Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Polonia Warszawa

2011.12.01 g. 20:59

Mistrzowie bez boiska

czyli 100 lat klubu Polonia
Stadion dla 15, ba! 30 tysięcy widzów, hala widowiskowo-sportowa i basen olimpijski. Do tego zaplecze treningowe, odnowa biologiczna, kawiarnie, hotele...

Najstarszy klub stolicy, Polonia, świętuje setne urodziny – wybiegały w przyszłość wyblakłe broszury sprzed lat

 

Tymczasem setka faktycznie Polonii stuknęła, a przy Konwiktorskiej stara dobra bida: boisko kartoflisko, przenośne toalety i biznes, co wychodzi bokiem. Zamiast nowego stadionu – łatanie dziur i prowizorka. Mimo to drużyna walczy o mistrzostwo.

 

Fontanna przed Klubem Polonia

 

Fontanna przed Klubem Polonia

 

O nowym obiekcie dla Polonii mówi się od lat. Bardziej i mniej poważnych projektów pojawiło się kilka. Od propozycji stadionu kameralnego po sportowe Las Vegas, jakiego nad Wisłą jeszcze oczy nie widziały – wszystko to jednak na papierze. To niesprawiedliwe – żalą się kibice stołecznego klubu i wskazują na obiekt sąsiada zza miedzy. Przy Łazienkowskiej za ponad pół miliarda złotych zbudowano stadion miejski dla Legii.

 

Wieczna prowizorka

 

Obiektami Polonii – tak jak Legii – także zawiaduje miasto poprzez Warszawski Ośrodek Sportu i Rekreacji. Urzędnicy odpierają jednak zarzuty o nierówne traktowanie klubów. – Przy Konwiktorskiej od 2003 r. prowadzone są prace modernizacyjne, na ten cel wydano już 40 mln zł – odpowiada dyrektor WOSiR Janusz Kopaniak. Rzeczywiście, wyremontowano historyczny budynek klubowy, zadaszono trybunę główną, wkrótce ma wreszcie zostać wymieniona murawa. Taka modernizacja nie spełnia jednak oczekiwań kibiców, działaczy ani piłkarzy Polonii. – Jeśli chodzi o infrastrukturę, to wciąż jesteśmy na szarym końcu ligi – przyznaje kapitan zespołu Łukasz Trałka. – Mamy za małe szatnie, problemy z boiskiem, o sytuacji kibiców na trybunach nie wspomnę. Dziś ciężko budować wielki klub bez stadionu z prawdziwego zdarzenia, a wystarczy przecież 15-tysięczny – przekonuje. Ale miasto nowego stadionu wybudować nie chce. W kasie pustostan. Będzie jedynie dalsza modernizacja. – W budżecie są środki na mobilne trybuny za bramkami. W ten sposób zwiększymy pojemność stadionu – mówi Kopaniak. – To śmieszne – odpowiada rzecznik prasowy Polonii Jakub Krupa. – To zwykła prowizorka, tym bardziej że wkrótce warunkiem uzyskania licencji na grę w ekstraklasie będzie posiadanie stadionu na minimum 15 tysięcy widzów. W tej sytuacji obiekt przy Konwiktorskiej nie spełni wymogów nawet po dostawieniu trybun za bramkami – wyjaśnia Krupa.

 

Boczna trybuna Klubu Polonia

 

Boczna trybuna Klubu Polonia

A miała być Europa

 

Pierwszy poważny projekt pojawił się w 2006 r. W ciasnym baraku klubowym z dykty i blachy, przy współudziale wszystkich sekcji sportowych Polonii, zaprezentowano propozycję zagospodarowania terenów przy Konwiktorskiej. Pod projektem podpisała się Fundacja Polonia 2011. Zakładał on budowę stadionu piłkarskiego na 15 tysięcy widzów, hali sportowej dla 5 tysięcy widzów oraz 50-metrowego basenu. Koszt inwestycji oszacowano na 160-180 mln zł. Termin realizacji – rok 2011.

 

Projekt stadionu Fundacji Polonia 2011

 

Projekt stadionu Fundacji Polonia 2011

 

Kompleks przy Konwiktorskiej ma stać się warszawskim centrum sportu dostępnym dla całych rodzin, a w hali koszykarze mogliby grać grupowe mecze mistrzostw Europy w 2009 r. – mówił na spotkaniu prezes Fundacji Jarosław Popiołek. Z planów wyszły nici. Trzy lata później przedstawiono spektakularny projekt architekta Marka Borettiego, warszawiaka z Florydy. Wizja supernowoczesnego 30-tysięcznego stadionu z koroną w kształcie kwiatu, nawiązującą do okolicznych fortów, zyskała tylu zwolenników, ilu przeciwników. Do przewidzenia było, że nigdy nie zostanie zrealizowana, choć miała być finansowana z prywatnych pieniędzy. W międzyczasie WOSiR przeprowadził na stadionie drobne prace, takie jak montaż obowiązkowego systemu elektronicznej identyfikacji kibiców czy kilkuset krzesełek dla kibiców przyjezdnych drużyn.

