do UE my też wreszcie możemy być na zachodzie" - ocenił.
Barciś jest przekonany, że szybko dorównamy krajom Europy Zachodniej poziomem życia. "Wierzę gorąco, że nie jesteśmy nieudacznikami i nie jesteśmy mniej zdolni od nich. Po prostu historycznie tak to się ułożyło, że zawsze byliśmy trochę z tyłu" - ocenia.
Aktor liczy, że kiedy przyjmiemy bardziej rygorystyczne procedury administracyjne, korupcja zostanie znacznie ograniczona. "Mam nadzieję, że takie przekręty, jakie dziś robi się w Polsce, będą niemożliwe" - powiedział.
Ten dzień jest ważny dla aktora "Miodowych lat" również dlatego, że obchodzi dziś rocznicę ślubu. "Głosowałem wspólnie z żoną, a syn poszedł, żeby nam zrobić zdjęcie" - mówi Barciś.
-------------------------------------
- "Tak się w moim życiu składało, że uczestniczyłem w różnych, bardzo nawet dramatycznych wydarzeniach; to na szczęście nie jest dramatyczne" - powiedział po głosowaniu w referendum w sobotę przed południem gen. Wojciech Jaruzelski, były prezydent RP i były przywódca PRL z lat 80.
Jaruzelski - który głosował na Mokotowie - przyznał, że opowiedział się za wejściem Polski do Unii Europejskiej.
"Od stuleci z różnych przyczyn Polska pozostaje w tyle cywilizacyjnie i gospodarczo; chodzi o to, by zbliżyć się do poziomu krajów europejskich, a to jest już jedynie możliwe poprzez wejście w te struktury" - powiedział były prezydent dziennikarzom po wyjściu z lokalu wyborczego.
Dodał, że nie będą to "pieczone gołąbki". "Trzeba będzie ciężko pracować, będzie to wymagało czasu, ale wierzę, że przyniesie to dobre owoce dla Polski" - dodał.
Zapytany przez dziennikarkę telewizji francuskiej, co powiedziałby, gdyby 20 lat temu ktoś spytał go, czy sobie wyobraża taki dzień, jak dzisiaj. Jaruzelski odpowiedział, że uznałby to za "science-fiction". "Ale na tym polega urok życia, że realia się zmieniają" - oświadczył.
-------------------------------------
- Zbigniew Kuźmiuk z PSL jest zadowolony z sondażowych wyników referendum. "Dobrze, że przekroczyliśmy barierę frekwencyjną, bo do tej pory w referendach to się nie udawało" - powiedział na wieczorze wyborczym w PAI.
"Cieszę się, że decyzja nie przeniosła się do parlamentu" - oświadczył Kuźmiuk.
Pytany o ocenę frekwencji Kuźmiuk przyznał, że znaczna część Polaków "zwyczajnie nie chodzi na wybory". Jego zdaniem, "to jest problem polskiej demokracji".
Według Kuźmiuka, na wynik frekwencji miała wpływ kampania referendalna.
"Mało było konkretnych informacji i sporo ludzi nie mogło z akcji propagandowej wyciągnąć dla siebie wniosków" - powiedział polityk PSL.
-------------------------------------
- "Dzień głosowania zapamiętam na pewno na całe lata. Jechałem aż z Opolszczyzny do Warszawy, żeby zagłosować. Dla Unii pokonałem 800 kilometrów jednego dnia. To jest sprawa bardzo ważna dla mnie i dla moich dzieci" - powiedział Paweł Kukiz, który głosował na ul.Piaseczyńskiej w Warszawie.
Zdaniem Kukiza ten dzień jest bardzo ważny, bowiem walcząc o wejście do Unii, Polska walczy o swoje miejsce w kulturze zachodnioeuropejskiej.
"Wejdziemy do Unii jako godny partner, jako współtwórca tego układu, a nie ujarzmiony przez obce siły. Nawet polskie powstania traktuję już jako walkę o takie miejsce w Europie" - wyjaśnił piosenkarz.
Kukiz uważa, że dzięki wejściu do Unii, Polska zyska nie tylko jeśli chodzi o kulturę, ale osiągnie także stabilizację ekonomiczną. "Jedyna rzecz, której się boję, to fakt, że wchodzimy do Unii tak słabi, jak jesteśmy obecnie" - zaznaczył piosenkarz.
-------------------------------------
- Uważam, że to jest świetny wynik, a społeczeństwo wypowiedziało się jednoznacznie - skomentowała w wypowiedzi dla PAP wstępne wyniki referendum unijnego prof. Jadwiga Staniszkis.
"Frekwencja jest zgodna mniej więcej z ostatnimi badaniami OBOP. Tylko we wschodnich województwach frekwencja była trochę niższa. Poparcie jest nawet większe niż wynikało z tych badań" - powiedziała prof. Staniszkis
"Obawiałam się, że ze względu na to, iż tyle było wcześniejszych błędów, źle prowadzona kampania, ostatnia sprawa z preambułą, że to zmieni te tendencje. Ale jednak się udało" - podkreśliła.
-------------------------------------
- Zdaniem dwukrotnego mistrza olimpijskiego w boksie, Jerzego Kuleja głosując na "tak" Polacy po raz kolejny udowodnili, że potrafią dbać o interesy i przyszłość kraju, w którym żyją.
"Właśnie wróciłem z Kancelarii Premiera, gdzie wszyscy gratulowaliśmy sobie, wyściskaliśmy się. Jestem pod wrażeniem wyników głosowania. Tak jak powiedział prezydenta Aleksander Kwaśniewski, wróciliśmy na swoje miejsce" - powiedział PAP poseł Jerzy Kulej (SLD).
"Polacy po raz kolejny udowodnili, że są rozsądni, mądrzy i potrafią dbać o interesy i przyszłość kraju, w którym żyją. Zresztą Polacy rozsławiają ojczyznę na całym świecie. Są inżynierami, prowadzą swoje firmy. Pamiętam jak ja pracowałem na budowach w Londynie. Anglicy obawiali się nas, bowiem byliśmy dla nich konkurencją - tańsi i lepsi. Data 8 czerwca przejdzie do historii Polski" - powiedział Kulej.
-------------------------------------
- Głosowałam oczywiście na tak, bo jako stary człowiek powinnam mieć rozum - powiedziała PAP aktorka Hanka Bielicka, która głosowała w sobotę przed południem w gmachu Politechniki Warszawskiej prz ulicy Koszykowej.
"Moi rodzice od dziecka uczyli mnie języków: francuskiego, angielskiego, włoskiego. I w gruncie rzeczy to było niepotrzebne, bo nie miałam szans ich wykorzystać. Dziś przed młodzieżą znającą dwa, trzy języki świat staje otworem. To jest piękne. Zazdroszczę im tych perspektyw" - dodała artystka.
Bielicka podkreśla, że dzień głosowania nie był dla niej dniem szczególnym. "To po prostu należy do obowiązków każdego obywatela. Nie ma mowy o jakimś wyjeździe za miasto. Kiedy dzieją się tak ważne dla Polski rzeczy, wszyscy powinniśmy iść do głosowania" - przekonuje.
Aktorka nie chce wyrokować, czy Polacy opowiedzą się za przystąpieniem do Unii. "Poczekajmy. A jak nie będzie dobrze, to wtedy będziemy walczyli, żeby jeszcze do rozumu wrócić" - powiedziała PAP Hanka Bielicka.
-------------------------------------
- Minister nauki prof. Michał Kleiber głos oddał w sobotę w warszawskim VII LO im. Juliusza Słowackiego przy ulicy Wawelskiej. Powiedział, że głosował na "tak" dla Polski w Unii Europejskiej.
"Nie mogę dziś ukrywać swojego silnie emocjonalnego zaangażowania. Jestem spokojny o wyniki referendum, ale odczuwam bardzo silnie historyczny ciężar wydarzeń i podejmowanych przez nas wszystkich decyzji - powiedział PAP prof. Kleiber.
Minister zaznaczył, że wiele lat spędził w krajach, które są członkami UE i bardzo mocno odczuwał różnicę pomiędzy obywatelami krajów otwartych na świat, a pochodzącymi z krajów odizolowanych, nieufnych.
"Długo czekałem na ten moment, a referendum jest ukoronowaniem moich nadziei i spełnieniem marzeń, by dołączyć do państw otwartych na świat" - dodał.
-------------------------------------
- Głosowanie w referendum unijnym ma znaczenie ponadobywatelskie i przekłada się na ogólnoludzką solidarność całego kontynentu - powiedział dziennikarzom prymas Polski Józef Glemp.
Kardynał Glemp głosował w niedzielę rano w komisji wyborczej przy ul. Długiej w Warszawie. Pieszo przyszedł do lokalu wyborczego, który mieści się nieopodal jego siedziby.
Pytany, czy w niedzielnym głosowaniu było coś szczególnego, powiedział, że głosowanie niewątpliwie jest bardzo ważne, bo "wykracza poza obowiązek obywatelski i przekłada się na solidarność ogólnoludzką". "To znaczenie trochę ponadobywatelskie, bo jednak przesuwamy się w stronę większej wspólnoty. Myślę, że chodzi o solidarność ludzką, o wymiarze kontynentalnym" - dodał.
Zapytany, czy wyobraża sobie Polskę poza Unią Europejską, prymas odparł, że "wyobrażać sobie jakoś można", ale izolacji "na długo chyba by się nie dało utrzymać".
Na pytanie, czy ma znaczenie fakt, że dzisiejsza niedziela to dla Kościoła zesłanie Ducha Świętego, prymas powiedział: "Trzeba modlić się do Ducha Świętego, by oświecił umysły i spowodował zmianę oblicza ziemi. Abyśmy byli coraz lepsi, to znaczy, aby się zmieniało na bardziej ludzkie odnoszenie się człowieka do człowieka".
-------------------------------------
- "To jedna z sytuacji, w której wszyscy powinni spełnić swój obowiązek i zagłosować" - powiedziała piosenkarka Ewa Bem, która swój głos za akcesją Polski do Unii Europejskiej oddała w niedzielę rano w warszawskich Pyrach.
Piosenkarka głosowała z całą rodziną na ul. Kajakowej. "Mile zaskoczyło mnie, że przed punktem wydawania kart do głosowania ustawiła się dość długa kolejka. Po wczorajszych informacjach o frekwencji referendalnej ten widok podziałał jak balsam. Po wczorajszych wiadomościach byłam mocno przerażona" - powiedziała PAP.
Bem ma nadzieję, że sobotnią, niską frekwencję można potraktować jako swego rodzaju próbę generalną przed spodziewanym w niedzielę generalnym szturmem wyborców na punkty referendalne.
"Ci, którzy leżą w tej chwili na trawie lekceważąc sobie obowiązek głosowania, niech mają świadomość, że takie leżenie może im nie wyjść na zdrowie, jeżeli stanie się to, co się stać nie powinno, czyli nie wejdziemy do UE. To jedna z sytuacji, gdy człowiek powinien bezwarunkowo najpierw pomyśleć o swoich obowiązkach, potem o przyjemnościach" - dodała piosenkarka.
-------------------------------------
- Za najważniejsze głosowanie w swoim życiu udział w referendum uważa legendarny "kurier z Warszawy" Jan Nowak-Jeziorański, który jako pierwszy oddał głos w komisji nr 51 na warszawskim Powiślu.
"Datę mojego powrotu na stałe związałem z nadzieją, że będę głosował w referendum, które uważam za najważniejsze głosowanie w moim życiu, bo zadecyduje o kierunku i możliwościach rozwoju gospodarczego Polski. Jestem szczęśliwy, że mogłem dzisiaj oddać głos jako pierwszy, bo kto wie, może w ten sposób moim przykładem pociągnę innych, a na tym mi głównie zależy" - powiedział Nowak-Jeziorański, który aby wziąć udział w głosowaniu, wyszedł ze szpitala.
Nowak-Jeziorański uznał, że wejście do Unii Europejskiej, "to absolutnie przełomowy punkt w możliwościach rozwoju kraju".
"Wejście do największego wspólnego rynku przesądza o możliwościach rozwoju gospodarczego Polski i wydobycia jej z niżu, w którym nasz kraj znalazł się od czasów rozbiorowych. To jak gdyby osiągnięcie ostatniej fazy marzeń - niepodległość, demokracja, dobrobyt" - powiedział.
Uznał, że dożył spełnienia wszystkiego "czego można było oczekiwać, czego można było się domagać".
"Reszta zależy od nas. Polska wyszła na prostą z sytuacji zupełnie beznadziejnej. Gdy wspomnę sobie chwile po rocznicy jałtańskiej, na horyzoncie nie było najmniejszego światełka nadziei, że stanie się to, co się stało. Nikt sobie tego nie wyobrażał. To jest jakiś cud w historii - odwrócenie się naszych losów".
Nowak-Jeziorański przyjechał do siedziby komisji kilka minut przed szóstą. Wziąwszy kartę do głosowania dopytywał się, czy udało mu się być pierwszym.
-------------------------------------
- Absolutnie trafia do mnie idea, że jeśli będziemy razem z lepiej gospodarującymi od nas krajami, które w demokracji żyją już setki lat, to będzie nam lepiej. Głosowałem, na "tak" - powiedział aktor Kazimierz Kaczor, który w sobotę po południu oddał swój głos w szkole podstawowej na ulicy Okrężnej.
"Jest wiele powodów, dla których warto znaleźć się wśród państw Unii. Przede wszystkim uważam, że będziemy żyli w wygodniejszym i bardziej +dla ludzi+ kraju, niż gdybyśmy mieli być oddzielni. W moim życiu może nie zmieni się tak wiele, ale już w życiu moich dzieci na pewno bardzo dużo. Ich przyszłość jest dla mnie ważna" - podkreślił aktor.
Kaczor uważa, że wejście do Unii nie jest zagrożeniem dla polskiej kultury. "Czy możemy mówić o zaniku kultury francuskiej, hiszpańskiej, greckiej, angielskiej? Ta wielokulturowość stanowi zaletę Unii, stąd jest tam też miejsce dla polskiej kultury. Bardziej powinniśmy obawiać się amerykanizacji, chociaż pewnie i z nią damy sobie radę" - zaznaczył.
-------------------------------------
- Pierwszy premier niekomunistycznego rządu Tadeusz Mazowiecki powiedział, że kiedy pełnił tę funkcję wiadomo było, że Polska będzie dążyć do integracji z Unią, ale szczegółów nie dało się przewidzieć. Mazowiecki głosował przed południem w niedzielę na warszawskim Mokotowie.
"Kierunek był wtedy wytknięty, ale takie szczegóły, że wejdziemy do Unii Europejskiej były trudne do przewidzenia" - powiedział Mazowiecki PAP.
Komentując niespełna 18-proc. frekwencję wyborczą w sobotę, były premier powiedział, że Polacy są przyzwyczajeni do jednodniowego głosowania w niedzielę. Wyraził nadzieję, że znajdzie się wielu ludzi, którzy rozumieją, jak istotne jest oddanie głosu w tym historycznym referendum.
-------------------------------------
- Dzisiejsze głosowanie było udziałem w historycznej decyzji, jaką jest wejście Polski do Unii Europejskiej - powiedział w sobotę marszałek Senatu Longin Pastusiak po wrzuceniu karty do urny.
Marszałek głosował w obwodowej komisji wyborczej nr 65 w siedzibie Szkoły Głównej Gospodarstwa Wiejskiego w Warszawie.
"Oddałem głos pierwszego dnia referendum, ponieważ słowo uczy, a przykład pociąga" - powiedział Pastusiak.
"Jak pokazuje przykład Litwy - gdzie po pierwszym dniu głosowania frekwencja wyniosła 20 proc. - drugi dzień jest równie ważny" - zaznaczył marszałek odnosząc się do faktu, że referendum będzie trwało 2 dni.
-------------------------------------
- Głosowałem na "tak", bo wejście Polski do Unii, to dla mnie formalne zaślubiny z Europą. Z pozycji naukowego partnera krajów Unii Europejskiej przejdziemy na pozycję współudziałowca - uważa dyrektor Centrum Badań Kosmicznych PAN prof. Zbigniew Kłos.
Swój głos w referendum oddał w sobotę przed południem w obwodowej komisji ds. referendum w Szkole Podstawowej im. J. Sobieskiego w Warszawie.
"W czasach sprzed zmiany ustrojowej, w realizowanych przez nas programach współpracy badań przestrzeni kosmicznej, polscy naukowcy mieli bardzo szerokie kontakty zagraniczne. Nauka jest jedna w całej Europie. Trzeba jednak zrozumieć, że współpraca ta jest całkiem inna, gdy kontakty są głębiej sformalizowane" - powiedział profesor Kłos.
-------------------------------------
- Były dwa takie momenty: 4 czerwca, kiedy czułem, że zmienia się ustrój Polski, ale nie wiedziałem, jak to będzie, i teraz, kiedy mniej więcej wiem, jak będzie dalej - powiedział marszałek Sejmu Marek Borowski, który głosował w referendum unijnym w niedzielę przy ul. Sobieskiego w Warszawie.
4 czerwca 1989 roku odbyły się wybory do tzw. Sejmu kontraktowego. Na mocy porozumienia "Okrągłego Stołu", 35 proc. składu Sejmu i cały Senat zostały wybrane w wolnych, demokratycznych wyborach.
Marszałek przypomniał, że od tamtego momentu minęło 14 lat i było to 14 lat jego aktywnego życia politycznego.
Do Obwodowej Komisji ds. Referendum na warszawskiej Sadybie marszałek przyszedł z żoną, synem, synową i wnukiem Jasiem. "To głosowanie jest ważne dla nas, ale zwłaszcza dla takich konusów jak on" - powiedział marszałek. Pytany, czy wierzy, że Polacy pójdą w niedzielę do urn, powiedział: "Nigdy mnie ta wiara nie opuszczała".
-------------------------------------
- Integracja z Unią Europejską jest szansą przede wszystkim dla wykształconej młodzieży - uważa słynny przed laty trener piłkarski, Kazimierz Górski, który głosował w niedzielę przed południem w Warszawie, w lokalu wyborczym przy ul. Kazimierzowskiej.
"Unia Europejska jest szansą przede wszystkim dla wykształconej młodzieży. Oczywiście, młode pokolenie będzie musiało wykazać się posiadanymi umiejętnościami. Z pewnością jednak będzie miało łatwiejszy start w dorosłe życie" - powiedział PAP Kazimierz Górski.
"Zawsze powtarzam, że w Europie byłem, jestem i będę. Nie miałem wątpliwości - głosowałem na +tak+. Nie możemy pozostać obojętni na sprawy Europy, musimy przystąpić do struktur unijnych" - podsumował najsłynniejszy polski trener.
-------------------------------------
| |