| 2004-02-05, 14:50 Ferie w teatrach |
Ferie w pełni, a sezon teatralny też. Może dobrze by było skojarzyć te dwa fakty i wybrać się na jakiś piękny, wybitny, dech w piersiach zapierający spektakl, na którego obejrzenie nie ma za bardzo czasu w ciągu szkolnej mordęgi? Zwłaszcza że większość teatrów przygotowała zniżki dla uczniów i studentów spędzających, o zgrozo, zimę w mieście. Oto szybka przebieżka po warszawskich scenach:
W Ateneum: dla miłośników fars i Piotra Fronczewskiego "Kolacja dla głupca". Lekkie, zabawne i francuskie. Poza tym mały klejnocik w postaci "Vincenta i Urszuli" , rzecz o romansie młodego van Gogha z dużo starszą kobietą. Brzmi dobrze?
W Buffo: doprowadzający do histerycznego rechotu "Testosteron". Polecam z ciężkim sercem, ale trudno... skoro wszystkim na około się podoba i rechot ogarnia coraz liczniejsze rzesze wielbicieli koszarowego dowcipu.
W Dramatycznym: "Królowa piękności z Leenane", głównie ze względu na to, że gra w tym Mirosława Dubrawska, a takich aktorek mamy już jak na lekarstwo. W Komedii: zabawne "Stosunki na szczycie".
W Narodowym: wielka lekcja teatru, czyli Planeta Grzegorzewski. Zobaczyć można i schodzący niebawem "Ślub" i całkiem świeżą, żeby nie powiedzieć, jeszcze surową, "Duszyczkę" i znakomite "Morze i zwierciadło" oraz "Wesele". Wszystko, co najlepsze z Jerzego Grzegorzewskiego. W Teatrze Na Woli, gdzie Artur Barciś gra w "Przerżnąć sprawę"
W Noweym, gdzie Adam Hanuszkiewicz, oglądając się na Quentina Tarantino, zrobił z Juliusza Słowackiego librecistę rockowego musicalu "Miłość i krew".
W Powszechnym: z całego serca - "Białe małżeństwo".
W Romie: "Koty".
W Rozmaitościach: znakomita "Obróbka" z Aleksandrą Konieczną, Markiem Kalitą i wciąż zbyt mało oglądaną Aleksandrą Popławską.
Na Scenie Prezentacje: miła, miejscami zabawna, sztuka "W rodzinnym sosie".
W Starej Prochowni: "Lekcja panny Margaridy", czyli (nie bójmy się tego słowa) monodram Joanny Żółkowskiej.
W Studio: bardzo klimatyczny, kameralny dramat na trzy osoby "Na wsi".
We Współczesnym: z mamą na "Namiętną kobietę", z tatusiem na "Wniebowstąpienie", z całą rodziną na "Bambini di Praga" i z każdym, kto ma żelazne nerwy i nie mdleje na widok krwi na "Porucznika z Inishmore".
Jest z czego wybierać!
źródło: Internet + własne zaangażowanie
|