Imieniny:
Szukaj w serwisieWyszukiwanie zaawansowane

Wystawy

2008.04.29 g. 21:57

Wystawa malarstwa i rzeźby Marzeny Balewskiej, Gabryelli Miłowskiej, Barbary Falender


Zapraszamy na wystawę w Starej Prochowni, która potrwa do 22 maja 2008

 

 

 

Tym razem jest to Wystawa Malarstwa i Rzeźby

 

Marzeny Balewskiej, Gabryelli Miłowskiej – malarstwo, Barbary Falender – rzeźba

 

Marzena Balewska wywodzi się z krakowskiej ASP. Dyplom zrobiła pod kierunkiem Juliusza Joniaka (1981). Rysuje, tworzy grafikę, ale pierwszoplanowe jest malarstwo. Z okien pracowni widzi Planty, jest pedagogiem w Zespole Państwowych Szkół Plastycznych w Krakowie, żyje w poświacie podwawelskiej historii i artystycznej tradycji, podróżuje, ma oczy otwarte na współczesność, na swoim koncie uzbierała blisko setkę wystaw, wydała wiele prac do kolekcji polskich i zagranicznych. Pierwszy raz pokazuje obrazy w Warszawie.
Wydaje się, że zamiast zwyczajnych, biologicznych wnętrzności Marzena ma sobie utajone pejzaże i figurę kobiety. To są jej przeżycia i relacje z innymi ludźmi. Wydostają się na jaw przez malarstwo – przez głęboki, pełny kolor i bryłę uwolnioną z sideł psychiki. Temat jest pretekstem, ale nie bywa przypadkowy, widoki zewnętrzne aktywują świat intymny. Wydobywa go i z werwą formuje w ekspresyjny obraz mocnymi zestawieniami barw, przyprawia szczyptą humoru albo ironii, okrasza przedmiotami symbolizującymi to, co naoczne. Tonacje przelewają się cyklami, kolor daje się czytać według klasycznego kodu – czerwień to apogeum ludzkiej emocji, pożądanie i miłość, żółty uświęca cielesność, ale i budzi zazdrość, niebieski jest jak Charonowa przeprawa, czarny czyha w metafizycznej zapaści. Malarstwo, malarstwo, malarstwo! A to, co z artystki pochodzi przemienia się w ogólne, transponuje do sztuki tajemnicę dramatu ludzkiego życia. Czeka na odkrycie.

 


Barbara Falender zakończyła naukę pod kierunkiem Jerzego Jarnuszkiewicza na ASP w Warszawie dyplomem w 1972. Z górą trzydziestoletnią aktywność rzeźbiarską sumowała na przełomie 2007/2008 retrospektywą w Centrum Rzeźby Polskiej w Orońsku. Rzeźbi przede wszystkim w kamieniu, jest wierna tradycyjnemu warsztatowi, to ją z miejsca stawia na pozycji wyjątkowej i nigdy nie było przeszkodą w tworzeniu na wskroś współczesnym. Ewoluuje od form naturalistycznych i czysto zmysłowych w stronę uproszczenia na krawędzi geometrii w ostatnich latach. Żadna z jej prac nie pozwoliła zamknąć  się w sensualizmie, ale też nie ściga się z alegorią, żeby dotknąć idei.  Jean Ipouistéguy i Alina Szapocznikow, spotkani na początku samodzielnej pracy, stali się jej mistrzami, dodali animuszu, chociaż z natury jest śmiała,  żywiołowa, wspaniałomyślna, jakby przeznaczona wyłącznie do kreacji  w słońcu i w radości. Ale życie bez trosk, bólu, nieporozumień i strat, bez rozczarowania nie jest możliwe. A rzeźba to konkret. W uderzeniach dłuta mylić się nie wolno! Kamień przyjmuje tylko to, co zdarzyło się naprawdę – miłość, narodziny, rozstanie, śmierć. Tylko to, co przeżyła, co jest faktem egzystencjalnym i co nosi w sobie znajduje niepowtarzalną postać i wypełnia sobą przestrzeń, wypowiada coś na wskroś realnego, co już nie jest ani doświadczoną egzystencją, ani skałą. To można wiedzieć z przykładania rąk do rzeźb – Izydy, Drzewa życia, Jedni, Zmroku, Przemijania.


Gabryella Miłowska studiowała malarstwo w warszawskiej ASP w pracowni Tadeusza Dominika i Jana Tarasina (dyplom w 1982). Od tej pory przez wszystkie lata maluje, wystawiała indywidualnie obrazy dwadzieścia razy przeważnie w Warszawie, gdzie mieszka, także w Essen, w Lublinie i w Szczecinie. Brała udział w tematycznych pokazach zbiorowych w Polsce, w Szwajcarii, we Francji, w Niemczech, we Włoszech, w Danii, w USA.  Dwukrotnie była stypendystką MkiS, przebywała we Francji w Szwajcarii. Jako dyplomowana nauczycielka pracuje z utalentowaną plastycznie młodzieżą, prowadzi warsztaty i lekcje według ułożonego przez siebie programu, który zyskał uznanie i nagrodę gminy Warszawa Centrum, kieruje galerią Abakus, z zaangażowaniem pomaga młodym ludziom odnajdywać ich własną drogę do sztuki.
W malowaniu znajduje pełne uzgodnienie pomiędzy lirycznym usposobieniem i dramatem, jakim jest życie jako takie. Obrazy Gabryelli są malarską poezją, to, co mówią, staje się tym, czym one są – wynoszą przeżywanie świata na wyżynę, gdzie mieszka sztuka. Życie nie trzyma formy, a sztuka jest Formą. I to właśnie mówią obrazy zrodzone z nastroju, ale nie dekadenckiej melancholii. Z rzucenia w egzystencję zaśmieconą, bolesną, trudną wychodzą zwycięsko jako projekt. Pokazują równocześnie dwie rzeczywistości – tę potoczną i tę wyzwoloną. Uwodzą, zachwycają, pozwalają marzyć, jednak wzięły się z realności i nie proponują ułudy. Są jak wiersze, jak całuny, na których odbił się ślad przejścia z życia do sztuki. Pochwycony moment metanoi niesie do widza optymizm, zapowiada początek, ogłasza jakąś możność, która jeszcze nie zna swojego kształtu. Oto cała przeszłość i cała przyszłość staje się teraz dostępna tu – w obrazie.



-
Serwis oprogramował Jacek JabłczyńskiCopyright(c) 2002 - 2014 Fundacja Promocji m. st. Warszawy