 

Zabawki prezesa

 

Widok na murawę stadionu Polonii

 

Widok na murawę stadionu Polonii

 

Sprawy w swoje ręce postanowił wziąć właściciel drużyny Polonii, biznesmen Józef Wojciechowski, boss budowlanej firmy deweloperskiej J.W. Construction. Według „Forbesa”, zamyka on – z majątkiem szacowanym na 1,4 mld zł – dziesiątkę najbogatszych Polaków. Początki interesów Wojciechowskiego są mało znane, a ich rodowód zagraniczny. W kraju biznesmen pojawił się w roku 1991 już z pokaźnym kapitałem. Piętnaście lat później trafił na Konwiktorską. Polonię kupił nie z chęci zysku, ale dla prestiżu. W ciągu pięciu lat stał się najpopularniejszym prezesem w polskiej piłce nożnej. Trenerów zmieniał częściej niż rękawiczki, na transfery piłkarzy wydał krocie. Wykupił licencję na grę w ekstraklasie od Groclinu Grodzisk Wielkopolski i przejął najlepszych graczy. Potem w roli trenera zatrudnił legendę Barcelony José Mari Bakera, a drużynę zasilił między innymi Euzebiuszem Smolarkiem, któremu za grę płacił majątek. Zbudował jeden z najsilniejszych zespołów w ekstraklasie… na papierze, bo w rzeczywistości machina wciąż nie mogła i nie może się rozpędzić. Budowanie piłkarskiej marki okazało się trudniejsze niż osiedla mieszkaniowego. Smolarka i Bakera już nie ma. Wojciechowski jednak nie odpuścił. Przychodzi niemal na każdy mecz. Pali cygaro i patrzy, jak grają jego żołnierzyki. Czasem się wścieka, wtedy podobno schodzi do szatni…

 

Mecz na stadionie Polonii

 

Mecz na stadionie Polonii

 

Jest zdeterminowany. Kiedy kolejni trenerzy narzekali na warunki do przygotowania zespołu, boss wybudował z własnych środków obiekty treningowe w Markach (na płycie głównej przy Konwiktorskiej Polonia można trenować raz w tygodniu). Chciał pójść jeszcze dalej – w marcu złożył w ratuszu projekt portugalskiego architekta Tomása Taveiry, zakładający zbudowanie kompleksu sportowo-komercyjno-usługowego w trybie Partnerstwa Publiczno-Prywatnego tak jak chciała przed wyborami prezydent Hanna Gronkiewicz-Waltz. Budowę sfinansować miał sam Wojciechowski w zamian za zyski z wynajmu powierzchni  komercyjnych towarzyszących stadionowi o pojemności 27 tysięcy miejsc. – Projekt nie kosztował mnie wiele, architekt był przekonany, że zostanie zrealizowany. Do projektu dołączyłem ekspertyzy prawne, na które wydałem ponad 100 tys. złotych. Do tej pory nie dostałem żadnej odpowiedzi – twierdzi niepocieszony prezes.

 

Bez urodzinowej fety

 

Wiadomo jednak, że projekt „portugalski” także nie ma szans na realizację. Ze wstępnej opinii władz miasta wynika, że nie spełnia on przyjętych założeń urbanistycznych dla tego terenu ani wytycznych konserwatora zabytków. Niestety, trzeba przyznać, że projekt „portugalski” kompletnie zignorował historyczne sąsiedztwo stadionu, a także funkcje terenów zielonych, takich jak choćby park Traugutta, który, przynajmniej w części, miałby zostać zabudowany. Wygląda więc na to, że projekt zgłoszony przez Wojciechowskiego był tylko „pokazówką”, podobnie jak prośba o udostępnienie Polonii stadionu przy Łazienkowskiej, na którym „czarne koszule” miałyby jeszcze tego lata rozegrać urodzinowy mecz z jedną z wielkich drużyn zagranicznych. Mecz nie odbędzie się, podobnie jak nie będzie wielkiej urodzinowej fety. Prawdopodobny scenariusz na najbliższe miesiące, a być może lata kreśli Krupa: – Niewykluczone, że wiosną Polonia opuści Konwiktorską i przeniesie się na Stadion Narodowy. Różnica w kosztach nie byłaby duża. Stadion przy Konwiktorskiej wynajmujemy tylko na dzień meczu. Nie jesteśmy zobowiązani żadną umową, dlatego któregoś dnia możemy przestać z niego korzystaćprzestrzega rzecznik Polonii. To nie leży w interesie Warszawy. Wtedy pieniądze trafiałyby do budżetu państwa, nie miasta. A co z Konwiktorską? Niemożliwe, żeby koszty były zbliżone – dziwi się Kopaniak. – My chcemy dalej modernizować obiekty Polonii, ale przecież nie mogę powiedzieć właścicielowi zespołu, gdzie jego drużyna ma rozgrywać mecze – przyznaje szef WOSiR.

Pytanie brzmi: czy klub tułający się po mieście może w ogóle normalnie funkcjonować?

 

Klub na walizkach?

 

Przeciwnicy budowy nowego obiektu mówią: po co Warszawie trzy stadiony? Zwolennicy odpowiadają: Polonia powinna być traktowana na równi z Legią. Wystarczy kameralny obiekt. Kilka stadionów to norma w stolicach europejskich, tym bardziej że Narodowy nie jest stadionem miejskim i jest za duży na potrzeby klubu.

 

Na mecze Polonii często przychodzi komplet widzów (około 6 tys.). Mogłoby przyjść więcej, ale w tej sytuacji nie ma sensu prowadzenia kampanii marketingowej – uważa Krupa. – Nowych kibiców i tak nie pomieścimy, poza tym z tą infrastrukturą nie mamy wiele do zaoferowania rozkłada ręce rzecznik „czarnych koszul”. Promocja ruszy, jeśli Polonia przeniesie się na Narodowy. W tej sytuacji pojawia się jednak niebezpieczeństwo – oto Polonia stanie się klubem na walizkach, de facto bezdomnym. A instytucja bez stałej siedziby musi liczyć się z możliwością rychłej samozagłady.

 

Może zatem przy Konwiktorskiej przywrócić dobre tradycje wielosekcyjne i stworzyć stadion także na potrzeby lekkoatletów, którego w stolicy brakuje? Takie pomysły już były, ale nie znalazły szerszego uznania. – Jeśli już wracać do starych projektów, to w pierwszej kolejności należy raz jeszcze pochylić się nad tym z 2006 r. – mówi Jacek Kamiński z Fundacji Polonia 2011. – Spełnia on wszystkie warunki studium zagospodarowania i rozwoju terenu, a także warunki konserwatorskie. Co więcej, nasz projekt ma walory miastostwórcze, tak ważne w tej części Warszawy, wypełnią się pierzeje Konwiktorskiej i Międzyparkowej. Projekt jest dopracowany. W maju przypomnieliśmy o nim w ratuszu, teraz liczymy na pozytywny odzew. Można go realizować w systemie PPP, zadbaliśmy o odpowiednie proporcje pomiędzy przestrzeniami sportowymi i komercyjnymi przekonuje Kamiński.

 

Duma stolicy

 

Polonia zawsze miała pod górkę. Klub, założony w 1911 r. przez warszawską inteligencję, po wojnie niszczony za wierność tradycji, po transformacji objawił się jako ruina. Teraz gra w ekstraklasie i walczy o trzecie w historii mistrzostwo. Tylko okoliczności przyrody jakby nie z tej ligi: przed trybuną główną łóżka polowe z kibicowską galanterią. Obok tłuste kiełbasy z grilla – jest tłoczno i przaśnie. Sędzia gwizdnął na przerwę. Teraz swoje trzeba odstać, „to nie restaurant, panie! to gastronomia na kółkach, nie pchaj się pan!”. I nikt się nie pcha – to niepisany pakt. Nie ma równych i równiejszych. W biedzie wszyscy jednacy, każdy stoi, choć w ogon kolejki po kiełbasy już włazi kolejka przebieraczy nogami – to szpalerek za potrzebą się ciśnie. Mówią o sobie: „Nieliczni, ale fanatyczni”, a o swoim klubie – „duma stolicy”.

 

Ramka

 

W sierpniu 1944 r. stadion Polonii znalazł się w ogniu walk. Powstańcy z batalionów Zośka i Czata 49 próbowali ustanowić połączenie Starego Miasta z Żoliborzem. Nie udało się. W nocy z 21 na 22 sierpnia na płycie boiska zginęło 11 powstańców – o takiej liczbie, nawiązującej do składu drużyny piłkarskiej, przez lata mówiła klubowa legenda. W rzeczywistości ofiar było dwanaście.

 

Co roku 22 sierpnia przed tablicą pamiątkową odbywają się uroczystości z udziałem przedstawicieli Polonii. Od czterech lat w sierpniu przy Konwiktorskiej rozgrywany jest także turniej młodzików o Puchar Pamięci Małego Powstańca, organizowany z inicjatywy honorowego prezesa klubu Jerzego Piekarzewskiego. W tegorocznych zawodach zwyciężyli 11-latkowie z Fortuny Düsseldorf.

 

  

Artykuł ukazał się w numerze 9 (2234) Warszawskiego Magazynu Ilustrowanego STOLICA  i zamieszczony tu został za zgodą Redakcji

   



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy