Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Media

2012.04.01 g. 15:03

Pięćdziesiąt lat Trójki

Rzadko zdarza się, aby stacja radiowa łączyła pokolenia. Większość z nich ma swój target, czyli grupę, do której skierowany jest ich program, w tym emitowane w nich reklamy. To zastrzeżenie nie dotyczy Programu Trzeciego Polskiego Radia, który 1 IV 2012 r. kończy 50 lat.

Skłamałbym, gdybym powiedział, że słuchałem „Trójki” od początku jej istnienia. Byłem wówczas zbyt młody i mogłem tylko słuchać tych stacji radiowych, które nastawiali starsi. Słyszeliśmy o nowo powstałym, wspaniałym programie, ale … nikt z nas nie posiadał odbiornika UKF. Poza tym zasięg stacji był bardzo ograniczony. Pozostawało nam zatem słuchanie Radia Luksemburg.

 

Program Trzeci Polskiego Radia

 

Ale już kilka lat później „Trójka” królowała w naszym domu, a potem w internacie. Najbardziej lubiłem te dni w szkole, kiedy nasze lekcje kończyły się przed trzynastą. Nie, nie dlatego, że wówczas można było sprzedawać alkohol (ta kwestia dotyczy lat późniejszych). Biegliśmy wówczas do głośników, żeby nie przegapić „Powtórki z rozrywki”. Niedzielne poranki też należały do „Trójki”, która nadawała wówczas „ITR” (czyli „Ilustrowany Tygodnik Rozrywkowy”) przekształcony później na „IMA” („Ilustrowany Magazyn Autorów”) oraz program „60 minut na godzinę”.

 

Jak mawiają bardziej zorientowani, pomysłodawcą utworzenia trzeciego - skierowanego do młodzieży, a przez to bardziej wyluzowanego - programu Polskiego Radia był Stanisław Marian Stampf’l. 1 kwietnia 1962 roku, po licznych perturbacjach politycznych (decyzja na najwyższym wówczas szczeblu) i technicznych (m.in. kwestia częstotliwości), spiker Stefan Popoff poinformował, że uruchomiono nowy program. Być może ktoś potraktował te informację jako żart primaaprilisowy. Jeśli tak było, to wkrótce mógł się przekonać, że, nadająca początkowo półtorej, a potem trzy godziny dziennie, stacja została bardzo życzliwie przyjęta przez słuchaczy. Pierwsza audycja, autorstwa Mateusza Święcickiego, nosiła nazwę „Mój magnetofon”, zaś pierwszym redaktorem programowym „Trójki” był Edward Fiszer.

 

Już w rok po utworzeniu Programu Trzeciego Polskiego Radia zorganizowano pierwszy Festiwal Piosenki Polskiej w Opolu. Wśród jego inicjatorów byli – a jakże! – „trójkowi” ludzie.

 

W 1967 roku na czele programu stanął Jan Mietkowski, który – jak zgodnie twierdzą wszyscy pracownicy stacji - unowocześnił radio. W dodatku doprowadził do tego, że program nadawano po dziewiętnaście godzin na dobę. Za jego dyrekcji powstał „Teatrzyk zielone oko” oraz wspomniany „ITR”. W styczniu 1968 roku po raz pierwszy wyemitowano funkcjonujący do tej pory „Mini-max, czyli minimum słów, maksimum muzyki”. Na początku lat siedemdziesiątych na antenie pojawiły się pierwsze seriale radiowe oraz słuchowiska rozrywkowe.

 


Każdy rok przynosił kolejne zmiany programowe. W 1973 roku pojawiła się audycja „Kocham Pana, Panie Sułku…”, powiedzenia z której (choćby słynne „Cicho…, wiem”) do tej pory żyją poza radiem. Wówczas Dyrektorem Programowym została Ewa Ziegler. Rok później – z inicjatywy i według przywiezionego z Francji pomysłu Andrzeja Wojciechowskiego (późniejszego twórcy Radia ZET) – powstał program „Zapraszamy do Trójki”, który z pewnymi zmianami funkcjonuje do dzisiaj.

 

Kiedy w Polsce wprowadzono stan wojenny, Program Trzeci przestał nadawać, część dziennikarzy została zwolniona, zaś Janusz Domagalik przestał pełnić funkcję Dyrektora Programowego. Powrót na antenę – już pod wodzą Andrzeja Turskiego – nastąpił 5 kwietnia 1982 roku. Kilkanaście dni później, 24 kwietnia, na antenie pojawiła się „Lista przebojów Programu Trzeciego”, a wraz z nią Marek Niedźwiecki. Kto by pomyślał, że wyemitowano już niemal 1.600 notowań „Listy…”?

 

Sądzę, że „Trójka” jest potęgą dzięki wybitnym postaciom, jakie przewinęły się przez jej antenę. Czy tylko na antenie są takie osoby? Nie! Każdy słuchacz Programu Trzeciego słyszy, jak każdy blok zaczyna i kończy się prezentacją nazwisk realizatorów czy osób czuwających przy telefonie. Wszyscy chyba znają choćby panią Halinkę Wachowicz.

 

Dyrektorami „Trójki” na ogół były osoby wywodzące się z niej. Od 1983 roku pełnił tę funkcję Wiktor Legowicz, następnie byli to: Grzegorz Miecugow, Jacek Ejsmond, Paweł Zegarłowicz, Piotr Kaczkowski, Michał Olszański, Witold Laskowski, Krzysztof Skowroński, Magdalena Jethon, Jacek Sobala i … ponownie Magdalena Jethon. Autorka audycji „Pani Magdo, Pani pierwszej to powiem” doskonale rozumie specyfikę tej stacji radiowej. Za jej czasów powstał Komitet Miłośników Trójki. Sam uczestniczyłem w zbiórce pieniędzy na funkcjonowanie programów wspierających młodych artystów oraz wydarzenia kulturalne.

 

Niemal każde nazwisko można skojarzyć z jakąś audycją. Kasia Stoparczyk udowadnia, że „Dzieci wiedzą lepiej”, a Kuba Strzyczkowski jest „Za a nawet przeciw”. Ryszard Jaźwiński „Trójkowo, filmowo” zaprasza słuchaczy do sal kinowych, a Agnieszka Szydłowska i Agnieszka Obszańska budują „Radiowy dom kultury”, zaś Piotr Baron prezentuje aż „Trzy wymiary gitary”. Można byłoby wymieniać te nazwiska niemal bez końca. Moim zdaniem, największą (nie tylko w sensie gabarytu!) osobowością „Trójki” jest Wojciech Mann. Specjalnie przyjeżdżam w piątki do pracy wcześniej, by kilka minut po szóstej wysłuchać „Draculi”, a potem nie uronić ani jednego słowa pana Wojtka. Jego poczucie humoru powala z nóg.

 

Niedawno miałem okazję niemal równolegle czytać dwie książki ludzi „Trójki”: „RockMann, czyli jak nie zostałem saksofonistą” Wojciecha Manna i „Nie wierzę w życie pozaradiowe” Marka Niedźwieckiego. Sądzę, że nawet ktoś, kto nie słuchał Programu Trzeciego (czy w ogóle są tacy?) pozna z tych książek osobowość ich autorów. Pan Marek jest trochę introwertyczny. Pan Wojtek rozśmiesza na każdym kroku. Podczas czytania jego książki śmiałem się do łez. W programach radiowych niejednokrotnie słychać, jak próbuje, w dowcipny sposób, zbić z pantałyku swoich rozmówców. Robi to jednak tak, aby nikogo nie urazić, a przy okazji rozśmieszyć słuchaczy.

 

Innym znakomitym „rozśmieczaczem” jest Artur Andrus. Nie dość, że prowadzi „Akademię rozrywki”, że potrafi szybko zareagować wierszykiem na jakąś sytuację, to … śpiewa. I to w jaki sposób! „Piłem w Spale, spałem w Pile” w jego wykonaniu już drugi tydzień jest na czele Listy Przebojów Programu Trzeciego.

 

1 kwietnia 2012 roku Program Trzeci Polskiego Radia (ja jednak wolę mówić: „Trójka”) kończy pięćdziesiąt lat. Przygotowano mnóstwo atrakcji, które chyba nie przyszłyby do głowy osobom z innych stacji. Ot, choćby wybicie „trójkowej” monety, która ma normalną zdolność płatniczą. Mało tego: dwumetrowa replika monety została przetoczona ulicami Warszawy spod gmachu Narodowego Banku Polskiego do siedziby „Trójki”. Następnego dnia pojechałem na Myśliwiecką i zdobyłem tę monetę, Tak, tak… przypomniałem sobie dawne czasy, kiedy coś się zdobywało! Na pewno nie puszczę jej w dalszy obieg.

 

Kolejną atrakcją jest spektakl „Trójka do potęgi” na podstawie książki Grzegorza Miecugowa. Co ciekawe, premierowe spektakle były prezentowane bez … próby generalnej: nigdy nie udało się zebrać wszystkich występujących osób. Jestem szczęśliwy, że w sobotę, 31 marca, mogłem zobaczyć premierę spektaklu. Podczas premiery w Teatrze Syrena działo się tak dużo, że trudno było skupić się tylko na treści sztuki. Od wczoraj czytam książkę i widzę różnice między jej treścią a adaptacją sceniczną, reżyserowaną przez Wojciecha Malajkata. Nowe wątki, szereg przewijających się postaci stanowią znakomite uzupełnienie. Magia „Trójki” i Teatru Syrena spowodowały, że … w niemych epizodach zgodzili się zagrać znakomici piosenkarze: Maryla Rodowicz, Urszula Dudziak, Mieczysław Szcześniak, Muniek Staszczyk. Swoje aktorskie talenty pokazał inny piosenkarz – Zbigniew Hołdys w roli szefa Interpolu, Jurgena Hoffa. Jedna osoba wyłamała się z grona „milczków”: Jerzy Iwaszkiewicz pochylił się nad widownią i scenicznym szeptem powiedział, że Agnieszka Radwańska wygrała półtora seta. Nawiasem, na zakończenie podano wiadomość, że wygrała cały mecz. Inny „milczek”, Michał Olszański, wywołał wielki aplauz po tym, jak pokazał się w roli wschodniego biznesmena. Osoby wychodzące ze spektaklu otrzymały po słoiczku dżemu poziomkowego. Wszak przez kilka tygodni poprzedzających Jubileusz na antenie „Trójki” emitowano wspomnieniowy cykl „Trójka z dżemem… palce lizać”. Teraz nadeszła pora, by – oprócz uczty duchowej – oblizywać się po uczcie kulinarnej.

 

Od rana w niedzielę, 1 kwietnia, na antenie „Trójki” słychać świąteczny nastrój. Podobnie jest przy Myśliwieckiej. Na wieczór zapowiedziano Jubileuszowy Koncert.

 

Sądzę, że Jubileusz „Trójki” został przemyślany w najdrobniejszych szczegółach. Żeby jednak nie być posądzonym o podlizywanie się, wrzucę do ogródka dwa kamyczki. Pierwszy jest związany z tym, że – mimo, iż „Trójka” ma znajomości wszędzie – nie udało się zamówić lepszej pogody na Jubileusz. Drugi ma szerszy wymiar. Otóż, Program Trzeci Polskiego Radia wydaje świetne płyty. Kupuję niemal wszystkie. Kiedy jednak mam ich słuchać, jeśli prawie cały czas słucham mojej ulubionej stacji radiowej? Dylemat iście szekspirowski!

 

Podczas premiery spektaklu pani Dyrektor Magda Jethon zapowiedziała, że obchody pięćdziesięciolecia będą trwały do końca roku. Trzymam Panią za słowo! Tymczasem życzę kochanej „Trójeczce” kolejnych wiernych słuchaczy i dalszych sukcesów!

 



Opublikowal: Michał Pawlik
-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy